czwartek, 26 lipca 2012

Kocie życie..

Nareszcie jest cieplutko:))
Po tych deszczach bardzo się cieszę z lata:))
Mnie akuratnie nawet  za bardzo upały nie przeszkadzają....
Wbrew pozorom moim sierściuchom również:)
Chyba także miały dość jesieni w lipcu:
Wylegują się w największym słońcu...na nagrzanych dechach:)
Czasem szukając innych rozwiązań:
I tak całymi godzinami....ciężka praca:)
Oprócz kotów na tarasie nie brakuje takich domowników:
Wciąż trzeba uważać...i to na całym ogrodzie,gdyż w ciągu godziny,dwóch można wejść w pajęczynę, której jeszcze przed chwilą nie było
Ale dzięki poprawie aury mój Qrnik powiększa się o sąsiadujący z nim balkon...tam bez problemu -na świeżym powietrzu mogę robić transfery i inne inszości:)
 
Tu zamówienia ,które powędrowały już do dziewczyn TU i TU
Od jakiegoś czasu odwiedza mnie kolejny pan...och jak ci faceci na mnie lecą...hihihi:
Muciek niestety na dzień dzisiejszy zbrzydł-gdyż zaraził się od Belka....jest chory:((
Belek wyzdrowiał...mam nadzieje ,że Muciek także:))
Tu już widać,ze pyszczek ma w gorszym stanie:
Na dzień dzisiejszy....to widok nędzy i rozpaczy:(

poniedziałek, 23 lipca 2012

Schodzi ze mnie ...

    Oczywiście nie skóra od słońca :)) Bo skąd ...no chociaż od odmoczenia deszczowego też by mogła:))...
  Jeszcze w piątek prawie w deszczu zbierałam niestety jakieś marne zbiory własnej lawendy..

   Jednak szczerze muszę przyznać ,że już w sobotę po obiadku wyszło słoneczko!!!
Biegałam po ogrodzie podekscytowana:))) Wołając radośnie z niedowierzaniem- "hurrrra!! ,już nie pada!!!-słonko słonko wyszło:)))"
      Moja przyjaciółka stwierdziła,że jak ci moi sąsiedzi maja myśleć ,żem normalna???
-Ja normalna???Też coś!!! Akuratnie tego nigdy nie twierdziłam:))))))
 Bo czy człek normalny wpada w pokrzywy i dalie aby uratować Maćkowego balonika???Ja mówię, że tak...sąsiedzi niekoniecznie:)) Albo telepie drzewem śmiejąc się aby szybko zmienić nastrój przerażonego siedmiolatka -ponieważ balon postanowił zakotwiczyć na jego czubku?Albo czy normalny człowiek obładowany siatami -przestępuje z nogi na nogę w sklepie mając nadzieję, że chłopczyk ,który ogląda tę książkę się nią znudzi..bo przecież ona będzie idealna dla Maćka!!
...gdyż tyle się w niej dzieje!!!
No cóż...
Wczoraj Maciek wyjechał-okazało się ,że załapał się tylko na tygodniowy turnus rehabilitacyjny...
Nie obyło się bez łez podczas pożegnania...moich łez...
Tata Maćka...też był wzruszony...i powiedział mi coś -co tkwi we mnie do dziś...Że Maciuś miał najlepszą rehabilitantkę z możliwych, miał ich mnóstwo,ale przy żadnej się tak nie otworzył-do nikogo się tak nie przywiązał... Powiedział ,że to byłam ja..........
A dla mnie turnusem była ich wizyta. Tyle się o sobie nowych rzeczy dowiedziałam.I pozytywnych..i tych, których u siebie w ogóle nie podejrzewałam((. Ale jestem bogatsza o doświadczenie:)
Lubię taki werset biblijny:
"Żelazo ostrzy się żelazem. Tak jeden człowiek zaostrza oblicze drugiego."(Przysłów 27:17)
Dlatego dziś ze mnie schodzą emocje..nawet spałam do 8!!!
A zaczęłam odtajać już wczoraj po południu.Gdy zobaczyłam po powrocie do domu leżak..
Długo nie myśląc przytaszczyłam swoje przydasie:
Oczywiście okazało się ,że z xxx nic nie wyszło...i trochę pochrapałam :)))..A ten cudny koszyczek w różyczki dostałam od Anetki-furiatki:)..inne inszości,które były w środku pokażę następnym razem:)
W sobotę ,kiedy mój mąż grał z Mackiem w scrable i chińczyka ja miałam czas na małe zaległe szycie...
 Powstały dwie poszewki na poduszki..o niecodziennym rozmiarze(36x69z ikea)
Miał być motyw marynistyczny..wykorzystałam grafikę udostępnioną kiedyś przez Bree plus kotwicę
Niestety..pomyliłam się:(((((Narysowałam sobie dobrze wymiary...ale jakoś potem ciachnęłam za krótko...i z tyłu zamiast zakładki..dałam wiązane troczki:
                                              .........................*************................................
A na koniec chciałabym podziękować za wyróżnienie od Sylwii:))
 Bardzo dziękuję:)))

czwartek, 19 lipca 2012

Maćkowe refleksje...

Maciek ma 7lat. Jest u nas z tatą.Przyjechał na rehabilitację.Ma zespół Aspergera-to odmiana autyzmu.
Wizyta potrwa dwa tygodnie.Uczymy się siebie:))Hihihi...łatwiej dogadać mi się z Maćkiem niż z tatą:)).....który chyba też w dzieciństwie miał niezdiagnozowaną tę chorobę...ale i tu się siebie uczymy:))
Wczoraj z Maćkiem drukowaliśmy grafiki na poduszki...Maciek lubi być potrzebny...Kosztuje mnie to dużo pomysłowości...ale dajemy radę....
Maciek stoi z boku..unika wzroku ,dotyku,rozmowy;;
Jednak jak Maćka coś ciekawi potrafi prawie ,że siedzieć mi na głowie....uczę się tego..a nie wiem czy pamiętacie...ja mam problem jak obcy mnie dotykają..lub są za blisko:))).Na szczęście  z dziećmi jest inaczej))
Gorzej ,że tato Maćka ma akuratnie podobnie.....no i tego już nauczyć się nie mogę-i nie chcę:)))
Umowa była taka ,że miała przyjechać mama Maćka.....taaaaaa:(((
Gdy Maciek zobaczył grafikę na ekranie zaczął się śmiać:))
-Maćku co to jest?
szczery śmiech.....
-Mu....-Maciek lubi takie zabawy w sylaby...
-cha...
-Tak!! Mucha!!
-A po co mucha ciocia?
-Na poduszkę
szczery smiech
-Lubisz muchy?
-Nieee:)))))))

-A chciałbyś mieć poduszkę z muchą?
-Ciocia!!!Nieeee:))))
-A wiesz co tu jest napisane?
-Nieeee
-To po angielsku: zachowaj spokój
-Śmiech:))
-Maćku ktoś zobaczy muchę,przestraszy się  i przeczyta napis....od razu będzie mu lepiej:)
śmiech szczery -połączony z chichotem-a po co ta mucha?-znów pytanie
-Pani zamówiła:))
i tu zdziwienie!!!!-Muchę??????...i znów atak śmiechu....

Tak to sobie pracujemy:))
No cóż...pozostaje mi nadzieja,że nowej właścicielce mucha się spodoba:))
Lato(?) w pełni..tylko rynny przy tarasie nie nadążają zbierać wody:(((

wtorek, 17 lipca 2012

Poczułam miętę...

Deszcz w chwili obecnej nie pozwala mi na zbiór mięty ,lawendy....ale jak było jeszcze śliczne słoneczko udało mi się akuratnie kilka  bukiecików posuszyć:)
Uwielbiam zapach suszonej mięty...takiej z ogrodu..mmmm..
 Latem lubię herbatę ze świeżych listków ...ale potem na czas zimy trzeba ja gdzieś przechować:
 W takim woreczku wiadomo co jest w środku...pozostaje zapach...no i nie kurzy się:)
Mam nadzieje ,ze nowej właścicielce przypadnie do gustu ta niespodzianka:)))
                                          .........................**************...........................
Do Ani powędrowała kolejna chusta..tym razem dla jej córki Aleksandry
Karmelowa:)
Taką cieniznę bardzo trudno sfotografować:(
Znalazłam  TUTAJ ciekawe etykiety,które wykorzystałam do zrobienia metek:))
Kiedy zobaczyłam u  Lilii tę grafikę wiedziałam ,że wykorzystam ją na pewno dla Ani...wiadomo dlaczego!!:
 
 Tu też wykorzystałam metki od MeinLilaPark
.......................................*************...........................................
A na koniec mój nowy zakup.....
Kiedyś znalazłam je w sieci...ale nie zapisałam sobie gdzie:( Ile ja się ich naszukałam!!! Aż moja przyjaciółka zlitowała się nade mną i mi pomogła :)
Jakie było moje zdziwienie,że SKLEP mam na pasku bocznym!!!
Teraz mogę cieszyć się wieczorem światłem jakie rozpraszają świeczki w kinkietach:)
 Przypominam ,że można już głosować na śpiącego kota:)))
Zobaczcie jakie to słodziaki!!! KLIK...Moje koty hihihihi..na szarym końcu:)))))