A ja akuratnie siedzę sobie na tarasie...jeszcze przed chwilą pędziłam przez miasto na rowerze-świeciło słoneczko...a wiadomo...rower ma bagażnik i jeszcze koszyk...a ja torbę na ramieniu-jest gdzie pakować zakupy hihihihi:)))
Jaki to więc problem wejść do sklepów.....
No nie mogłam się mu oprzeć...zwłaszcza ,że zawsze taki chciałam...nawet już myślałam ,że sama coś wymyślę:)
Łupem padł ten koszyk z pałąkiem i napisem WITAMY:)
Postawiłam go na starej kolumnie,która stała gdzieś w krzakach:))
Dokupiłam przy okazji kwiatki do ksza....Padło na astry,lawendę i małą begonię i bluszczyk:
Dodatkowa przygarnęłam małego figowca pnącego.... z myślą o koronie:
W tym samym sklepie co koszyk- w poniedziałek mój mąż kupił wybrakowane poidełko dla ptaszków...sama słodycz....
Zwłaszcza ta ptaszyna:
A na koniec kilka migawek z ogrodu ..zaczynają kwitnąć jasnoróżowe lilie:))
A lada dzień powinna zakwitnąć lilia wodna:
Na szczęście zagloniona -przez te upały-woda jej zbytnio nie przeszkadza:)
i maleńki powojniczek...jakby dzika odmiana:))
Pnie się śmiało po winogronie:)
A wszystkiego strzeże Pan Sikora:)))
EDIT: jaka sikora???Pan Sroka:))))))a może Srok//hihihi
I co najważniejsze...w odróżnieniu do żywych...bardzo cichutki!!!!!
Jest tak genialnie wyważony,że można go całkiem mocno pacnąć...i nie ma mowy ,że spadł z tej podstawki:))
...no i się rozpadało!!!!