W środę wieczorem akcja z "zapachem" trwała do późnych godzin...na szczęście nikt do nas nie przyszedł,ale..mąż wczoraj miał spotkanie u nas w domu...więc ja cała w panice!!!
Kiedy jednak w południe wróciłam do domu...(także z najbrzydszym zapachem płynu do mycia podłóg o nucie cytryn....czy swoją drogą- oni nie wąchali nigdy cytryn???)-poczułam,że nic nie poczułam!!! Czyli sytuacja opanowana!!
Rysiu nie wygląda już jak półtora nieszczęścia...mokrego nieszczęścia:
Chociaż wczoraj w nocy napędził mi stracha!! Obudził mnie o 4rano..chciał wyjść na dwór....wypuściłam go.Coś długo nie przychodził....zobaczyłam go u sąsiadki
w ogródku-zawołałam-przyszedł.....Wiadomo po całodniowym poście zgłodniał:)) Usiadł przy miseczce i chrupie smacznie jedzonko:) Gdy wstał z napełnionym brzuszkiem zamarło mi serce!!!! Na podłodze zostawił kałużę krwi!!!! No to koniec spania..położyłam ręczniki na sofę usiadłam obok niego....i czuwałam...on smacznie akuratnie zasnął wtulony we mnie....
W ciągu dnia raz na jakiś czas kropla krwi znaczyła jego drogę:(
Gdy potem zadzwoniłam do weterynarza-okazało się ,że tak może być...nigdy wcześniej się z tym nie spotkałam!! Żaden z moich kotów nie zostawiał po kastracjach i innych zabiegach śladów krwi!!
Sen..najlepiej u państwa na łóżku -najlepszy na wszelkie bolączki:)
Nadal się przytula,mizia,mruczy,,,czyli wybaczył!!!
A w ramach domywania i wietrzenia umyłam wczoraj okna...za nimi takie fajne,świeże powietrze.Przedwiośnie czuć!!
Kiedy piszę ten post widzę ,że Bury hipnotycznym wzrokiem patrzy przez okno na nasz "kociodostawczy" zakład...i co????
Na rurach obok spokojnie siedzącego Mućka dający serenady Nowy.....jaki duży!!!
I KOGOŚ:) przypomina:)
Qrko cieszę się, że już wszystko w porządku i sytuacja opanowana z zapachem:))) jeju kolejny?:) no nie! :DDD ale Ty masz wesoło z tymi kotkami:) uściski kochana:***
OdpowiedzUsuńna razie jeszcze nie zwąchał mnie:)))
UsuńMam nadzieje że sterylizacja mojej suni obejdzie się bez sensacji:)
OdpowiedzUsuńKolejny kociak się zapowiada :) Ale wiadomo: w kupie raźniej !
OdpowiedzUsuńDobrze, że Rysio ma się już lepiej:)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
No proszę jedna opanowana ale kolejna się kroi :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie co przezywałaś:( Dobrze,że już dobrze. Ponowne miziania dla Rysia ślę. A koty to mają jednak dobre wyczucie i wiedza, gdzie przyjść:)))
OdpowiedzUsuńjak nic niedługo będzie wpis o Nowym :)))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńFajnie że już ok. Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńDobrze że sytuacja opanowana, a Rysiek ma się już dobrze. Pamiętam, że moja Kostka po sterylizacji miała jakby ataki padaczkowe, a z rany potem leciała ropa, myślałam że już po mojej kotce, na szczęście po dobie od zabiegu wszystko zaczęło wracać do normy. Miałam jednak taki stres że nie zostawiłam jej samej dopóki lekarze nie ściągnęli szwów...
OdpowiedzUsuńEch...
Pozdrawiam
oooo tego to bym już nie przeżyła:(((
Usuńciężko było, na szczęście dobrze się skończyło i Kostka jest z nami do dziś :)
UsuńJa się nie dziwie, że nie spałaś..Ja przy Szyszce też czuwałam. Ale fajnie, że już jest wszystko ok:)
OdpowiedzUsuńQrko, fajnie, że Rysio dochodzi do siebie:) Jest bardzo dekoracyjnym Kotem:) Ech i głupio się patrzy jak taki kiciak się cierpi.. W Gdańsku piękne dziś słonce i powietrze pachnie wiosną:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
No kogoś przypomina ;>
OdpowiedzUsuńDobrze, że Rysiu już doszedł do siebie :))
Qrko, Tobie gmina powinna zwracać część kosztów kASTRACJI :))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńALE UWIELBIAM CIĘ ZA TA ODPOWIEDZIALNOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Joasiu ja już od stycznia nie muszę za to płacić..pisałam o tym...miasto pokrywa koszty,gdyz mam status karmiciela bezdomnych kotów,,,mam papiery na 4sztuki:))...ale gdybym nie miał to wówczas tak jak zawsze płaciłabym z własnej kieszonki:))
UsuńLgna do Ciebie te Twoje kociaki, jak rzepy do przyslowiowego ogana. A swoja droga wcale im sie nie dziwie, a Ciebie PODZIWIAM za tyle entuzjazmu i takie zaangazowanie sie. Mysle ze czas, to jedno z najcenniejszych dobr, jakie czlowiek moze podarowac innym stworzeniom, obojetnie jakiej rasy.
OdpowiedzUsuńNasza psina tez juz odkrywa uroku bycia mlodzieniaszkiem i zaczyna dosyc intensywnie interesowac sie nogami i to nie tylko moimi. Goscie sie smieja, ze sa u nas molestowani, a ja zaznaczam ze alimentow, ani tez odszkodowan nie place ;)
Ale dopiero teraz, odkad mamy tego psiaka, moge sie wczuc w tych, ktorzy sa posiadaczami zwierzat - posiadacz, glupie slowo, bo coz czlowiek moze posiadac? Moze jakies dobre albo zle cechy, a reszta jest tylko wypozyczona na czas zycia......
Pozdrawiam,pa,pa :)
Kiciuś śliczny, jak tygrysek :) Ze zwierzakami zawsze tak jest. Zawsze są jakieś przygody i sytuacje, które da się opanować, ale i takie , na które w ogóle nie mamy wpływu.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że już wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńMajka po sterylce tez trochę plamiła, no ale to jak po każdym zabiegu może się zdarzyć :)
cieszcie się teraz .... do następnego razu ;)
pozdrawiam Cię kocia mamo :)
Całe szczęście że wszystko w porządku. Uściski dla kiciusia. :)
OdpowiedzUsuńSuper że już się pozbyłaś kociego zapaszku :)
OdpowiedzUsuńRysiek to dzielny kot!!!
to dobrze, że juz z nim lepiej, choc to plamienie nie dawałoby mi spac spokojnie,sciskam dzielnego śierściuszka:)
OdpowiedzUsuńno i nie spałam:((....ale dzis juz w ogóle nie plami...i "całość" wyglada dobrze...bo wczoraj mnie mroził widok jego jajcynek:((
Usuńdobrze ,że Rysiek ma się juź dobrze :))) chyba będziesz miała nowego przyjaciela :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ag
Qureczko... moje kocurki również delikatnie krwawiły ...
OdpowiedzUsuńmyziaki Rysiowi ... dzielny chłopczyk
o widzisz,moje nigdy-stąd mój stres-teraz mam już doświadczenie ...i moze następnym razem będę mieć mniejszy stres:))
UsuńDużo zdrówka Ryśkowi życzę.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych doświadczeń z kotkami, gdyż u nas tylko pieski. Nasza Sunia po pierwszym szczenieniu się została też pozbawiona płodności, ale podobnie jak fantastycznie zniosła przychodzenie na świat 8 szczeniąt i ich wykarmienie, tak samo i ten zabieg. Nie na darmo się mówi, że goi się jak na psie. Życzę by wszystko wróciło do normy, jak najszybciej.)
OdpowiedzUsuńMoja suka też po sterylizacji delikatnie krwawiła(kilka kropelek dosłownie ),ale strachu się najadłam,na szczęście bardzo szybko doszła do siebie:)Zdrówka dla Rysia :))
OdpowiedzUsuńBo wszystkie Ryśki to dzielne chłopaki!!!
OdpowiedzUsuńPisałam, że wszystko będzie dobrze :) Dzielny Rysiu!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czy aby na pewno ?;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Qrko, jak sobie wyobraziłam ten lęk, ten zapach i to całe zamieszanie - to az dziw, żeś się nie wyprowadziła gdzieś na nocowanie :)))))) hahaha
OdpowiedzUsuńPowiem Ci w sekrecie, że masz taki talent do opisywania sytuacji, że ja pękam ze śmiechu (tu wybacz, bo z czego śmiać się jak to dramat, no ale TY TAK PISZESZ!) :))))))))
Szkoda, że cierpią biedaki, ale tylko chwilę i już nie płodzą kolejnych kocich nieszczęść....
OdpowiedzUsuńNo to jestes już zaprawiona w boju. Ja, chociaż mija trzeci dzień cały czas jestem przy małej. Rany, ale mnie to kosztowało. Dobrze, ze wszystko w porządku i póki co, nic się nie dzieje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA to za oknem to będzie....Węgielek?
OdpowiedzUsuńPoprzytulaj Ryszarda -Lwie Serce i nie martw się plamieniem, będzie dobrze:)))
błachacha...no wiesz!!! Jak go zobaczyłam to od razu pomyślałam o nim...Węgielek:))))))
Usuńoj znam te zapaszki znam,powoli zabiorę się za moje towarzystwo,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę ,żeby po kastracji leciała krew ??
OdpowiedzUsuńNa szczęście to chłopak, ale zapytam swojej wetki...
Kurcze! Nowy? Masakra. Nie nadążamy z ucinaniem tego i owego :(
OdpowiedzUsuńKochany Rysiu, dobrze, że już dobrze!
Trzymam kciuki za całą gromadkę;)
OdpowiedzUsuńOjej, niech Ryśko szybko wraca do formy.
OdpowiedzUsuńMój Henio we wtorek spotka się z weterynarzem.
OdpowiedzUsuńPomiziaj kastrata Rysia
Czyżby w Twoim domu miał zamieszkać nowy lokator?? ;-)))
OdpowiedzUsuńDobrze, że już po bólu i po strachu... Miziajki dla futrzastych a Tobie ślę serdeczne pozdrowienia i miłego weekendu życzę
No to super, ze i wybaczył i wydobrzał... a Nowy niezły, niezły....a może niezła????
OdpowiedzUsuńcałuski
Ciesze się ,że poradziłaś sobie z zapachami ale najważniejsze,że Rysiek ma się lepiej.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze z Rysiem juz lepiej :) A ja wlasnie w tym miesiacu mam kastrowac mojego przystojniaka. Ale powiem Ci, ze mnie niezle wystraszylas tym sikaniem..
OdpowiedzUsuńTorebka wyszla Ci piekna, ale to nic nowego ;) przeciez wszystko co wychodzi spod Twoich paluszkow jest piekne :))) Ty zdolniacho !
Jeszcze jeden kot ?!!!!
<3
Ciesze się że wszystko wraca do normy:Rysiek zdrowieje dom pachnie:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekałam na tę wiadomość. Wierzyłam w Rycha i trzymałam za niego kciuki:) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńOj nie masz czasu się ponudzić, fajny ten Nowy:)
OdpowiedzUsuńPo kastracji Koty siedziałam i wyłam nad nią jak bóbr, a ona spała smacznie i nie wiele sobie z tego robiła, niewdzięcznica:)
Tak to już jest z tymi naszymi mniejszymi, czworonożnymi,braćmi. Traktuje się ich jak członków rodziny i przeżywa wszystkie ich wzloty i upadki:) Będzie dobrze:)Zmiennik już czeka?????
OdpowiedzUsuńAby do marca, Qrko. Też wypucowałam okna i uprałam firanki, należało im się. A wiesz, ze narzędzia ogrodnicze już też oglądałam.;)))
OdpowiedzUsuńja kupiłam przed chwila pierwsze nasionka:))))))
UsuńGod bedring dla Ryska czyli dobrego powrotu do zdrowia.Tak sie tu zwykle mowi jak ktos choruje:)
OdpowiedzUsuńQrko "aby do marca"? U mnie snieg zalega od pazdziernika do maja:)
No nie!!! Koksik wrócił!!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że koty mają 7 żyć, wiedziałam!!! ;)
Miłego weekendu Qrko :)
Kurcze :-) Qrko, a ja latam ze ścierką (i chusteczkami higienicznymi,.bo jestem przeziębiona)i płynem do naczyń za naszym nowym psem. Tydzień temu mój M "wspaniałomyślnie " obdarował mnie szczeniakiem.Mówię mnie , bo choć pies to głównie jego wybór,to wszystkie obowiązki z tego płynace spadły na mnie.Na pewno jak tylko zrobi się na tyle ciepło zeby zdjąc dywany- wszystkie idą do profesjonalnego czyszczenia.Ważne że Twój Rysiu wraca do zdrowia i nie czuje urazy.
OdpowiedzUsuńCzłonkowie 666 - źle to wróży więc się dopisuję, piękny blog będę tu zaglądać ;)
OdpowiedzUsuń