Nie ciągnie mnie ostatnio do komputera,internetu,aparatu...
A co za tym idzie blog obrasta pajęczyną..
Czasem dom też..hihihi..Dziś akuratnie dzień na sprzątanie...postanowiłam tez odkurzyć bloga....
Ale powoli..najpierw nieśpiesznie zielona herbatka...
Piję jej ostatnio hektolitrami:) Pomaga schudnąć..wciąż jestem pulchnym pączusiem...ale od największej wagi ubyło mi 15kg..Wynik niby piękny...ale trwa to już dwa lata:(
Mimo to jestem z siebie dumna...te z was, które walczą z oponkami mnie zrozumieją:)))
Za oknami zimno...brak mi ciepła...
Moim futrzakam chyba też...
Parapety i łóżko zajęte:))
Tosia zamieniła się w przepiękną, tłustą kuleczkę:)
A swoją drogą, dlaczego Tosia jak pulchna i grubiutka to piękna...a ja nie?:))))
Dom...jakby wciąż we śnie silnie zimowym czeka wraz ze mną na wiosnę..
Prawdę powiedziawszy wciąż włączam lampki,palę świece...aby się wewnętrznie doświetlić:)
Bez przerwy coś dłubię...
Jakiś czas temu...jeszcze w lipcu dostałam od mojego zaprzyjaźnionego złomiarza dzban..metalowy..bruuuuudny...ale po obmyciu z błota...
Na pierwszą warstwę dałam farbę kredową...miałam końcówkę od Agi
a potem ..to już wiadomo..moja emalia..transfer,przecierki..
ps.na kaloryferach widać porządki w trakcie...wyprane chodniki suszą się w najlepsze:))
No to co, koniec odkurzania bloga....czas dalej odkurzać cztery kąty.
pozdrawiam...zaraz wiosna..prawda?