Do południa coś dla ducha....potem szybkie zakupy.....i jeszcze szybszy obiad.....kupiłam mielone z indyka.... Cóż nie pomyślałabym ,że mogą mi sprawić tyle śmiechu....
"-Ale ,żeby aż tak?"
Kotleciki uformowałam,podsmażyłam... nałożyłam sobie dwie sztuki....bez ziemniaków,bez chleba...ale.....co to???? z nadzieniem??? nie przypominam sobie abym takowe robiła!!!!! I nagle Eureka!!! Przecież nie przypominam sobie także,abym przekładając mięso z plastikowego pojemnika wyrzucała papier,który zawsze tam jest!!!...Powiem szczerze smażony pergamin akuratnie nie należy do moich przysmaków:)) Jednocześnie dementuję powiedzenie:"byle włos,byle wełna...."
Pokrzepiona tą strawą popołudnie spędziłam tfurczo w Qrniku.Jednak efekt dzisiejszej pracy pokażę dopiero jak wypocinki dojdą do właścicieli:))
Ponieważ dostałam dziś informację ,że dotarły do niektórych dziewczyn przesyłki pokażę co ostatnio zrobiłam dla Dysiaczka:
Edytka nabrała ochoty na chustę:)
A ja dołożyłam dla Edytki pannę,która miała pasować do przedpokoju ze złotymi dodatkami:
Aby goście czuli się od progu mile widziani...pannica została ubrana w uśmiech:)
tu jeszcze ostatnie minuty przed podróżą z moją Welkomką:
Dysiaczku kochany ,niech ci wszystko służy dobrze:))
....................******************...........................
Madzia zaś zamówiła u mnie szyld do swojego przyszłego domku:
Madziu -dziękuję za wszystko!!!!Koło mnie strasznie chrapie Bury.....idę i ja pochrapać...jutro mam kolejny fajny dzień:))