sobota, 6 sierpnia 2011

H-jak hamak i hortensja

A kto powiedział ,że jak człowiek chory to musi leżeć w łóżku.....ja akuratnie wolę w tę piękną pogodę hamak....
Niestety kąpiel biwakowa w jeziorku skończyła się dla mnie w ostateczności antybiotykiem...
 Oczywiście uparcie przez trzy tygodnie  próbowałam uniknąć starcia z lekarką....ale nosił wilk....

Co prawda pan w niedalekim sąsiedztwie pruje elektrycznym młotem schody-co nieco psuje miły nastrój...ale przy moim kaszelku..to żadna konkurencja...
  Także zatapiam się w moich ukochanych,starych,dobrych kryminałach Agatki.....,gdzie nie ma przekleństw i nawet mordercy (lub morderczynie) są prawdziwymi dżentelmenami (lub damami)...popijam kawusię...i słyszę,że nic nie słyszę-czyli pan od młota poszedł na obiadek...
 Wczoraj wracając od lekarza w kwiaciarni usłyszałam cichutki głos:" weź mnie,weź mnie ".....no to ją wzięłam..przecenioną i cudną
    A to już jej " ziomalki " z ogrodu
  Nie ściskam-bo może zarażam:((...lata życzę!!!!