W życiu bym się takiego gościa nie spodziewała akuratnie w niedzielne przedpołudnie....Mój mąż znalazł go oszołomionego-musiał nieźle za przeproszeniem przyrżnąć w okno..tak mi się wydaje....Jak mam być szczera to nie byłam zadowolona,że go przytaszczył do domu!Czemu?No bo to jaskinia lwów!! przecież ja mam dwa koty w domu....i co one pomyślą?..,że pan żywca do domu na obiadek przygarnął:)?
I co ja mam teraz z nim zrobić???Na samym początku w pudełeczku wylądował na tarasie...koty uwięzione w domu...
Ale na dworze jest zimno..żal mi się go zrobiło.....no i koty z sąsiedniego zakładu właśnie postanowiły przyjść w odwiedziny ....jakie gościnne..pomyślał by kto?
Dlatego nastąpiła nieoczekiwana zmiana miejsc..koty na dwór...gil do łazienki....oby jak najszybciej wrócił do siebie.ponieważ nie mam pomysłu na jego rekonwalescencję...
A tak po prawdzie to wolę ptaki w trochę innej "łazience"
<---kos w trakcie kąpieli
i już po:
...I tym pogodnym (?) akcentem kończę i idę sprawdzić co z moim gilem....pozdrawiam
Też nie miałabym pojęcia jak się zająć taką ptaszyną - nie wiadomo co zrobić, aby mu pomóc a nie zaszkodzić...może ktoś miał już u siebie podobnego gościa.
OdpowiedzUsuńOjej z ptakami to jest ciężka sprawa, strasznie trudna jest nad nimi opieka. Ja kiedyś miałam jaskółkę z gniazda chyba wypadła, i niestety nie przeżyła, tu widać że to jest już starszy ptaszek. Może by weterynarza zapytać co dalej???
OdpowiedzUsuńMasz dobre serduszko. Ja kiedyś miałam gołębia w kuchni. Na szczęście szybko się pozbierał i odleciał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTheElatha -dziękuję za odwiedziny
OdpowiedzUsuńMarzycielko-gil chyba podzieli los jaskółki,nagle się mu pogorszyło:(
eve-jank-dziękuję-ale co z tego jak tej biduli nie umiem uratować
Ojej! jaki kochany, maleńki ! ...jeśli już w łazience być musi, to mu chociaż światło zapal, szybciej dojdzie do siebie :-)) Jesteś Wielka!!!!Buziaki!
OdpowiedzUsuńNio i jak gil?? Koniecznie donoś o jego samopoczuciu! Ja miałam sikorkę, dwa razy oraz swego czasu kanarka :). I love birds!!!
OdpowiedzUsuńQrko, fajowo, że teraz można czytać Cię nie tylko w komentarzach:))) Coś czuję, że świetna z Ciebie ogrodniczka i będzie dużo podziwiania:)
OdpowiedzUsuńW sprawie kartki, prześlij mi kochana w komentarzu adres (mam moderację).
Z ptakami niestety albo stety;) nie mam doświadczenia.
Buziaki:)
MADZIU JA MAM OKNO W ŁAZIENCE...
OdpowiedzUsuńJOMO-SZKODA GADAĆ...OKOŁO 16 WYZIONĄŁ DUCHA..KRUSZYNKA...
LAMBI-NO NIE POMYŚLAŁAM:)
Witaj, wreszcie sie zdecydowałaś, cieszę się bardzo. Fotkuj i wklejaj. Cmokusie.
OdpowiedzUsuńKiedyś całkiem niespodziwanie stałam się matką zastępczą pewnego wróbla. Karmiłam go gotowanym jajkiem (nabijałam na wykałaczkę i podawałam ćwirkowi ). O dziwo, przeżył i odfrunął w świat.
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie udało się go uratować:(
OdpowiedzUsuńAle warto próbować może w tym roku znowu znajdę srokę?:)