środa, 14 listopada 2012

Ruch to zdrowie?

Goście po pięciodniowym pobycie pojechali do siebie.On właściwie od rana do wieczora był poza domem...przyjechał na kurs...Ona pobiegała po sklepach,odwiedziła swoje siostry...i ....zaraziła się:))
..zaraziła się robieniem kwadracików..
"Uczennica" szybko pojęła na czym ta zabawa polega i już dzierga kocyk dla swojej siostrzenicy:)
W tym tygodniu akuratnie od rana do wieczora mój mąż na kursie....a mi się tak jakoś nic nie chce....
Owszem cały czas coś zmieniam ,dziergam ,sprzątam...a propos...wczoraj cofając się tyłem po wypolerowaniu listew przypodłogowych w sypialni...zahaczyłam się moi wielkim d...kiem o łóżko...rymsłam z impetem na podłogę...siniacząc sobie owe 4litery i rękę,którą w obawie o głowę- postanowiłam zamortyzować upadek:(((
Wniosek??Jak zawsze ten sam...moje adhd niewątpliwie będzie powodem mojego zgonu!..i to w kapciach!!
Nawet Rysiek przez moment ze dwojona prędkością zaczął się myć:
Czy  ruch to zdrowie? Mam chyba odmienne zdanie w tym temacie. Widząc do czego nadmierna prędkość może prowadzić..zdecydowanie cała trójka zwolniła..
a ja .....trochę pokwękałam....i zapaliłam sobie świeczuszki,które ze świecznikiem zrobiła dla mnie moja "ciężarówka":
 
I od razu zrobiło mi się lżej na duszy...
 W sobotę kupiłam sobie nici.....i postanowiłam metodą prób i błędów-wymyślając rożne sekwencje połączeń słupków i łańcuszka-spróbować sklecić serwetę na szydełku....No cóż wariatkowo nie zna ograniczeń!!
Jakoś tak ciemno....ponuro..może wtulę się w Ryśka?