Dziękuję bardzo za życzenia zdrówka:)))
Mimo ,że w sobotę wskoczyłam w dresy...ale nadal poleguję...nie łażę za bardzo po domu...mimo,ze mam już taką ochotę wylec na dwór...ale resztki rozumku w tym Qrzym móżdżku mówi mi ,abym zbastowała...
Dlatego u mnie
akuratnie ostatnio w natarciu tylko druty:)))
W zeszłym tygodniu do Ani powędrowała paczuszka,a w niej:
To już trzecia chusta w tym kolorze..muszę przyznać,że wcale się nie dziwię, że cieszy się takim powodzeniem....bo jest piękny...no tak- ale ja kocham zieleń...hihihi
Wełenka jest cieplutka..i taka mięciutka:)))
Ślicznie jej w zimowym słońcu...zdjęcie przedgrypowe:)))
Została mi odrobinka wełenki...dlatego zrobiłam Ani maleńkiego, szydełkowego kwiatka,który pomaga "zapanować" nad nią:)
Ale może do tego posłużyć też filcowy kwiatek...jeden z moich pierwszych,który zrobiłam jeszcze na kursie :)) Ania lubi brązy:)
Do paczuszki dołączyłam zamówione przez Anię szyldy....
A także kilka małych niespodzianek..
(te różyczki to maleńkie mydełka:))
Aniu niech Ci wszystko służy:))Dziękuję!!
.................**********.................
A na warsztacie kolejne wytworki..tak jak pisałam- drutowe:
Dla przyjaciółki-mojej imienniczki w niebieskościach....ta sama wełna,co zielona...(himalaya)
Tu zostało więcej wełny..wyszła jeszcze czapka na szydełku:)
Wraz z błękitnym entrelakiem czekają na nowe właścicielki:
Gdyby nie inne zastosowanie...jednak typowe kuchenne...to bieliźniarka byłaby cudna na takie wełniane wytworki plus przybory...mmmm:))
W czasie grypy,kiedy mogłam już ruszać głową i rękoma trafiłam na blog
Agnieszki,dzięki, której zaczęłam naukę kolejnej chusty..echo flower.
Najpierw dorwałam jakąś byle jaką "akrylówkę"...aby pojąć co zacz....
i poczyniłam mini-chustunię:))
Teraz robię taką sobie - z
TEJ wełenki:
Niestety mam tylko dwa moteczki,więc i ona nie będzie największa...
Na drutach mam też szal- chinese _lace...a jakże ...także w fioletach-
Z TEJ wełny:)
Czy ktoś wytrwał???