poniedziałek, 23 lipca 2012

Schodzi ze mnie ...

    Oczywiście nie skóra od słońca :)) Bo skąd ...no chociaż od odmoczenia deszczowego też by mogła:))...
  Jeszcze w piątek prawie w deszczu zbierałam niestety jakieś marne zbiory własnej lawendy..

   Jednak szczerze muszę przyznać ,że już w sobotę po obiadku wyszło słoneczko!!!
Biegałam po ogrodzie podekscytowana:))) Wołając radośnie z niedowierzaniem- "hurrrra!! ,już nie pada!!!-słonko słonko wyszło:)))"
      Moja przyjaciółka stwierdziła,że jak ci moi sąsiedzi maja myśleć ,żem normalna???
-Ja normalna???Też coś!!! Akuratnie tego nigdy nie twierdziłam:))))))
 Bo czy człek normalny wpada w pokrzywy i dalie aby uratować Maćkowego balonika???Ja mówię, że tak...sąsiedzi niekoniecznie:)) Albo telepie drzewem śmiejąc się aby szybko zmienić nastrój przerażonego siedmiolatka -ponieważ balon postanowił zakotwiczyć na jego czubku?Albo czy normalny człowiek obładowany siatami -przestępuje z nogi na nogę w sklepie mając nadzieję, że chłopczyk ,który ogląda tę książkę się nią znudzi..bo przecież ona będzie idealna dla Maćka!!
...gdyż tyle się w niej dzieje!!!
No cóż...
Wczoraj Maciek wyjechał-okazało się ,że załapał się tylko na tygodniowy turnus rehabilitacyjny...
Nie obyło się bez łez podczas pożegnania...moich łez...
Tata Maćka...też był wzruszony...i powiedział mi coś -co tkwi we mnie do dziś...Że Maciuś miał najlepszą rehabilitantkę z możliwych, miał ich mnóstwo,ale przy żadnej się tak nie otworzył-do nikogo się tak nie przywiązał... Powiedział ,że to byłam ja..........
A dla mnie turnusem była ich wizyta. Tyle się o sobie nowych rzeczy dowiedziałam.I pozytywnych..i tych, których u siebie w ogóle nie podejrzewałam((. Ale jestem bogatsza o doświadczenie:)
Lubię taki werset biblijny:
"Żelazo ostrzy się żelazem. Tak jeden człowiek zaostrza oblicze drugiego."(Przysłów 27:17)
Dlatego dziś ze mnie schodzą emocje..nawet spałam do 8!!!
A zaczęłam odtajać już wczoraj po południu.Gdy zobaczyłam po powrocie do domu leżak..
Długo nie myśląc przytaszczyłam swoje przydasie:
Oczywiście okazało się ,że z xxx nic nie wyszło...i trochę pochrapałam :)))..A ten cudny koszyczek w różyczki dostałam od Anetki-furiatki:)..inne inszości,które były w środku pokażę następnym razem:)
W sobotę ,kiedy mój mąż grał z Mackiem w scrable i chińczyka ja miałam czas na małe zaległe szycie...
 Powstały dwie poszewki na poduszki..o niecodziennym rozmiarze(36x69z ikea)
Miał być motyw marynistyczny..wykorzystałam grafikę udostępnioną kiedyś przez Bree plus kotwicę
Niestety..pomyliłam się:(((((Narysowałam sobie dobrze wymiary...ale jakoś potem ciachnęłam za krótko...i z tyłu zamiast zakładki..dałam wiązane troczki:
                                              .........................*************................................
A na koniec chciałabym podziękować za wyróżnienie od Sylwii:))
 Bardzo dziękuję:)))