czwartek, 2 lutego 2012

Polecieliśmy w kulki...

    Są ferie:) Mój bratanek zaklepał sobie jeden dzień z ciociunią...:)))
 Ostatnio robiliśmy ciastka. Nawet przygotowałam się ponownie na tę możliwość:). Ale akuratnie wpadła mi do głowy inna myśl. Mały kurs zakończony prezentem dla mamy:).
Mój bratanek...zresztą chyba jak większość dzieci lubi taplać się w wodzie...taaaa...w takim razie cóż innego nam pozostało? Kurs filcowania na mokro!!! Oczywiście było przy tym żartów,śmiechu,...w pewnym momencie raczej nam bliżej było do naleśników......  Produkcja szła hurtowo:
Oooo okiełznanie 8latka to dla niewprawionej Qry nie lekkie zajęcie:)) Ale daliśmy radę!!
Wszystko w kolorkach fioletu i wrzosu:
co prawda po 3 kulkach dziecię musiało odpocząć:
Czas nie pozwolił nam na nie wiadomo jak wielkie arcydzieło,ale mamy nadzieję ,że mamie będzie się podobać:))
 
A propos wrzosów ...nie wszystkie mam tak pięknie wybarwione i zasuszone jak te tutaj. Dlaczego?
Oto i powód...bez komentarza:))
Koks tak pochłania światło,że o lepszych zdjęciach nie ma co marzyc....a podejść bliżej nie mogę:(
eeeee...zawracanie głowy:))
A ja?....no mogę tylko kulki suchego wrzosu zbierać:)))

wtorek, 31 stycznia 2012

...Przytulanie.....

Moja przyjaciółka zawsze mówi:..." patrz i ucz się od swoich kotów.."...cóż ma rację....
 ....dziś Dzień Przytulania........a ja nie lubię się przytulać..hihihi

niedziela, 29 stycznia 2012

Ot i Mademoiselle:))

   Właśnie Panna dostała spódniczkę..czyli została już praktycznie skończona:)
Ci, którzy nie widzieli jej początków -można zerknąć: TUTAJ:))
W czasie pracy wykorzystałam też trochę dekupażu..minimalnie,ale jednak:
Oczywiście wykorzystałam też blaszki...Te akuratnie zrobione trochę inaczej:
   
Blaszki i gałka górna dostały końcówki biżuteryjne,które kiedyś znalazłam w SH.
Nie mogło zabraknąć napisów:

Napis jest także z tyłu:
Kiedyś oglądając zagraniczne blogi trafiłam na TEN. Od razu przypadł mi do gustu manekin  z banera, a właściwie jego dół:)
Zainspirowana tym pomysłem wykorzystałam siatkę hodowlaną:)
 Na niej mała zawieszka-korona-także  z SH
Od i cała Mademoiselle:))

piątek, 27 stycznia 2012

Kasia..

Była Tuśka,Mimi...przyszła kolej na Kasię... Rano akuratnie nie było w niej zbyt wiele życia:)) Rzekłabym nawet,że była całkiem bez wigoru....baaa...nie oszukujmy się...zwykły "pustak"
 Ale wystarczyło doczekać do południa:)) Kasia nabrała życia i bogatszego wnętrza-co wprawiło ją w dobry nastrój:
    
Ma witać gości w błękitnym przedpokoju...stąd nie może dziwić jej garderoba:
A oto kilka szczegółów.Ta koronka ma szczególne znaczenie dla przyszłej właścicielki...nie mogło jej zabraknąć:
Coś zamiast biżuterii:
Całość przygotowana z sercem:))
Aby spod rozcięcia w sukience nie było widać ..golizny:
Jak usiadły razem z Mimi....wywołały mój śmiech... Niby ten sam wykrój...ale jakże różne mordki. Mimi chyba powinna przejść na dietę..a może właśnie coś chrupała?:
 Taaaa,nie ma co-ogarnęła mnie królikomania....a może królikoterapia:))
Nie będę ukrywać,że jeszcze dziś zacznie z popiołów powstawać..Adam...w końcu Kasi samej byłoby smutno tak w tym przedpokoju:))
U mnie -10 i wciąż spada...a ja wciąż czekam na wiosnę...

środa, 25 stycznia 2012

Przyszła...

     Tak ,tak ,wiem -jest styczeń.....więc i zima. Ale tak długo jej nie było,ze ten widok dziś rano mnie akuratnie zdziwił- w dodatku musiałam odganiać Koksa, który sobie ubzdurał ,iż będzie chodzić po wodzie...i chyba pić prosić:))
Bury jak zobaczył śnieg -po skorzystaniu z toalety-pod krzaczkiem....zmienił się w rozbrykanego tygryska i skakał jak furiat ,tarzając się w białościach puchu:) Wystarczyło jednakże otworzyć taras......i z prędkością błyskawicy popędził do Panci:)
O kilku dni sikorki i cała pozostała ferajna dokarmiana....
Rano było pochmurnie,ale potem wyszło piękne słoneczko
Nastała więc najlepsza pora na toaletę i kąpiele słoneczne:
Czasem tylko od niechcenia rzucone spojrzenie na kolejnego skrzydlatego głodomora, wcinającego ziarenka, nierobiącego sobie nic z bliskości drapieżników!!!
Nawet Pan zabrał swoją Qrkę do parku na spacer:)
I jakby było mało to nadal sobie pada,co skrzętnie podglądam przez okno:))
Tak sobie siedzę w ciepłym domeczku,podgryzam migdały,rodzynki i mandarynki-czekam na mężusia i myślę sobie:" jak to dobrze,że założył dziś w samochodzie opony zimowe"..hihihihi...taaaa:))
A u was przyszła już zima?