Z wiekiem problem ten jakby się nasilał:(( Jedni maja lęk wysokości,boją się pająków...a ja... akuratnie mam problem natury ,że się tak wyrażę lokomocyjnej:((
A jakie to uciążliwe dla mojego męża...co chwilę naciskam nieistniejące hamulce, gderam:
-Mężusiu,mężusiu zwolnij!!
-Jurku!!! za blisko!!Zaraz w niego walniemy!!!
-Błagam !!!Nie wyprzedzaj,nie zdążymy!!
Ech!!! Jak żyć, panie jak żyć?????
A ostatnio trochę byliśmy w drodze.Pod koniec lipca na weekend pojechaliśmy do Gdyni...mieliśmy dwóch pasażerów z tyłu...Ledwo ruszamy...a ja...myk do torby...pogrzebałam i nagle jakie zdziwienie Andrzeja-jednego ze współtowarzyszy podroży:
-Będziesz ro-bi-ła na drutach????
-Będę!!
-Lubisz????
-Lubię i muszę!!
-???
-Uwierz mi,że to dla dobra nas wszystkich!!
Póki skupiam się na jakiejś robótce...fobia odpuszcza...ale brak zajęcia-to powrót potwora:(
I tak powstała kolejna chusta...
skończona w poniedziałek po powrocie:)
Tydzień później Toruń...sytuacja się powtarza...tylko pasażerowie inni...tym razem Marcin zadawał pytania...efekt?,
Kiedy wracaliśmy do domu...byłam zmęczona ,nie za bardzo chciało mi się dłubać...ale potworek się włączył...i co??
Cała czwórka-wraz z moim mężem jednym chórem zawołali:
-Druty!!!!!
I tak powstała kolejna..
Szafie nie będą groziły żadne mole...
Po tych podróżach trochę bolą mnie ręce..zwłaszcza łokieć....
I jak na razie odechciało mi się urlopu....:))
hehe, dobry pomysł na "potworka" :-)
OdpowiedzUsuńi jakie sliczne rzeczy przy okazji powstają
Ja też mam dość silną tą chorobę lokomocyjną i Cię rozumiem....
OdpowiedzUsuńUściski!
Smutna przypadłość ... jednak co dzięki niej powstaje ZACHWYCA :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i życzę spokojnej jazdy :)
Ja mam to samo ino , nie potrafię na drutach robić , więc gderam i marudzę całą drogę , czyli pouczam małżonka jak Hiacynta z Co Ludzie Powiedzą swego Ryszarda :))) i tak mnie właśnie dzieci postrzegają , mają ubaw , tylko mnie nie do śmiechu ....
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę :)
Hiacynta?????hihihi...to nasz kultowy film:)))))))
UsuńI ja uwielbiam Hiacyntę;))
UsuńBidulko!Bardzo lubię jazdę samochodem, współczuję stracha!
Zrobimy tak. Zaproszę Cię do siebie, a w drodze powstanie taka piękna chusta dla mnie. Przemyślisz?:)
OdpowiedzUsuńPowinnaś dużo jeżdzić, skoro powstają tak piękne rzeczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa jako pasazer bardzo lubie podrozowac, ufam mojemu mezulkowi, chociaz czasami rowniez pogderam ;)))
OdpowiedzUsuńZreszta my pokonujemy tysiace kilometrow i odupkac, nic zlego sie jeszcze nie zdarzylo.
Sama niestety nie lubie prowadzic samochodu :(((
Usciski
:))), ale radzisz sobie świetnie z tymi strachami :)).
OdpowiedzUsuńKilka dni temu leciałam samolotem i blisko mnie siedziała kobieta, która potwornie się bała. Matko... az trudno było uwierzyć. Czasem tak bywa..
Ja w tej chwili wróciłam na kurs prawa jazdy (po 10 latach!) i sama nie wiem czy to dobry pomysł..
się okaże..:), ale lubie jeździć :)).
Pozdrawiam!
prawo jazdy mam od 26lat..taaaaa...ale nie jeżdżę:((..a samolotem uwielbiam latać!!!!!!!!!!
UsuńPopatrz na to inaczej :) Piękne chusty, a do tego czas nie jest zmarnowany!
OdpowiedzUsuńżeby nie fakt, że to jednak poważna sprawa ten strach przed drogą to padłabym ze śmiechu po tym jak błyskotliwie napisany jest ten post :)
OdpowiedzUsuńna co dzień to faktycznie musi być uciążliwa rzecz ale za to jaka korzyść, Twoje podróżne chusty są śliczne!
No to masz niefajnie:), ale nie ma tego złego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Qrko tak to już jest że każdy ma jakieś fobie. Twoja akuratnie jest dość męcząca - niestety w dzisiejszych czasach przemieszczanie się jest jakby nieuniknione. Ale dobrze, że robótki pomagają ci przetrwać podróż. A swoją drogą ta chusta hortensjowa jest PRZEPIĘKNA!!! co można zrobić żeby być jej posiadaczką? Czy może już właścicielkę ma? Pozdrawiam serdecznie Sylwia
OdpowiedzUsuńju ma właścicielkę:)))
Usuńczy mam rozumieć że ja nią jestem ? po tym uśmiechu na końcu zdania?
UsuńNiestety nie:(((...ale napisałam ci maila:)))
Usuńodpisałam :))))
Usuń...robótki jak zwykle piekne. Zawsze podziwiałem osoby które kawałkiem druta i szpulki wełny potrafiły wyczarować różne cuda. Metoda dobra na lęki bardzo oryginalna. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńa ja jeżdżę pociągami, bo mam chorobę lokomocyjną i też dłubię na drutach :-) buziaki
OdpowiedzUsuńCudne - co jedna to ładniejsza. Podziwiam za mistrzostwo wykonania i tempo pracy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Szczęście w nieszczęściu, że masz " tylko " fobie jazdy, a nie do tego chorobę lokomocyjną, bo wtedy nie dałabyś rady dziergać, a tak to nic tylko jeździć i tworzyć, tworzyć, tworzyć, cudne to Twoje lokomocyjne dzierganie :)
OdpowiedzUsuńkazdy ma jakiegos bzika kazy jakies fobie ma ...;))
OdpowiedzUsuńpiekne chusty wydziargałaś...
a niec hcesz przypadkiem sprzedać hortensjowej chusty ?? taka piekna w moich kolorkach ??? please!
trzymaj sie podróżniczko
pozdrawiam
Ag
oj widzę ,że już się znalazł dla niej właściciel :(
Usuńojej to moj r. jest taka bukietowa;) musisz czesciej jezdzis w roli pasazera, bo efekt jest nieziemski!
OdpowiedzUsuńosobiscie boje sie jezdzic autem, ale czasem musze, zas najbardziej lubie podroze pociagiem!4
usciski!
Czyli zawsze można sobie poradzić! A Twojemu mężowi to współczuję, bo wiem jakie to męczące dla kierowcy. I jakie rozpraszające!
OdpowiedzUsuńBuziaki Qrko :-)
(a co do losów Twojej pewnej chusty, zaglądaj do mnie w najbliższych dniach )
:)
No, to ciebie tylko w trasę wypuszczać :-)
OdpowiedzUsuńWidać, że wyjazdy są bardzo owocne :) Piękne chusty! Zgłoszę się po naukę, jak będę kończyć Haruni :)
OdpowiedzUsuńA więc jednak potrafisz poskromić potwora i to jest najważniejsze... a jakie piękne "efekty uboczne" tego poskramiania :))))
OdpowiedzUsuńFakt ten potworek utrudnia Ci życie, powstają dzięki tej sytuacji tak piękne prace,że niema tego złego co by na dobre nie wyszło.Hortensje cudowne, mój ulubiony kolorek, buziaki
OdpowiedzUsuńCO ZA FELER - WESTCHNĄŁ SELER :))
OdpowiedzUsuńdrugi cytat
NIKT NIE JEST DOSKONAŁY :)))
pozdrawiam ciepło
Ja kiedy próbowałam szydełkowania w samochodzie, ale po kilku minutach zaczynało mnie mdlić i nie mogłam... A szkoda, bo piękne rzeczy mogą powstać w trakcie podróży!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jak hortensje! Uwielbiam te kwiaty, na działce mam jeszcze po dziadku i co rok pięknie kwitnie. Są też intensywnie niebieskie!
OdpowiedzUsuńQrko, ja nie jeżdżę autem jako kierowca - strasznie się boję. A prawko mam...
Jako pasażer to nawet nie jest tak źle. A próbowałaś siedzieć z tyłu? Może lepiej - mniej się widzi? ;))
z tyłu za kierowca jest najlepiej:)))Ale jak siedzą z tyłu trzy osoby...to ja ze swymi gabarytami nie mam żadnego komfortu:(((
UsuńHi, hi:)
OdpowiedzUsuńPiękne te chusty!
No to nie jestem sama... też tak mam; uważaj, wolniej, uważaj i noga na nie istniejącym hamulcu, tylko,że ja nie potrafię zająć się niczym innym. Muszę obserwować drogę. Twój strach jest twórczy bo chusta jest piękna a i saszetka z monogramem wyszła cudnie.
OdpowiedzUsuńŻeby pokonać swój strach nie pozostaje Tobie nic innego jak wsiąść za kierownicę i po prostu jeżdzić! Trzymam kciuki! Wielki strach rzuca ma małe rzeczy wielki cień:)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja to akurat boje sie i wysokosci i pajakow, i jezdzic samochodme to tez w sumie nie lubie ani jako kierowca ani jako pasazer.. :) Wszystkie fobie sa zazwyczaj dosc upierdliwe ale skutki/efekty Twojej sa wyjatkowo piekne;) wiec zbytnio wspolczuc Ci nie bede, ok?.. :) Bierz zawsze ze soba w podroz duzo welny! Robisz cuda, naprawde;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMoja mama też ma ten problem. Siedząc jako pasażer jedną ręką trzyma się górnego uchwytu, drugą fotela a nogami ręcz zapiera się o podłogę i podobnie jak Ty cała trasę nieco strofuje mojego kierowce. Szkoda tylko,że już tak dawno nie robiła na drutach, może i jej by pomogło;-)no i może mogłaby osiągnąć takie efekty jak Ty.
OdpowiedzUsuńkierowcę czyli mojego tatę, miało być
UsuńQrko ja Cię dobrze rozumiem. Ja tylko z moim mężem jeżdżę w miarę spokojnie, z innymi trwam w ogólnym napięciu nerwowo ruchowym. Bardzo owocne te wyprawy w Twoje cudne wytworki:)))
OdpowiedzUsuńJa się już mniej boję pajaków odkąd mnie budza rano i odprowadzają do snu :)
OdpowiedzUsuńAle boję się! Może zacznę dziergać, żeby ich nie widzieć!
"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!" za to jakie chusty....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cudnie dzieła powstały z tego strachu i lęku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cierpię na tę samą fobię, więc chętnie wypróbuję Twój sposób na uciszenie potwora. Znów zachwyciłaś mnie swoimi chustami. :) Uściski serdeczne
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej możesz tego potwora czymś zająć:)
OdpowiedzUsuńChusty wyszły ślicznie:)
piękne chusty!!!! ja zawsze tez woziłam sprzęt ze soba, nie z powodu fobii, bynajmniej, szkoda mi było przelatującego przez palce czasu, ale teraz na ogół zapominam okularów..:)
OdpowiedzUsuńWiem, co czujesz, bo mam przyjaciółkę, która reaguje podobnie jak Ty.Chusty wydziergałaś piękne podczas tych męczarni podróżnych.Proponuję zabierać ze sobą którąś z preferowanych przez Ciebie naleweczek...hi, hi, hi....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że znalazłaś sobie sposób:) Ja lubię jeździć jako pasażer, bo nie mam prawka, ale za to mam chorobę lokomocyjną i mój żołądek lubi się powywracać:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję tych męczarni w czasie podróżowania, ale jak pięknie sobie radzisz z tym problemem :)
OdpowiedzUsuńChusty prześliczne! Pozdrawiam serdecznie:)
Och, Qrko, witaj w klubie:))) Tylko ja w takich razach w słuchawkach na uszach, książki podczytuję he,he.
OdpowiedzUsuńDruty dają dużo ciekawsze efekty:)))))))))))
O qrcze Qrko, mam tę samą przypadłość :-(((( ale im bardziej próbuję z tym walczyć, tym bardziej się boję. Ta fobia mnie zabija, bo zawsze potem kończy się rozstrojem żołądka :-(
OdpowiedzUsuńMój Ogr ma na mnie patent, prosi moją szefową albo którąś z psiapsiółek aby do mnie zadzwoniły z czymś bardzo ważnym (bo jak mało ważne to ja mówię że oddzwonie). Ostatnia ważna rozmowa była własnie na trasie do Torunia w połowie lipca.
Ale sama też jestem kierowcą i o dziwo lubię to, jak trzeba to i do trójmiasta pojadę :-) i sama na siebie nie krzyczę i nie szaleję ze strachu na pedałach :-)
A Ty i tak sobie z tym dzielnie radzisz, efekty podróżniczej pracy są powalające!
Podziwiam Twoją koordynację, chyba bym nie potrafiła utrzymać drutów podczas jazdy, zwłaszcza że również nie lubię nim jeździć, ale z powodu choroby lokomocyjnej.
OdpowiedzUsuńNo Kochana świetna i owocna metoda na odwracanie uwagi;)
OdpowiedzUsuńChusty wspaniałe jak zawsze!!!
Pozdrawiam cieplutko
Ja też nie lubię jeździć jako pasażer, zwłaszcza z moim mężem. U nas jedyne rozwiązanie to gdy każdy jeździ swoim autem. A mnie do furii doprowadza gdy pasażer czyta, je, gada.... tak w ogóle najbardziej lubię jeździć sama.
OdpowiedzUsuńTak więc jak widzisz każdy ma swoje fobie i felery :) a Twoje produkcje jak zwykle zjawiskowe :)
Ściskam Qrko
Widzisz i to jest myśl:) Ja z moim lękiem wysokości będę na górkę wchodzić z szydełkiem:) Pozdrowienia i zapraszam do siebie na candy i odpowiedz w sprawie leżaka
OdpowiedzUsuńBeatko ją się Tobie wcale nie dziwię ! Przecież Ci nasi rodacy to jeżdza jak wariaci !!!!! Właśnie wróciliśmy z urlopu w Polsce. Mój mąż, doświadczony kierowca byl w szoku co się dzieje na polskich drogach, to jak tor wyscigowy :(((( i to bez kasku ! Chłopcy otwierali szeroko oczy i buziaki tacy byli zadziwieni ! A ja zamykalam oczy. W Polsce za kierownicą nie odważam się siadać.
OdpowiedzUsuńChusty śliczne, ta w kolorach hortensji szczególnie. Dobrze że do Twoich problemów lokomocyjnych nie dochodzi choroba lokomocyjna, ja też próbowałam, ale szybko się poddałam :P
To bylysmy w Toruniu w ten sam weekend :) To już drugi raz prawie się o siebie otarłysmy...
Toś Ty na dwóch scenach stała ;) ?
Cieplutko pozdrawiam :)
hihihi....ano na dwóch..taka e mnie artystka:)))w sumie z 20tys.widzów!!!!!hihihihi
UsuńPiękne rzeczy powstały. Rozumiem Twój problem, bo mam podobnie. Wydaje mi się,że muszę patrzeć na drogę i pilotować....:))).
OdpowiedzUsuńPrzecudne chusty!A naciskanie nieistniejących hamulców jest jednym z moich ulubionych sportów wyczynowych;):D
OdpowiedzUsuńQrko, usiłuję się z Tobą skontaktować, ale nie wysyła mi maili na Twoj adres, nie wiem dlaczego:(((jeśli byłabyś tak miła, odezwij się do mnie na priv;)))mam sprawę;))
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie proszę i czytnij ostatniego posta!!!pozdrówka ciepłe-aga
OdpowiedzUsuńBiedna Qrka, ale za to jakie dzieła powstają :-)
OdpowiedzUsuńJeśli takie cuda powstają dzięki potworkowi to może Ty sobie jeździj:))))
OdpowiedzUsuńKochan rozumiem Cię jakieś 8 at temu miałam wypadek będąc pasażerem I od tamtej pory mam podobnego potwora. Z każdym rokiem jest gorzej a o siadaniu za kierownicą to już w ogóle nie mam mowy choć wcześniej normalnie jeździłam.
OdpowiedzUsuńPiękne chusty - jak zawsze. Ja na szczęście jakoś radę daję w samochodzie, ale zdecydowanie wolę być kierowcą niż pasażerem. Wtedy to ja podejmuję decyzję, a nie zdaję się na kogoś innego :)
OdpowiedzUsuńHihihi :) dobre.Ja też tak mam, tylko nie robótkuję bo jestem taka nabuzowana, że hej. Jedyna dobra rzecz w tym, że drutujesz cudności.
OdpowiedzUsuńśliczne prace :))
OdpowiedzUsuńale świetna historia:)ostatnio mąz do mnie zagadnał jak byliśmy w trasie;a nie wzielaś ze sobą jakiejś ksiażki cyz co?i na poczatku nie za bardzo zajarzyłam co on się tak troszczy o mój komfort jazdy ale teraz po lekturze tego posta wszystko stąło się jasne:)pozdrawiam, mgiełka jest śliczna, idelanie pasuje do ghortensji irudzielca oczywiscie;)
OdpowiedzUsuńKochana no nie mogę... trzymam kciuki , aby ta Twoja fobia była jak najmniejsza! dobry sposób na jej zminimalizowanie:) w takim razie nic tylko jeździć autem dziergając:) śliczna chusta!
OdpowiedzUsuńwiesz... ja mimo braku fobii często tak mówię do męża:) jak sama prowadzę to jest ok, ale jako pasażer zawsze czuję się mniej pewnie. :) buziaki
Prześliczne chusty ! Szczególnie ta hortensjowa :) Ja z kolei uwielbiam jeździć samochodem i jako pasażer i jako kierowca :)
OdpowiedzUsuńjak to mowia nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo;) slicznosci
OdpowiedzUsuńCzarodziejka!
OdpowiedzUsuńHa ha chciałoby się powiedzieć jakie to straszne ale muszę powiedzieć jakie to cudowne:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, dzięki temu "felerowi" powstają piękne dzieła ;)
OdpowiedzUsuńZnam przypadki, że po podróży czuć ból miejsca, na którym się siedzi, o bólu rąk i łokci pierwszy raz słyszę :-))))
OdpowiedzUsuńświetnie, że masz swój sposób na ujarzmienie potworka !!!!!!
Pozdrawiam :-))
Bajkowa jest Twoja Haruni, kolorki cudnie się układają i jeszcze koraliki. Jak dałaś radę w samochodzie tak perfekcyjnie ją wydziergać?. Fobię lokomocyjną rozumiem, ja mam to w samolocie i żadna robótka tego nie zniweluje, nie wsiądę więcej i już, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńno to Cie podziwiam, bo ja nie moge w aucie nic robić - ani czytać, ani na drutach, ani na szydełku- musze patrzeć na drogę inaczej pojawiają sie sensacje...na szczęście jeździć lubię:-))
OdpowiedzUsuńa chusty cudne oczywiscie♥
Zazwyczaj z tych naszych fobii nic pożytecznego nie wychodzi a u Ciebie piękne chusty:))))ja boję się pomieszczeń ciasnych i zamkniętych:Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny sposób na stres, ale Twój jest wybitnie motywujący...
OdpowiedzUsuńMogłabym Cię przewieźć z wybrzeża Bałtyku po same Karpaty, ale serweteczki moje:)))
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Jejku! Jakbym o sobie czytała. Z tym, że moja auto-fobia uruchamia się tylko wtedy, gdy jadę jako pasażer. Nawet najlepszemu kierowcy się obrywa, choć przyznaję, przy "obcych" staram się hamować dziób, za to nie umiem opanować odruchów ciała. Łapanie za uchwyt nad drzwiami, kulenie się, zamykanie oczu... stały repertuar. Moi chłopcy już się z tym oswoili, w skrajnych wypadkach proponują mi przejście do bagażnika ... A choć marny ze mnie kierowca, to, gdy dzierżę kierownicę to jestem zuch, wiosną latem i jesienią. Bo zimą boję się już na każdym fotelu w aucie. Zimą moja schiza przybiera rozmiar XXL.
OdpowiedzUsuńA z drutami w czasie jazdy bym jednak nie ryzykowała. Nagłe hamowanie i ... wyobraźnia podsuwa najczarniejsze scenariusze.
Ściskam Qrko.
Qrko, jakie piękne chusty, zazdroszczę niemożliwie tej umiejętności:) Ja też nie lubię jeździć, nawet jako pasażer (jako kierowca nie jeżdżę wcale) może nie aż tak, ale żaden to dla mnie relaks,nigdy nie jestem całkiem spokojna, nigdy nie usnę, muszę czuwać i pilnować;)
OdpowiedzUsuńQrko rozumiem Cię doskonale, sama mam lęk wysokości! Podziwiam Cię za sposób z przeganianiem 'potwora', ciekawe czy druty by mi pomogły w moim lęku ;)
OdpowiedzUsuńNadrabiam Qreczko,bo chwilkę mnie nie było...
OdpowiedzUsuńPatrzę...patrzę...i zła na siebie jestem że nie ofiarowałam Ci dwóch kłębuszków!Zła Ula...chyba trochę bezmyślna!
Ulciu:))))))ty chyba sobie żartujesz???? wyszła cudna chusta ...w sam raz:))
UsuńQrko, mam to samo. Panikuję, szarpię męża za rękę, wciskam nieistniejące hamulce i drę się na potęgę przy każdym wyprzedzaniu i wizualizuję kolizję z... a jakże, jakimś TIRem, który nas zgniata na amen. Potem widzę oczami wyobraźni nawet swój pogrzeb, jak wszyscy płaczą i jak mama histeryzuje. To straszne naprawdę i przestałam lubić jazdę samochodem. Czasem nawet specjalnie się wymiguję i dojeżdżam gdzie trzeba pociągiem, także rozumiem Cię bardzo, bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńDziwne, że w mieście w ogóle nie odczuwam tego strachu. Tylko na trasie. Oka nie zmrużę...:/
Dodatkowo mam chorobę lokomocyjną więc druty i czytanie odpadają...:/
Całuję. PIękne hortensje moje ukochane i piękne szale!
Bardzo oryginalna ta Twoja fobia... Ale za to daje cudowne efekty ;) Piękne chusty!
OdpowiedzUsuń