poniedziałek, 19 września 2011

Ekologia:)

Są z pewnością przeróżne sposoby na ekologię.U nas w domu staramy się też dbać o środowisko.W jaki sposób?Na przykład segregujemy śmieci...także w każdy wtorek,kiedy panowie przyjeżdżają po śmietnik-najmniejszy z możliwych....często jest prawie pusty...Chociaż nie musimy sprzedajemy złom-puszki po kocim jedzeniu,kukurydzy itp.puste wkłady po tee lightach,wierzchy od jogurtów,śmietan...może to śmieszne,ale mamy poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec daru Bożego ,jakim jest nasza planeta.Kolorowe gazety idą na makulaturę,bio na kompost(przez cały rok).Z tego są tak małe pieniążki,ale nie oto tu chodzi...chociaż za nie zawsze kupuję sobie jakieś badylki do ogrodu!!
Oczywiście recykling-drugie życie przedmiotów,ale do tego to ja już was zachęcać nie muszę,prawda?
No i torby!!!!Zawsze mam szmaciankę przy sobie!!!Nie toleruję foliowych reklamówek:(((
Jednak zobaczcie jaki teraz mogę zadawać szpan:)))
Próbowałam ją zdobyć uczestnicząc w candy...ale nie poszczęściło mi się...Jednak tak zapałałam chęcią jej posiadania,że zamówiłam sobie swój osobisty egzemplarz:). A zobaczcie,jaka jest ładowna:
i piękna w środku!!
Pod każdym względem to małe dzieło sztuki,piękne szwy i wykończenie:
Haft wykonany ręcznie
Zawsze gotowa pójść na zakupy:
  A lista bywa spora...ale bez obawy...wszystko się zmieści...Koniecznie odwiedźcie blog Izy -,która szyje te torby i jest także autorką pięknych zdjęć:)
Jakiś czas temu pokazywałam wam kawalątek haftu xxx-ponieważ dotarł już dawno do właścicielki,mogę go pokazać w całej okazałości.Jest to serduszko w jedynej słusznej tonacji kolorystycznej dla Dagi
Szyldziki,które zrobiłam dla Bree wraz  z zawieszkami nie zostały przeze mnie obfotografowane-zapomniałam-,więc możecie je zobaczyć tutaj 
Wczoraj wybawiłam się za wszystkie czasy...nogi mnie dziś bolą od pląsów-:)))...a następnym razem będę się chwalić...jakie fajne prezenty dostałam:))
Pozdrawiam gorąco:))))

piątek, 16 września 2011

Jesień....to czas przetworów?

   Prawdę mówiąc jesień i wiosna to akuratnie moje ukochane pory roku.....aby tylko słoneczko chciało świecić.. Światło lampki,świec....nastrojowa muzyczka
 i.....spożywanie przetworów jesiennych....w postaci: 
Nalewki cytrynowej!!! Czyli Cytrynówka:))) Przepis mam od mojej Magrytki:
6 cytryn
3limonki
2szklanki cukru
0,5litra spirytusu
0,5litra przegotowanej wody.
Myślę,że zamiast wody i spirytusu,można użyć 1litr wódki.
Owoce kroimy w plastry,zasypujemy cukrem ,dodajemy wodę i trochę ugniatamy-aby wypuściły sok:)
Dolewamy spirytus.
Odstawiamy na 24 godziny...u mnie z braku wolnego czasu stały ponad 40 godzin:)
Po tym czasie odcedzamy i wyciskamy owoce.....mniam mniam jakie dobre:))....i przelewamy do karaweczki,buteleczki...jak kto woli:)
Jest to jeden z lepszych przetworów i jakże zdrowy(wiadomo witaminaC!!) na jesienne i zimowe długie wieczory:)
Niestety, ten doczeka tylko soboty...hihi... bo niektórzy goście już się niecierpliwią...
Nalewkę tę lubią nawet panowie...a szkoda...bo nas babek też będzie trochę:((
Kolejny " lek " na przeziębienia to...Aroniówka!!!
Przepis znalazłam w sieci:
1kg.aronii
100sztuk liści aronii lub wiśni (ja wzięłam pół na pół)
0,75kg.cukru
0,5 cytryny-wycisnąć sok
1litr wody.
Wszystko zagotować na małym ogniu.
Wystudzić i przecedzić przez sito.Połączyć z 0,5litrem wódki.
Przelać do butelek....po kilku dniach gotowe!!!
A wiadomo...aronia jest bardzo zdrowa na przeziębienia:)A w takiej postaci to ja chętnie przyjmę lekarstwo!!!
Skoro lekarstwo-tego będę się trzymać...to i butla aptekarska!!
Cóż teraz tylko się leczyć....a może lepiej zapobiegawczo...??
Owoce aronii ,które zostały po przecedzeniu potraktowałam blenderem-po wyciągnięciu liści oczywiście!!-dodałam cukru....i do słoiczków:)
Będzie jak znalazł do naleśniczków ,pleśniaka  i herbatki....
A w kolejce już czekają winogronka....
  Normalnie alkoholizm mi w oczy zajrzał!!!
 I jak nie kochać ogrodów z całą ich zawartością i szczodrością?
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe komentarze:))
Pozdrawiam i miłego odpoczynku....bo ja będę miała bardzo miły i towarzyski!!!...i jeszcze dostanę fajne prezenty hihihihi....a właściwie ja i mój Małż:)))

czwartek, 15 września 2011

Bure kocisko i wrzosowisko...

  Już kiedyś się przyznałam,że chciałabym kotka...dużego,puszystego,rasowego......np.Błekitna rosyjskiego...albo...taaaa..  u mnie zawsze jednak akuratnie  koty nie rasowe...ale przekochane...
Taki Bury-noga tylna sztywna...(złamana-źle zrośnięta) przyszedł,posiedział,pojadł.....i został. Zaraz będzie rok. Inwalidztwo w niczym mu nie przeszkadza!!! Po drzewach skacze jak fryga...a co dopiero na parapet
A zresztą jak nie wskoczyć...skoro taka fajna karteczka leży...a że Panci potrzebna?
a tu koraliki...można się nimi od niechcenia pobawić :
i tak fajnie się je w mordce nosi....
Fyyy..też coś....za oknem też są ciekawe widoki...
...aj to od razu trzeba było powiedzieć,że mam zachwycić się tymi badylami...
 
no już dłużej nie dam rady!!!
....koniec...ile można się nimi zachwycać???
 
Nie proś...bo i tak nie zerknę na nie...
A o mnie to nie łaska wspomnieć...jaki jestem odważny...już trzy razy wziąłem jedzonko prosto z ręki....i wchodzę do domu....i siedzę na pianinie....chyba strzelę focha!!!
 ....takie kocie życie...i Qrzęce...
Dziś idę po chryzantemy....
Pozdrawiam:)))

poniedziałek, 12 września 2011

Powroty...

Wakacje,wakacje....i już po....
Pięknymi widokami zostaliśmy akuratnie poczęstowani już w samolocie:
 
Urlop zaliczam do udanych.Pierwszy raz nie chciało mi się wracać do domu.....myślę,że to z powodu długiej zimy,której nie znoszę i nieciekawego lata...Wygrzałam się i wymoczyłam za wszystkie czasy.:))
Może zdziwię wiele z was,ale nie widziałam piramid.Trochę z braku funduszu....bo na dwie osoby to kolejne setki złotych.....a trochę i  braku chęci na tak długą i męczącą podróż....Na urlopie byliśmy z naszymi przyjaciółmi.Panowie zaliczyli kurs nurkowania.a my z Magrytką udałyśmy się w rejs statkiem ze szklanym dnem.Dzięki temu mogłyśmy obserwować rafę koralową i piękne rybki...niestety zdjęcia są nie najlepsze(video o wiele lepsze)...ale wrażenia super!!...Udało nam się także zobaczyć delfiny,które z ciekawością podpływały do statku:))
Woda w morzu cieplejsza niż w basenie...a czyściutka!!!!!Tu również na wyciągnięcie reki rafa.Kolorowe rybki,które jadły mi z reki....piękne muszelki...niestety zakaz wywożenia ich z Egiptu....a tak miałam ochotę na tę...i pomysł na biżutkę:)))
 Jedzonko było pyszne...no i tu i ówdzie mi przybyło...zresztą u mnie to nie nowość:)))
 
Po powrocie do domu czekała mnie miła niespodzianka:)) Jakiś czas temu poprosiłam Bożenkę o pewien wzorek...okazało się ,że miała z tym trochę pracy....Jakie było moje zaskoczenie,że oprócz wzorku dostałam jeszcze piękny upominek!!!!
Bożenko,bardzo ci dziękuję za tę cudownie pachnącą niespodziankę:))
Ale to nie wszystko!!!Okazało się ,że czekała na mnie także przesyłka od :
 Do broszki-znaku rozpoznawczego Agi-były dołączone:
W życiu się takich prezentów nie spodziewałam!!!Dziękuję:))) 
A teraz dwie sprawy:)
Candy-nie candy z poprzedniego postu!!
Szyldzik trafi do Brydzi:
Brydzia pisze...
Wspaniałych wakacji!!! I oczywiście staję po szyldziki :)) Pozdrawiam!