czwartek, 17 marca 2011

Piromanką być...

  Zawsze marzył mi się kominek...  no cóż,chyba nie jestem odosobniona . A ta ściana wg mnie była do tego wymarzona!!
  ...ale niestety, dom jest akuratnie stary i nie aż tak duży, aby można było niezbyt dużym nakładem postawić kolejny komin,aby takowe ustrojstwo jak kominek uczynić..:(
 Ale przecież jak się kobitka uprze...Dowiedziałam się ,że istnieją tzw.bio-kominki.Urodziwe toto nie jest,jednak można mieć w domu prawdziwy ogień,bez instalacji kominowej!!!Co prawda minęło już od pomysłu sporo czasu ,a kominka nadal niet-ale przygotowania wszelakie ruszyły.:)

Wykorzystaliśmy cegłę z rozbiórki ścian wewnątrz domu...-pocięta na plastry, stareńka,pamiętająca jeszcze czasy przedwojenne...vintage jak nic..hihihi

potem doszła belka...

...która na koniec została pobejcowana,jak zresztą wszystkie belki przy sufitowe,które też mi się marzyły-a po wyprowadzce z naszego mieszkanka na poddaszu bardzo mi ich brakowało...
A dziś "przyszly "kominek służy mi za półkę na wszelakie świeczuchy,które kocham miłością wielką..
..................................

Przy świetle świeczek mogę siedzieć całymi godzinami..gdyby tylko czas na to pozwalał...tak po prawdzie ,to bardzo rzadko palę górne światło..lubię przydymione,nastrojowe światło lampek,które jeszcze dodatkowo uwypuklają strukturę ścian...skromność tylko nie pozwala mi wspomnieć,że sama kładłam tynki..hihihi..
A może ktoś z was ma taki bio-kominek?..Ciekawa jestem opinii na ich temat....  
Spokojnej nocy , bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze:)...a sama idę na swą grzędę...bom Qrcze zmęczona okrutnie...