No w końcu mam chwilkę czasu...ale nie chce mi się pisać...hihihi
Oooo,przepraszam zadzwoniła do mnie przemiła Ulcia,która spędziła u nas kilka dni...bo myślała,że wynajmujemy pokoje:))Ileż mieliśmy z tym śmiechu!!!
Plusy??? W końcu zaczęłam powolutku tracić zbędne kilogramy...Ale jakim kosztem....
Mogę jeść na szczęście arbuzy,które kocham!!! No właśnie...chcąc w upalny poranek nakroić go gościom.... obcięłam sobie prawie cały paznokieć i kawałeczek palca.... ałć!! Jest już dobrze,ale końcówka palca wciąż odrętwiała:((
A wytworki?
Uuuuu.... tu są dopiero zaległości!! I tak może maj:
Dla Basi
Potem dla Oli-klik zestaw szyldzików:
Następnego dnia...znalazłam :)
No i marzenie dziewiarki, o którym ostatnio pisałam:)))
Zatkało mnie jak go rozpakowałam:)))
Obecnie na nich pewna cienizna...też prezent...ale o tym innym razem..
Inne szyldy i drutowe wyczyny ...już niedługo..hihihi