Dziś deszcz zatrzymał mnie w domu...trochę szkoda,ale właściwie,czy zawsze trzeba pędzić?
Ostatnio, tak jak pisałam nie radzę sobie z emocjami...to trwa już ponad rok... Jest trudne dla mnie i czasem dla bliskich... A może przesadzam?
Nie nadaję się na leżenie i nic nierobienie. Nawet czytanie bywa trudne:) Chociaż dawno nie połknęłam tylu książek:)
Postanowiłam posprzątać w głowie-a temu
akuratnie sprzyjają porządki w otoczeniu.
Ponieważ remont kuchni dopiero w przyszłym roku...blat prosił się o odmalowanie:)
Okno umyte..następne już czekają w kolejce..
Podłoga wyszorowana-co się dało przesunięte do salonu-też ją czeka malowanie:)
Qrczaki, żeby było czyściutko trzeba tyle nabrudzić:)))
Chodniki poprane:
Post po takiej przerwie wyskrobany...czas do pracy..
Następnym razem pokażę kilka szyldów...mam sporo zaległości.
Ps. Z jesiennego wypadu w ciepłe miejsce wyszły nici...teściu od tygodnia w szpitalu...