poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Taki feler....

         No właśnie- mam taki feler,że boję się jeździć samochodem...i nie tylko jako kierowca!!
    Boję się nawet wtedy,gdy jestem pasażerem....
Z wiekiem problem ten jakby się nasilał:(( Jedni maja lęk wysokości,boją się pająków...a ja... akuratnie mam problem natury ,że się tak wyrażę lokomocyjnej:((
 
A jakie to uciążliwe dla mojego męża...co chwilę naciskam nieistniejące hamulce, gderam:
-Mężusiu,mężusiu zwolnij!!
-Jurku!!! za blisko!!Zaraz w niego walniemy!!!
-Błagam !!!Nie wyprzedzaj,nie zdążymy!!
 
Ech!!! Jak żyć, panie jak żyć?????
A ostatnio trochę byliśmy w drodze.Pod koniec lipca na weekend pojechaliśmy do Gdyni...mieliśmy dwóch pasażerów z tyłu...Ledwo ruszamy...a ja...myk do torby...pogrzebałam i nagle jakie zdziwienie Andrzeja-jednego ze współtowarzyszy podroży:
-Będziesz ro-bi-ła na drutach????
-Będę!!
-Lubisz????
-Lubię i muszę!!
-???
-Uwierz mi,że  to dla dobra nas wszystkich!!
Kiedy na moment zrobiłam przerwę..zrozumiał o co mi chodziło:))
Póki skupiam się na jakiejś robótce...fobia odpuszcza...ale brak zajęcia-to powrót potwora:(
I tak powstała kolejna chusta...
skończona w poniedziałek po powrocie:)
 Tydzień później Toruń...sytuacja się powtarza...tylko pasażerowie inni...tym razem Marcin zadawał pytania...efekt?,
Kiedy wracaliśmy do domu...byłam zmęczona ,nie za bardzo chciało mi się dłubać...ale potworek się włączył...i co?? 
Cała czwórka-wraz z moim mężem jednym chórem zawołali:
-Druty!!!!!
I tak powstała kolejna..
Z wełenki,którą dostałam od Uli:)
Nie jest za duża...taka w sam raz:)
Pięknie układają się jej kolorki..
tak hortensjowo...
Kolorystycznie dopasowała się saszetka z lawendą...
Hortensjowo-storczykowo...
 
Szafie nie będą groziły żadne mole...
 Po tych podróżach trochę bolą mnie ręce..zwłaszcza łokieć....
I jak na razie odechciało mi się urlopu....:))