Bardzo lubię suszyć pranie w ogrodzie...nie dlatego,że akuratnie podobają mi się gaciorki i pościel dyndające na sznurku w otoczeniu berberysów...co to-to nie!!!...Ale ten zapach prania ,które suszyło sie na wietrze....Muszę się jednak przyznać,że nie przepadam za różnego opakowaniami pastikowymi...i trochę przeszkadzał mi czerwony ,plastikowy koszyczek na klamerki.....aż kiedyś trafiłam na blog SYLWII http://myhappyhome.blox.pl/html i wymodziłam sobie na nie (jeszcze w zeszłym roku) taki oto worek ...taaaadaaam:
Mojej psiapsiółce Kasi http://lawendowysen.blogspot.com/ bardzo sie ten pomysł spodobał-,a że zdolna bestia-to sama zrobiła sobie hafcik-a ja jej resztę uszyłam...chociaż krawcowa ze mnie...no..klasy średniej....:
Ale wracając do zapachu wiatru- muszę powiedzieć,że kiedy Milka wraca do domu ze swoich wojaży...to też uwielbiam przytulać się do jej futerka-pięknie i świeżo pachnącego właśnie wiatrem...
......................................................................................................................................................
Co do małej kruszynki-gila-niestety musiał mieć duże obrażenia wewnętrzne i nie przeżył.... :(
...............................................................................................................................
POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY:)