Poranne promyki słonka i ciepło parapetu nagrzanego przez kaloryfer...mrrrr...jak przyjemnie:))Jeżeli Bury marzył o samotnym kontemplowaniu tej chwili-to
akuratnie nie miał żadnej szansy...myk,myk...i już adorator jest obok:)
-Jaki adorator?!!!!.Co ty mi tu imputujesz???Ja go kocham jak przyjaciela!!!
-...a że plecki mu tak ładnie pachną....
-no i taki mięnciutki jest:))
-zazdrościsz i tyle:)))...a ja nie lubię sam siedzieć na parapecie:(
Jednym słowem Koks kocha Burego nadal...wszędzie za nim chodzi,mizia się -a ja nie mogę się na nich napatrzeć...bo nigdy żadne moje koty nie pałały do się takimi uczuciami:))) ...i cóż mi zostało...no chyba tylko ścierać non stop parapety i zmiatać kulki z wrzosów....ech życie:)))
....................****************.....................
Ostatnio zapisałam się na wymiankę u
Dorotki.
Moją parą była właśnie Dorotka:))Ta podusia od dawna mi się podobała:))To już kolejna rzecz jaką mam z pięknym haftem redwork.
Czyż nie jest piękna:))Dołączone były jeszcze te piękne rzeczy:
Dorotko-bardzo Ci dziękuję:)))Jesteś mistrzynią:))-kto nie zna-niech koniecznie zajrzy do Dorotki
A to ,co ja uszykowałam :
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za tyle ciepłych słów na temat mojego stołu i zegara-muszę przyznać,że bardzo miło mi się je wszystkie czytało:)))...zmykam,bo coś mnie chyba przewiało:((