Ale na placu boju wciąż małe słoneczniczki...małe tylko kwiaty...bo krzaki akuratnie ponad 2metry!!
wieczory sprzyjają piciu nalewek,win....dlatego, kiedy w czwartek zobaczyłam tę szklaną karafkę na wino-niecałe 7zł!! (w Biedronce)bez wahania przytargałam ją ze sobą:)
W dodatku jakiś czas temu stłukłam...żadne nowość u mnie..szklany słój..też z B.została mi po nim "zakrywka" -okazało się ,że idealnie pasująca do karafki..także octówki nie będą mogły degustować razem z nami wina!!
W chwili obecnej w karafce czekoladowe serca....
...ale czas to zmienić..może zrobię żółtą cytrynówkę?
No cóż Bury jak widać czeka na inną degustację...rozbawiła mnie ta jego łapka na kartonie,(w którym stoją miski tych kocich brudasków)
Ach ,właśnie dostałam wielką reklamówkę jabłek ...idę piec jabłecznik z kokosem wg przepisu Marysi...mężuś chory..niech ma dzień dziecka:)))
Kominek rewelacyny, tak samo jak karafka - jak bym taką też zobaczyła, nie wypuściłabym z łapek ;)
OdpowiedzUsuńZalujesz muszkom octowkom wina??? Wstydzi sie Beatko! ;-))))))))))
OdpowiedzUsuńusciski
B.
nie cierpię tych małych gadów....nawet mam na szafce dla nich pułapkę...toną w wodzie z octem i miodem:)))...i nawet odrobinki żalu nie czuję:))))))o wstydzie nie wspomnę..hihihi
UsuńSobota, rano, a ty nam takie naleweczki pokazujesz i dodatkowo szarlotka kusisz ;))) Twoj zielony pled bedzie do sprzedania ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
no fakt...to za 1,5 godzinki zapraszam na szarlotkę...a wieczorkiem na winko:))
UsuńNo widzisz niema tego złego co by na dobre nie wyszło....)))Bardzo ładna aranżacja....miłej niedzieli...buziaki pa
OdpowiedzUsuńQrko w takim razie wspaniałego weekendu i smacznego jabłecznika!:)))
OdpowiedzUsuńa nalewka wygląda bardzo smakowicie...
uścisków moc
ciepło bije z Twoich zdjęć :) poproszę go ociupinkę :)
OdpowiedzUsuńPysznego łasuchostwa, ale tylko dla mężusia!:-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoją jesień Qrko:) tym bardziej że u mnie za oknem dziś paskudnie jest. Pozdrawiam ciepło Sylwia
OdpowiedzUsuńFajna fotorelacja.Pogoda taka sama jak u Ciebie , ale ja nie mam kominka .Mąż już rozpala w centralnym ale to nie to samo co żywy ogień, który mi sie marzy.)
OdpowiedzUsuńPiękne żółcie:)))Naleweczki gotowe, w takim razie zdrowia dla mężusia i biesiadujcie:)))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPięknie ten kominek zaaranżowałaś :)
OdpowiedzUsuńMmmm naleweczki i szarlotka :)))
Cudownej soboty i zdrówka dla mężusia :)
ale z Ciebie dobra żona ;)
OdpowiedzUsuńi ten kominek masz cudny :)
Usuń:) kociak noge fest wyciagnął :)
OdpowiedzUsuńa u mnie jak raz biedronke remontują, i jak żyć, ja się pytam, jak żyć ????????
Nie ma nic gorszego niż chory facet:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu moja droga:)
No tak cytrynówkę muszę zrobić na te długie jesienne wieczory i przecież dla zdrowotności .
OdpowiedzUsuńZdrówka dla mężusia i koniecznie całego "litra "cytrynówki no bo przecież karafka wypełniona czekoladkami to jakaś ekstrawagancja hihi :)
Piękna jesień u Ciebie :)
Przyjemna ta Twoja jesień:-) Ja niestety przechodzę kolejny raz w tym miesiącu terapię antybiotykową i żadnej naleweczki nie mogę, a kusi:-)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo i takie posty Twoje to ja kocham!!! :) Choć tego gościa boskiego z poprzedniego posta zazdraszczam i mi by się przydał.
OdpowiedzUsuńCytrynówkę i ja zrobiłam, nie wiem jak smakuje jeszcze ale pachnie cudnie.
Napisz jak wyszło ciasto, jesli do bani będzie to dam Ci mój przepis na szarlotkę. Taka zwykła, klasyczna ale w smaku naprawdę pycha i udaje się zawsze.
A ja wczoraj znowu ciasto Browne /czy tak jakoś/ zrobiłam, też pycha.
samo ciasto...spód do bani...musiałam cos źle skopiowac....ale góra..jabłka,budyń,kokos...no szaleństwo:))))) a zaz zapach cytrynówki dałabym się posiekać,cudny,prawda:?))))
Usuńpiękny jest Twój żółty< Qrko:)) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńA u mnie zielono i nędznie kolorowo...
OdpowiedzUsuńDopiero żółto się robi, aż spojrzałam za okno :-)))
Ja też dzisiaj piekę kokosową szarlotkę :-)
OdpowiedzUsuńUściski
Przyjemnie u Ciebie, naleweczka, czekoladki, świeczki i jeszcze ta klimatyczna muzyczka w tle......na sobotni wieczór w sam raz :))))
OdpowiedzUsuńAle klimaty... tylko usiąść z dobrą książką... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłonko zastępcze w domku mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSerduszka czekoladowe pożarłabym w mgnieniu oka :)Szybkiego powrotu do zdrowia dla męża ;)
Oj tak zaczął się czas świec nalewek i kominka:)))bardzo u Ciebie przyjemnie:))Bury też mnie rozbroił:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŁapa na kartonie jest najlepsza, zwłaszcza, że to tylnia:)
OdpowiedzUsuńU nas też nalewki i wina rządzą o tej porze roku. Zdrówka dla męża!
OdpowiedzUsuńDlaczego w mojej Biedronce nie ma takich karafek??? Też bym z chęcią nabyła... Moja cytrynówka już "zdegustowana", przypomniałaś mi Qrko, że trzeba nastawić nową :) Zdjęcia jak zwykle genialne, bije z nich niesamowite ciepło :) Ja żadnego ciasta dziś nie piekłam, ale i tak zapraszam na mojego bloga, na coś słodkiego ;)
OdpowiedzUsuńKlimatyczna i ciepła ta Twoja jesień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
T.
p.s. Też z chęcią przygarnęłabym taką karafeczkę.
Ale cudna jesien u Ciebie w domciu.
OdpowiedzUsuńU nas takie duze karafki sa po 1 $ a male 2 za 1$.
Nalewki wygladaja slicznie i apetycznie.Kociak piekny!
Pozdrawiam cieplutko
o tak ... nie ma jak naleweczka jesienną pora albo smaczna herbatka ...
OdpowiedzUsuńuroczy ten Twój Burasek ...
dalej mam zminimalizowany Twój blog... wszystko muszę po centymetrze oglądać ... ale coś tam widzę...
fajnie, że się wpisać mogę
zdrówka życzę M...
Pięknie i klimatycznie - kominek, nalewki - ciepło i domowo:)
OdpowiedzUsuńOj Qrko jak mogłaś???????????????W OSTATNIM zdaniu napisałaś ,że mężuś chory??????/On cierpi i to powinien być priorytet primo!!!!
OdpowiedzUsuńA tak na serio chory chłop to niczym plaga egipska-życzę siły i wytrwałości,a zdjęcia jak zwykle piękne:)
No i kto mówi, że jesień jest brzydka? Nie u Ciebie :-)Oj, jak tu wsie piszą o naszych facetach, jaka to niby tragedia jak chłop chory U mnie jest odwrotnie! Ja jak jestem chora to leżę, jęczę, stękam... a mąż cicho, w cieniu, żeby kłopotu nie sprawić...
OdpowiedzUsuńtakie karafeczki sa biedronce? jutro skoro swit pędzę..(((((((
OdpowiedzUsuńzdrówka mężusiowi zyczę....
A ja mam karafkę taką samą :-)) za 7 dolarów ;-))
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj piekłam ciasto marchewkowe:)
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś "żółty":)
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Nalewki , ciasta-oj prawdziwa z Ciebie Qra domowa, która z pewnością sprawia ,że dom tętni życiem , że dom to nie tylko budynek. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia! A karafka piekna i bardzo potrzebna!!!!
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli i zdrówka dla męża, buziaki:)))))
Super wygląda kominek ze swieczkami taki romantyczny nastrój ,a karafka śliczna chyba pobiegnę do biedronki ,albo wysle rodzinke bom zakatarzona ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Ślicznie, czarownie u Ciebie, Kochana! Naleweczki wygladaja bardzo kusząco:)
OdpowiedzUsuńUściski
m.
P.S. Ja mam jedna reszteczkę wina w otwartej butelce- specjalnie dla muszek- tam sobie zostają obrzydliwce:(
Ale fajnie te świece wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDo tyłu jestem z asortymentem Biedry :/ - nie mam jej już na swoich trasach ;)
Przypomniałaś mi,że pora zlewać nalewki, by mogły rozgrzewać nas w zimowy czas:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czy ciągle mam najmniejsze szanse na Twoje CANDY?
Przejzalam kilka Pani postow i jestem zachwycona :) !!!! wspaniale zdjecia!!! piekna kolorystyka,swiatlo,ramki!!! wszystko sliczne!!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna złota jesień u Ciebie, nie to co szarości i burości wśród starych miejskich bloków... Patrząc na Twoje zdjęcia, od razu cieplej się robi :)
OdpowiedzUsuńWitaj kochana oj ile ja bym dała za taki spokój .Pięknie .Pozdrawiam kochana mocno .
OdpowiedzUsuńO jak pięknie, romantycznie :)
OdpowiedzUsuńw cytrynówce bym się akuratnie zatopiła, będąc wielkości Pana Maluśkiewicza bym w niej opływała i patrząc na słonecznik wielkości niebywałej wówczas dla mnie byłabym w zółtym niebie koloru i smaku ;)))
OdpowiedzUsuńp.s. a ja za żółtym kompletnie nie przepadawszy...
Pokosztowała bym z Tobą tej cytrynówki:))))
OdpowiedzUsuńQrko, piekna ta biedronkowa buteleczka, pobiegnę jutro, może u nas też takie cudeńka dają:) Cytrynówkę przywiozłam sobie z Włoch, takie ichniejsze limoncello. Jeszcze nie próbowałam, zostawiam na listopadowe wieczory. Kuruj męża, bo to taki delikatny gatunek:)
OdpowiedzUsuńOJ QRKO KOCHANA
OdpowiedzUsuńCO TU SIĘ U CIEBIE DZIEJE OD RANA TO PO PROSTU OKROPNE!
PACZKI PIĘKNE PRZYCHODZĄ, LAWENDA PACHNIE NIEZIEMSKO, ZIELONE CUDO SIĘ ROBI, KTÓREGO CI SERDECZNIE ZAZDRASZCZAM!! GŁÓWNIE TEGO LEŻENIA POD TAAAAKIM PLEDEM. SERDUSZKOWY SWEET HOME…DO TEGO NĘCISZ CYTRYNÓWKĄ!
Wspaniale aranzacje z zoltym w roli glownej!
OdpowiedzUsuńAch ta cytrynoweczka.... i placek z jakblkami.... mniam!
Pozdrowienia:)
pieknie sie zazolcilo u ciebie!!! WOWW!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco!
cytrynóweczk, pledzik, ciepłe kaloryferki... mmmmmmmm...
OdpowiedzUsuńNo,no dzieje się dzieje.Zdaje się,że z naleweczki nic już nie zostało:)) Piękne zdjęcia, klimat fantastyczny. A ta butla biedronkowa-świetna.Pozdrawiam serdecznie.Miłego poniedziałku.
OdpowiedzUsuńKolorki energetyczne u Ciebie,pewnie z nich bierzesz siły do działania.Chociaż-pledzik i naleweczki bardziej skłaniają do wypoczynku niż pracy:)))Przyjemnego wypoczynku przy świecach.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCuda wianki...:) ciepły kominek. Ślicznie tu u Ciebie i jesiennie, cieplutko..ach! Dałabyś mi przepis na cytrynóweczkę? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń