Albowiem prysły zmysły
albowiem prysły zmysły
jak pajęczyny wątła nić...
Mam tylko cichą nadzieję ,że nikt w tej chwili do mnie nie przyjdzie,,,plisssssssssss
Ale od początku!!
W poniedziałek.... Pan listonosz-zwany przez Niektórych Panem Pocztówką..przyniósł mi....
A w środku:
Piękne dwa lampiony))
Wieczorem...nadal w poniedziałek Małż przytachał do domu od przyjaciół transporter...
Pierwszy wlazł Muciek:
-Chłopaki zobaczcie jaki odlot:)Mamy nowy domek,:)Kawalerka!!!
-Posuń się Młody...to M-2:)-zdecydował szybko Rysiek..
-....A może nawet M-3?? Burciu dawaj,posuniemy się!! -rzekł podekscytowany po szybkiej lustracji
-Phiii...a co ja dziecko???Nie mam ważniejszych zajęć??- Bury udał brak zainteresowania
Po chwili...
-No już myślałem ,że nie pójdą...Eeee przereklamowane ..wolę parapet:))
Ale to nie problem...
Ryśko wrócił w transporterze cały obsikany ...ze stresu...w domu ...zapach.......no nie do podrobienia...wciąż myje podłogi wodą z octem,wietrz,palę kadzidełka...i
Mam tylko cichą nadzieję ,że nikt w tej chwili do mnie nie przyjdzie,,,plisssssssssss
Tak mi się pięknie czytało i bach. Końcówka smutna, bo mój Plamek, który jakiś czas temu okazał się Plamką, właśnie wczoraj miała zabieg. Cała noc nie spałam tak strasznie to przeżywałam. Ale była dzielna i o dziwo mój psiak, któremu nie do końca ufaliśmy w kwestii kota okazał się facetem na poziomie, czyli w ogóle nie zwracał na nią uwagi.Tak z konieczności Plamka oficjalnie zamieszkała w domu. Tylko kto będzie łapać koty w gospodarczym? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj przynajmniej masz transporter, ja nie miałam i na zabieg z Szyszką w kocyku jechałam i obsikała mnie i samochód bidulka moja:)Ale te zdjęcia są boskie! Zauważyłam, że im ciaśniej tym dla kota większy KOMFORT:D
OdpowiedzUsuńtak załatwiła mnie kiedyś moja staruszka kotka:))))
UsuńBiedny kot. W końcu domyjesz i wywietrzysz. Może Ci kiedyś daruje;) Lampionki go nie pocieszą, chociaż ładne. Proszę wygłaskać biedulka:)
OdpowiedzUsuńjuz się łasi...to chyba wybaczył?????
Usuńno, Qrko, współczuję...ale domyjesz jakoś, trudno
OdpowiedzUsuńoj biedny Rysiek i biedna Qurka :( ciesz się lampionami spinacz na nos, który do góry koniecznie!
OdpowiedzUsuńAleż uśmiałam się:)))Relacja z zapoznania sie z transporterkiem cudowna!!!U nas o dziwo odbyło się bez sikania,ale weterynarz był tak dobry,że transporterek nam wypożyczył:))Teraz mamy swój:)))A lampioniki są cudowne.Bardzo masz miły kącik do wypoczywania.
OdpowiedzUsuńBiedaczek:(((( ale jak mus, to mus !!!!!
OdpowiedzUsuńnic się nie martw - u moich rodziców w tym roku była choinka o zapachu kota :) któryś sąsiad przyszedł nanieść poprawki na oznaczenia terenu :p woda z octem wystarczy - jak za bardzo zaczniesz mieszać zapachy to odór Was wykończy
OdpowiedzUsuńdziekuje.skupiam sie na occie:))
Usuńno nie jest to miłe... mi się kiedys kocisko w samochodzie na foltel posikało... to był dramat- lato, gorączka, siedzenie smierdzi a ja do pracy w kostiumiku... - cebula pomogła...( położone plasterki na plamie) choć przez chwile cuchnęło cebulą... ale krótko..:-))
OdpowiedzUsuńpodobno zwykła bielinka jest najlepsza...
a lampioniki nastrojowe bardzo....
Ryśko, a pewno będzie mu z tym, a właściwie bez tego, lepiej żyć. Takie nastrojowe światło pozwoli mu szybciej dojść do siebie, a właścicielce ukoić nerwy po wielokrotnej dezynfekcji.;)
OdpowiedzUsuńQrko będzie dobrze. Znam ten ból, bo mój obecny pies sikał w domu ponad półtora roku.Pies był uczony załatwiania się na dworze, był wyprowadzany co 20 minut, a mimo wszystko robił to w domu. Żebyś Ty Kochana wiedziała, jak ja na niego brzydko w myślach mówiłam... Patrzył mi w oczy i perfidnie podnosił nogę w celu wiadomo jakim. Z doświadczenia mogę Ci podpowiedzieć, że najlepiej u mnie w takim przypadku spisała się soda z cytryną + ocet i jedyny zapach jaki pomagał, to był olejek paczuli, bo lawendowy wchodził w jakąś reakcję i "dawało" jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńU mnie w pewnym momencie tak dawało zapachem, że mało nie wpadłam w depresję. Pomimo szorowania podłóg kilkanaście razy dziennie zapach zostawał wyczuwalny. Ach zapomniałam... Szorowałam wrzątkiem i suszyłam suszarką do włosów, by szybciej wyszorować na nowo.
Rozumiem Cię doskonale.
Ja mojemu psu w pewnym momencie w desperacji powiedziałam, że zrobię z nim to, przed czym go uchroniłam. Miał zostać utopiony po urodzeniu i my go przygarnęliśmy. Do mojego psa tamte słowa chyba dotarły, bo ani razu więcej nie załatwił się w domu.Ale wiem, że to u Rysia nie przejdzie:)) Biedne chłopisko, ale jakie dzielne.
Qrko kochana trzymaj się mocno, wytrzymasz. Najważniejsze, że jest już po zabiegu.
Buziaki.
Mój Kazio po zabiegu przypominał sflaczałe zegary Dalego. Serce się krajało, patrząc na biedną kocinę...
OdpowiedzUsuńEch, Twój rudasek jest bardzo do niego podobny; niestety, Kaziu odszedł miesiąc temu. Po 10 latach wspólnego mieszkania i spania, jego brak odczuwam boleśnie.
A prezenty przeurocze :) To czysta przyjemność otrzymać tak piękne i własnoręcznie wykonane przedmioty.
Biedny Kaziu:((((Rysiek wyglada jakby w ogóle nie miał zabiegu:))...sama jestem w szoku...siedzi kolo mnie i wylizuje pudełko po serku:)))
UsuńZnam ten ból, nasza yorczka jak się obraża to obsikuje nam dywany, jeden już musiał z domu wywędrować:). Lampioniki cudne i wspaniały klimat u Ciebie!
OdpowiedzUsuńbuziaki
Hehe udane te Twoje kociaki ;o) a zapach...prędzej czy później sam się wywietrzy ;o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja doswiadczenia w tych sprawach nie mam, ale moja siostra mowila, ze nieciekawa sytuacja .
OdpowiedzUsuńJa podziwiam Twoj pled...cudny :-)
Pozdrawiam cieplutko.
Widok kociaka po zabiegu jest straszny, dla mnie to traumatyczne przeżycie, ale zapachem się nie przejmuj, teraz już go nie będzie wcale:) Lampioniki cudowne, fajny nastrój tworzą:)
OdpowiedzUsuńja polecam na problemy kotowe płyn uniwersalny cytrynowy(citronel,citrol,albo jakos tak sie to nazywa u mnie w nL),ja swoje przeszłam z Edkiem i do zmywania wszelkich kałuży uzywam tylko tego.Bardzo dobrze zmywa, maskuje zapach i na dodatek odstrasza koty od sikania w miejsca umyte tym płynem.
OdpowiedzUsuńGratuluję ślicznego prezentu:)
Nie miałam nigdy kotów w domu więc nie są mi znane zapachowe problemy, psy zawsze trafiały mi się "czyste". Tak sobie myślę,że jak przyjaźń to na dobre i złe, te przypadłości są chwilowe
OdpowiedzUsuńi wszystko wróci do normy. Może kiedyś będzie okazja to opowiem Ci o mojej historii z naszym poprzednim przyjacielem Bossem, niestety pozostającym już tylko w naszej pamięci.
Prezent a właściwie deszcz prezentów piękny i jak widzę poprawił Ci nastój. Słodkie pozdrowienia na jutrzejszy czwartek, moja waga przezornie schowana w mysią dziurę.
Oj faktycznie prysły!!! tak pieknie i nastrojowo sie zaczęło;)mam nadzieję że jednak da się "zabić"ten "zapach"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ja na pewno nie przyjdę za daleko mam;):)
OdpowiedzUsuńTwoje koty sa bezbledne a juz Twoje dialogi..uwielbiam je czytac..pisz wiecej..moja wnusia pyta:babcia, koty Tej Pani naprawde gadaja?..Jak zobaczyla koty na monitorze, natychmiast musialam jej o tych kotach opowiedziec , a juz te dialogi kocie ..ech,.,,dobre sa.)!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBidulek Rysiulek :(. Pogłaskaj go po główce i powiedz na ucho, że lada dzień o wszystkim zapomni!! :))
OdpowiedzUsuńLampioniki są urocze :)
My z Venus w styczniu na zabiegu byłyśmy... Ponieważ śpimy razem więc... spędziłam nockę na podłodze ;-))) Nie napisze, że spałam bo snem to ciężko nazwać ;-))) Zestresowana byłam bardziej niż ona obolała bo Venus już na drugi dzień zaczęła broić a ja jeszcze przez tydzień biegałam za nią żeby szwów nie lizała ;-)))
OdpowiedzUsuńPiękne lampiony... Bajkowo i nastrojowo u Ciebie ;-)))
A więc to takie zmysły prysły! No cóż, dziwisz się chłopakowi, że się zlał z rozpaczy? Toż to największa z największych męska tragedia. Gdy wspominam mojemu Małżowi, że może już czas zrobić to naszemu Cezikowi,to patrzy tak na mnie, jakbym to jemu samemu chciała zrobić kuku. Synio też się przyłącza do protestów... a powiadają, że to tylko jajniki są solidarne.
OdpowiedzUsuńA Kasia "Palmowa" znana jest ze swoich niespodzianek przepięknych. Już ona wie, jak i czym ucieszyć, wiem coś o tym. Piękne te lampiony!
bo to może nie podłoga tylko Ryśko trochę trąca moczem ??? może by go przemyś bidulkę ????
OdpowiedzUsuńAsieńko tez na to wpadłam i go delikatnie przemyłam....:))
UsuńBiedny Rysiu...Już się chyba biedak domył...
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony jest korzyść, bo nie będzie niechcianych koteczków...
śliczne prezenciochy a kotka szkoda, ale na pewno wszystko będzie dobrze i już nie będzie tak siusiał...a Wam zapachu nie zazdroszczę, bo wiem o czym mówisz;))) jeśli psie śmierdzą tak jak kocie hehe:) uściski!
OdpowiedzUsuńOch kochana, przeżyjesz.... biedak kot. To dla niego prawdziwy stres, ból. Wyliże się z kociego smrodku, dojdzie do siebie i będzie cudowny jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJa opatentowałam przewożenie kota w transporterze wyłożonym albo podkładem do przewijania niemowląt albo pieluchą dla dorosłych. Mój niestety jako cukrzyk leje jak z cebra i jak go woziłam bez niczego, albo z jakąś gąbką czy ręcznikiem nie dość, że cały był mokry, to jeszcze waniał straszliwie. Pielucha wszystko pięknie wchłania i kot przynajmniej w jakiejś suchości dociera do miejsca przeznaczenia.
Ściskam i miziaki dla obolałego futerka :)
genialny pomysł,dziękuję!!
UsuńCudowne te lampiony! Światło musi być rzeczywiście niesamowicie klimatyczne.
OdpowiedzUsuńA co do zapachu - ostatnio przerabiałam sikanie z moją Procą, bo się na nas obraziła i obsikała nam kanapę. 4 razy :/ Sprawdziła się najpierw woda z cytryną, ale usuwa zapachy. I jest naprawdę dobry i nam pomógł :) Życzę pozbycia się zapachu strachu - pozdrawiam!
jak myłam wieczorem podłogę po raz.....nie zlicze który..to uzyłam cytryny...wiesz jak jestem w domu to nie czuje....:))
UsuńQurko a na pączka nie zaprosisz?:))
OdpowiedzUsuńKasiu ja sama jak ten pączek...chociaz teraz od 4 rano siedzę przy Rysiu...i jakoś tak faworka przypominam:))
UsuńWszystko będzie dobrze,zapach zniknie Rysiek się uspokoi:)))śliczny prezent:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMasz trzy światy z tymi Twoimi sierściuszkami :) Rysiek da radę !
OdpowiedzUsuńPrzerabialam to z moim Ryskiem.Masz szczescie,ze jestes cala.Kastracja mojego Ryska nie dosc,ze w przeliczeniu na zlotowki kosztosztowala 600 zl,to zakonczyla sie przerysowaniem pazurami moich swiezo przysmazonych do czerwonisci plecow i spuchnieta kostka przez 2 tygodnie bo wchodzac do weterynarza kocisko wystraszylo sie psa i chycnal mi na plery a metalowe drzwi przywalily mi w kostke.Bylam tak wqrwiona na niego,ze mialam chec wykastrowac go sama.Tylko bol mi na to nie pozwalal:)
OdpowiedzUsuńAle masz klimatycznie w domku :) Śliczne świece :) Rysiek pewnie szybciutko zapomni, a zapachy się ulotnią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dobrze robi na to woda z najtańszym wybielaczem. Nie śmierdzi jak ocet a niweluje zapachy. Wiem co mówię, bo muszę z niej czasem korzystać jak Książę Pan się obrazi za nowego kota :)
OdpowiedzUsuńLampiony cudne!
Prezenciki super...Tak to jest z tymi naszymi ulubieńcami...Buziaki pa...
OdpowiedzUsuńPiekne dostałaś prezenty...Wiem co to znaczy mycie, czyszczenie, pranie dywaników, właśnie przechodzę to od dwóch dni bo nasza sunia załapała jakiegoś wirusa i nie było wesoło. Dasz radę, w końcu domyjesz i doczyścisz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBiedny zestresowany Rysiek... a zapach pewnie wkrótce zniknie
OdpowiedzUsuńPiękne lampioniki
Pozdrawiam :)
Bidulek, co by szybko zregenerowal sie po zabiegu! Swieczki sliczne otrzymalas:) pozdrawiam niebiesko:)
OdpowiedzUsuńNO nie no nie!!! te zdjęcia 3 kotów w transporterze!!!! odpadłam, śmieję się do rozpuku, BEZCENNE!!!
OdpowiedzUsuńBiedny ten Rysiu, no ale niestety tak to jest czasem po narkozie, zwieracze nie zawsze trzymają, no i stres też biedaczysko musiał przeżyć, no niestety tak to jest, współczuję, życzę żeby szybko wywietrzało....
Przezenciki śliczne!!!
pozdrawiam
no to się narobiło :)
OdpowiedzUsuńale wierzę że zarówno zapach jak i stan Ryśka się poprawi ;)
a ty tymczasem relaksuj się i napawaj blaskiem świec ;)
i jaki piękny pledzik widzę!!!
jak ladnie u Ciebie Beatko, bardzo lubie Twoj domek!
OdpowiedzUsuńsciskam serdecznie
Biedny, biedny Rysiek:( Trzymam kciuki, cobyście jak najszybciej wrócili do formy:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie u Ciebie i nastrojowo.. Serdeczności!
Oj posiedzialo by sie w takim przytulnym kaciku, przy blasku swiec i dobrej kawce, a potem cieply pledzik, ciekawa ksiazka i choc na chwile oko zmruzyc...Mhhhh...Ale to nie moja wina ze takie mysli zaraz z rana mi do glowy przychodza, to sa po prostu Twoje zdjecia, ktore automatycznie mnie w taki nastroj wprawiaja.
OdpowiedzUsuńKawalerka dla kotow - dobre ! A jesli o "bycie mezczyzna" chodzi, to nie jestem pewna czy niektorzy "bez j.."nie potrafia byc o wiele bardziej mescy niz cala reszta ich gatunku....mam na mysli tych dwunoznych;) Pozdrawiam cieplo
Piękne lampioniki...! A jak przytulnie w ich świetle!
OdpowiedzUsuńCóż, jeśli chodzi o koty...Nasz sp. Iwan też bardzo przeżył jazdę w transporterze. Też utracił wtedy swoje jajka....
Takie życie...czasem bywa okrutne...
pozdrówki!
Ryśkowi z czasem na zdrowie wyjdzie i życia nie straci w walkach marcowych i nie tylko ...
OdpowiedzUsuńLampioniki - cudne, przeurocze!
lampioniki cudne , a Rysieczka szkoda ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
jakie sliczne hafciki qrki na banerku :)
UsuńO! Jasiek podróżuje w identycznym hi, hi
OdpowiedzUsuńPodarki od Palmette fantastyczne, czekałam na zdjęcia, bo tajemnicę znałam:)))
Palmette ostatnio z Panem Pocztówką zaprzyjaźniona bardzo:)))
Biedny Kocio, przytulić koniecznie, a nos zatkać:)))
Jasiek wciąż ma błękitu w oczach ponad normę:((( Ta bakteria to jakiś obcy chyba!
Buziaki
Bidylek, Kota się boi transportera jak diabeł święconej wody, a lampionik piękne:)
OdpowiedzUsuńMiałam ten sam problem po kastracji mojego Felka, to chyba tak po narkozie. Musisz przeczekać, teraz już będzie lepiej. A w Twoim salonie dostrzegłam rewelacyjny pomysł z tymi półkami nad kanapą. Muszę zapisać to zdjęcie w swoim folderze z inspiracjami:)
OdpowiedzUsuńMoja Burka (imie zenskie, ale kot meski) po zabiegu przez 3 tygodnie dochodzila do siebie, niestety stres wplynal mocno na jej psychike. Wiem, ze istnieja specjalne spraye neutralizujace kocie zapachy w domu, ale sa dosc drogie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRysiek na pewno szybko dojdzie do siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrów Ryśka! Przepiękne lampiony!
OdpowiedzUsuń... romantycznie masz w domciu Qureczko ...
OdpowiedzUsuńQro, co za przeżycia! Kocurek po kilku dniach zapomni może? A może żal będzie miał już zawsze, kto to wie? Jeden z naszych kotów-kastratów nigdy mi nie przebaczył tej operacji i na zawsze znienawidził mnie serdecznie :(
OdpowiedzUsuńOby Rysiek nie był taki pamiętliwy.
Ojej, buziaka dla Ryska, biedaczysko, to chyba okropny szok dla niego. Jezeli da sie, to przytul go, by szybko zapomnial. Zycze przyjemnego a przede wszystkim spokojnego weekendu :) Jola
OdpowiedzUsuńCo za boski kąt na wypoczynek! Jestem wniebowzięta:) Pozdrawaiam
OdpowiedzUsuńDobrze,że dostałam kota już po zabiegu,wystarczy ,że brałam udział w operacji i uśpionego jeszcze do domu przyniosłam,a potem na rękach trzymałam bo się zataczał i wtedy też mnie zesikał,ale miał to wybaczone ,bo taki biedny był:)))
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba u Ciebie w domu :) przytulnie ,sielsko,romantycznie :)
OdpowiedzUsuńRysio bidulek dojdzie do siebie.