niedziela, 16 sierpnia 2015

To był tydzień....

      Mówi na mnie Tośka...chociaż czasem się śmieje ,że może się okazać ,że jestem Tosiek:))
Najbezpieczniej czuję się pod krzaczorkami wszelakimi..
 
Tu dostaję też jedzonko...ale i tu nie zawsze jest bezpiecznie-ostatnio moja kolacja została w dosłownym tego słowa znaczeniu: pożarta przez jakiegoś potwora!!
 
Intruz nic sobie akuratnie z moich protestów nie robił!! Nawet jak go pacnęłam łapą!! 
 Dobrze,że pani była blisko..
 
Znalazłam nowego przyjaciela...pani mówi,że to Heniek-moja zastępcza matka-ojciec....o co jej chodzi??
Czasem mnie pacnie...ale uczy mnie jak się myć...
 
 i takie tam...  
 A potem przyjechały ciocie...Koło Esterki latałam w pobliżu jej fotela..i stawałam na dwóch łapkach...a ona tak jakoś dziwnie piszczała i się "rozpływała"nade mną:)
 
A Lila to nawet klękała na mój widok...chyba mnie polubiły,czy cóś???
Od kilku dni polubiłam jak Łysa -chociaż podobno to Qra-bierze mnie na ręce i przytula do siebie..jest taka cieplutka:))
Przeżyłam dwie wielkie burze.....
Trochę strasznie było,więc pomyślałam,że może wejdę dziś na to coś ,co ta mięciutka pani nazywa tarasem?
Trochę się bałam...ale nie przyznałam się..
i nie żałuję:)
Nawet pospałam odrobinkę...
Jeszcze kiedyś tu przyjdę!!
Chyba mogę?