Na szczęście teren po wygląda zupełnie normalnie...ale zobaczcie TU:(( Dziś jest tak duszno i wilgotno ,że podłoga w ogóle nie chce schnąć!!
Obawiam się ,ze i dziś bez burzy się nie obejdzie!!!
Musze się przyznać ,że akuratnie kocham burze...no ale bez zniszczeń...
W taką pogodę tylko lekki obiadek...ulubiony mojego męża:
Szybkie ciasto..ja dodaję jajko..ale można i bez-natomiast dodaję zawsze ciepłą wodę..ciasto jest pulchne i elastyczne:):
Brzegi zabezpieczam widelcem..jest większa szansa,że się nie rozwalą:
...mmmmm ze śmietana i cukrem waniliowym...
I jak tu trzymać dietę??Ludzie kochani!!! Litości..też wymyśliłam!!!
U nas też prawie codziennie przechodzi burza, ale powietrza absolutnie nie schładza i cały czas jest duszno :( Dziś już też słyszałam jakieś grzmoty z oddali, powietrze stoi w miejscu więc pewnie będzie powtórka z rozrywki. Ależ smaku narobiłaś tymi pysznościami :)
OdpowiedzUsuńMoja Roszpunka też uwielbia...A ja się bawię w ręczne sklejanie ozdobne...taki nawyk.
OdpowiedzUsuńA mnie burze jakoś omijają.Póki co były tylko dwie!
Buziaki!
Ale mi smaka narobiłaś tymi pysznościami mmmmmniammmm..... rozmarzyłam się:)))
OdpowiedzUsuńU mnie duchota niesamowita, ale burzy nie było.
Pozdrawiam:)
qrka wodna, nie moge takich zdjec ogladac! Slinic sie zaczynam!
OdpowiedzUsuńbuziole
B.
p.s. konkurs u mnie Beatko na blogu, zapraszam
Ale bym zjadła takie pyszności, chociaż dopiero po obiedzie jestem:)
OdpowiedzUsuńKusisz kobieto:)
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Ja odchudzam się zawsze od jutra, więc z przyjemnością ulepię jutro pierożki. Burze u nas regularnie co drugi dzień, a raczej noc. Oby się nic nie stało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNoooo obiadek pysznościowy;)) ja w pn miałam knedle na jagódkach;)))
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam burze ale bez zniszczeń choć wolę nie w nocy, bo moja Mania zaczęła cięzko znosić;((
Pozdrawiam serdecznie
U nas wczoraj bez burzy było ale dziś już krążą w okolicy i to chyba parę sztuk więc będzie się działo... A pierogi to Qrko mogłabyś podrzucić bo ja i robienie pierogów jakoś nie szczególnie się lubimy - za to właśnie piekę ciasto kruche wiśniowo-truskawkowo-jabłkowe:))) i też pytanie zasadnicze jak takie smakowitości można zrobić z owoców to jak tu trzymać dietę???? Buziaki Sylwia
OdpowiedzUsuńPyyyyycha:)
OdpowiedzUsuńO ja nie mogę !!!! moje ulubione pierożki i do tego śmietanka, ach ślinka mi cieknie :))) U nas czasem coś zagrzmi. Ja to czekam na deszcz, bo upałów nie znoszę!!!
OdpowiedzUsuńBurz się boję, nie lubię ani błysków ani tym bardziej grzmotów, zamykam okna i chowam głowę pod kołdrę ;/
OdpowiedzUsuńa na pierogi tylko popatrzę, chociaż ślinka cieknie :P
Moja Babunia takie kiedyś robiła... tego smaku nie zapomnę nigdy w życiu.
OdpowiedzUsuńU mnie pierogi tylko ruskie ( na razie).
Ciasto robię podobnie jak Ty Qrko, też dodaję jajko, wodę daję raczej wrzącą i ciut gazowanej oraz odrobinę oleju.
A burze u nas na DŚ od 2-ch tyg są codziennie. I w dzień i w noc. Wczoraj byliśmy bez prądu bardzo długo i dziś w nocy też go nie było... aż do rana.
Mniam, mniam... Dawno nie robiłam pierożków, ale mi narobiłaś apetytu :) Ja ciasto robię tylko z mąki i bardzo ciepłej wody - wtedy jest po ugotowaniu mięciutkie. No i każdy pierożek ozdabiam ręcznie takimi szczypankami, które zabezpieczają brzeg i tworzą ozdobną falbankę. Pierogi z truskawkami, z wiśniami, z jagodami... mmmmmm...... rozmarzyłam się ;)
OdpowiedzUsuńMy też dziś takie pałaszowaliśmy, tyle ,ze nie mojego autorstwa, a mojej mamy( Dlaczego mamy zawsze lepiej smakują?) - dzieciaki niestety to potwierdzają,ze babcia robi najlepsze na świecie pierogi:)
OdpowiedzUsuńno na wieczór takie pyszności....)))) nie będę mogła spać, bedą się sniły koszmary.... mniam..mniam.. Całuski pa...pa...
OdpowiedzUsuńAle pyszota :))Uwielbiam :) Ja robie bez jajka i z letnią wodą ;)
OdpowiedzUsuńMniam,mniam az slinka cieknie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńto ja poproszę takie na jutro na obiad:):):)
OdpowiedzUsuńTakie pierogi to wciągnę o każdej porze dnia i nocy :)
OdpowiedzUsuńtak nie wolno!!!!
OdpowiedzUsuńNie lubię burzy, przeraża mnie....dobrze, że na Wyspach rzadko się zdarzają.
OdpowiedzUsuńtu burze prawie codziennie, przynajmniej nie muszę podlewać ogrodu...straty w sprzęcie - ostatnio strzelił hydrofor:( a do pierogów dodaję wodę gorącą, polecam...pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNo i proszę jak tu trzymać linię;))) Uwielbiam pierogi z owocowym nadzieniem,polane pyszną śmietanką - Twoje są jak marzenie łasucha! Co do burz to moje okolice burze jakoś szczęśliwie omijają tzn. nie są takie częste; niestety deszczu też dawno nie było i powoli ogród zamienia się w pustynię i do tego koszmarny upał.
OdpowiedzUsuńUściski :)))
O raju! jak ja kocham takie pierogi!!!!!!!!! niebo w gębie :)
OdpowiedzUsuńO rany aż zgłodniałam
OdpowiedzUsuńW końcu i u nas była pierwsza burza.Dziwnym trafem wszystkie nas omijały, niekiedy niemalże o włos.
OdpowiedzUsuńKochana Żona z Ciebie, tak dogadzać Mężowi, fiu , fiu:))
Zostalo Ci jeszcze tych pierogów? Wpadłabym.....
OdpowiedzUsuńA ja sie boje burzy!Tylko pssssss..nie mow nikomu;)) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńI żeś wymyśliła pierogi mniam mniam :-)))
OdpowiedzUsuńPyyycha ...
Odchudzanie zostaw na zimę...
E tam dieta! Pychotka! ;o)
OdpowiedzUsuńA ja tez lubie burze, szczegolnie jak jestem w domu nie musze nigdzie sie ruszac, a pierozki wygladaja apetycznie, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię burze, jak jestem w domku i moge wszystko obserwować przez szybkę. A pierogi, mmmmmmmmmmm.......... oj zjadłabym, zjadła.Pozdrawiam, Agnieszka
OdpowiedzUsuńPierogi z owocami mogę i bez cukru, i śmietany wcinać. A burze lubię, choć tak jak wszyscy głównie w domu....
OdpowiedzUsuńUściski
JA lubię odświeżone powietrze po burzy:) A pierogi z jagodami albo truskawami, hmmm pychotka. JA zawsze jednak sklejam ręcznie tak jak mnie babunia nauczyła. Nawet przekazałam te sztukę moim chłopcom.Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńPiekny blog, a pierozki...pychotka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na bloga:)))
P.S dzisiaj postaram sie wyslac mail-a z zapytaniem o te urocze szyldziki:)))
u mnie jakoś te burze obchodzą mnie bokiem, ale wczoraj nad miejskim krajobrazem błyskało sie na "na okrągło" w sensie pioruny jak kule... i to już mnie wprawiło w osłupienie... a po tym jak ostatnio walnęło i zostałam w moim warsztacie (piwnicy bez prądu) w ciemnosciach, to tym bardzej burzy nie lubiłam!
OdpowiedzUsuńmasz rację ... w taki upał to tylko jeść lekkie potrawy ...
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma deszczu ... bo pięciominutowe kapanie nie można do niego zaliczyć ... schnę
Pychota!!!!!!! Uwielbiam jej moge wpac na te pierozki??? ;) Pozdrawiam serdecznie i tych "lagodnych" burz po ktorych wychodzi slonce tylko zycze!
OdpowiedzUsuńBeatko śline mam o kolana !!!!!Pierogi to poezja pod wszelaką postacią .buuuuziaki kochana a dietą się nieprzejmuj to co w sercu to się liczy .
OdpowiedzUsuńUwielbiam pierogi z jagodami do tego śmietanka mniami.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię deszcz i burze, ale mnie omijają, od miesiąca nie padało tylko upały nawet 37stopni.
Ale pychotka! Uwielbiam letnie dania z jagódek i koktajle. A pierogi to uwielbiam z każdym nadzieniem :) Też kocham burze, byle bezpieczne. Lubię patrzeć na błyskawice i słuchać grzmotów :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Ja na każdą kroplę deszczu i burzę czekam z utęsknieniem...mam dość upałów!!!!!Jedzonko idealne na takie dni!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Palce lizać, ja tez nie wiem jak tą dietę trzymać.
OdpowiedzUsuńA burze też lubię oglądać.
Uwielbiam, pychotka :)!
OdpowiedzUsuńPyszne też je bardzo lubimy,a burzy to się boję:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzień dobry Qrko kochana :)
OdpowiedzUsuńNa dobre samopoczucie - Witam cie dziś radośnie :) witam Cię słonecznie :) witam cię bukietem róż :) i zapachem skoszonej trawy :)
A u mnie tez po całodniowym upale - burza taka, ze niebo białe było od błyskawic. Nie mogłam się powstrzymać i jak tylko trochę ucichła zaczęłam pisać posta, i dwa razy mi się skasował całkowicie bo mi się net ciągle rozłączał..tak więc cieszę się ze dziś ranek znów słoneczny, bo odcięcie od internetu to dla mnie prawdziwy dramat :) jestem uzależniona :)
chętnie bym zjadła na śniadanko te Twoje wypieki ...:)
pozdrawiam serdecznie Ania
Qrko Kochana
OdpowiedzUsuńZabieram nalewkę i zaraz jadę u Ciebie na te pyszności!!
Eee tam dieta :)
U nas dla odmiany upały. Mamy super pogodę na wakacje.
Ale burze tez lubię :))
Buziaki :)
Ada
Om nom nom nom....jakie smakowitości! Qrko droga, teraz będę obśliniona chodzić cały dzień!
OdpowiedzUsuńJa burze również kocham, ale nie wtedy, gdy niszczą to, co - najczęściej - ubogim ludziom udało się w ciągu życia zbudować. Mam nadzieję, że cierpienia z powodu burz będzie jak najmniej. Wystarczająco dużo innych powodów do smutku na tym świecie...
No aleś mi smaka narobiła:))))takie z jagodami:))mmm:))kit z dietą :))jutro sobie zrobię:))))
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio też noc bez burzy to wielkie zaskoczenie ;) A jeśli chodzi o pierogi to średnio mi pasują takie z owocami, raczej zaliczam się do mięsożerców.
OdpowiedzUsuńRzuć tę dietę w diabły i rób takie pierogi codziennie:)))) Burze? Owszem stadami tu przychodzą, ehhh:))
OdpowiedzUsuńJa znalazłam 3 jagody...
OdpowiedzUsuńliczę na więcej ale za oknem pada i jest 15 stopni...katastrofa
Pychotka :) Też takie ostatnio jadłam :) a burz i tej wilgoci już mam dość...niech będzie o parę stopni chłodniej, ale poggodniej i niech słoneczko świeci :)
OdpowiedzUsuńCudnosci i smakolyki..:O) Przepyszne.. Pozdrawiam serdecznie, Ula
OdpowiedzUsuńoj zdecydowanie jesteś bezlitosna ! dobrze, że to tylko fotki... mam nadzieję, że do wieczora mi się odechce ich zrobienia ;P
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!
Magda
Podobno Ci, którzy kochają jeść- kochają żyć :) I tego się należy trzymać!! Pozdrawiam serdecznie!!
OdpowiedzUsuńPal sześć dietę. Też bym zjadła takie pierogi. A ja w wekeend znosiłam upał w większym towarzystwie 11 tys. luda. Całuski od nich wszystkich.
OdpowiedzUsuńU nas burze są noc w noc. Wali, trzaska, a Pierdółka łazi po całym domu i sapie.
OdpowiedzUsuńPierogi grzechu warte :-)
mniam mniam, dokładkę proszę ;-)
OdpowiedzUsuńale zdjęcia, pierogi jak namalowane, widzę, że za co się nie weźmiesz wychodzi Ci super!! ja to jestem przy Tobie jedno wielkie przedszkole:))))
OdpowiedzUsuńAle mam ślinotok !!!!!!! smacznego, pozdrawiam :))))))
OdpowiedzUsuńMniam, mniam, mniam! Nic więcej nie powiem!
OdpowiedzUsuńNinka.
Qrko, uwielbiam takie pierożki!!!! Burze u nas też są ale przeważnie na grzmotach się skońćzy, spadnie kilka kropel deszczu i tyle:( Okropna suchota:(
OdpowiedzUsuńbuziaki przesyłam i chyba zabiorę się za pierogi dzisiaj!!!! Oczywiście z porzeczkami!
Pierogi, mniam, z jagodami, mniam mniam. Z dietą i mam problem, bo w zimę pochłaniam stosy jedzenia, bo trzeba wypracować sadełko aby nie marznąć. Latem zjadam tony lodów, ale to nie grzech, bo lody są na lato.
OdpowiedzUsuńA gdy w nic się nie mieszczę oznajmiam domownikom, że tak miało być bo lubie swoje okrągłe kształty. Najlepszy sposób na akceptację moich dużych rozmiarów, jest tuczenie wszystkich wokoło, sprawdza się. Bo czy grubas powie grubasowi, że jest brubasem.
i nas burze nie omijały ostatnio, chociaz były głosne grzmoty i iluminacja jak na świątecznej choince, to obyło sie bez kataklizmu, ale mówiąc szczerze, po wiadomościach o zrywanych dachach, gradzie jak kurze jajka, zaczynam sie burz bac :(.
OdpowiedzUsuńa obiad uuuuu mniammmmmmmm, no wlasnie jak tu się dietowac w tych okolicznosciach ,,przyrody,, ?
Tez kocham burze! Kiedy mieszkalam na Slasku w Beskidach... oj jakie tam sa fajne burze! :-) Oczywiscie idealne sa, kiedy (jak pisalas) nie ma zadnych zniszczen. No, coz - tutaj (w srodkowych Czechach) tez nie sa najgorsze efekty burzy :-), najbardziej uwielbiam ta tajemnicza atmosfere i swieze powietrze. A tak wyglada, ze Adas tez lubi grzmot za oknem :-) Pozdrawiam! Jola
OdpowiedzUsuńmmm...pyszotka:)Ale ja trzymam dietę^^
OdpowiedzUsuń