poniedziałek, 21 lutego 2011

Zapach wiatru..

   Bardzo lubię suszyć pranie w ogrodzie...nie dlatego,że akuratnie podobają mi się gaciorki i pościel dyndające  na sznurku w otoczeniu berberysów...co to-to nie!!!...Ale ten zapach prania ,które suszyło sie na wietrze....Muszę się jednak przyznać,że nie przepadam za różnego opakowaniami pastikowymi...i  trochę przeszkadzał mi czerwony ,plastikowy koszyczek na klamerki.....aż kiedyś trafiłam na blog SYLWII  http://myhappyhome.blox.pl/html    i wymodziłam sobie  na nie (jeszcze w zeszłym roku) taki oto worek ...taaaadaaam:
                                   
              Mojej psiapsiółce Kasi      http://lawendowysen.blogspot.com/ bardzo sie ten pomysł spodobał-,a że zdolna bestia-to sama zrobiła sobie hafcik-a ja jej resztę uszyłam...chociaż   krawcowa ze mnie...no..klasy średniej....:                                                                                                                                                                                                                  
Ale wracając do zapachu wiatru- muszę powiedzieć,że kiedy Milka wraca do domu ze swoich wojaży...to też uwielbiam przytulać się do jej futerka-pięknie i świeżo pachnącego właśnie wiatrem...  
......................................................................................................................................................

Co do małej kruszynki-gila-niestety musiał mieć duże obrażenia wewnętrzne i nie przeżył....      :(  
...............................................................................................................................
POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY:)

niedziela, 20 lutego 2011

Gile z nieba lecą!!

    W życiu bym się takiego gościa nie spodziewała akuratnie w niedzielne przedpołudnie....Mój mąż znalazł go oszołomionego-musiał nieźle za przeproszeniem przyrżnąć  w okno..tak mi się wydaje....Jak mam być szczera to nie byłam zadowolona,że go przytaszczył do domu!Czemu?No bo to jaskinia lwów!! przecież ja mam dwa koty w domu....i co one pomyślą?..,że pan żywca do domu na obiadek przygarnął:)?
I co ja mam teraz z nim zrobić???Na samym początku w pudełeczku wylądował na tarasie...koty uwięzione w domu...
Ale na dworze jest zimno..żal mi się go zrobiło.....no i koty z sąsiedniego zakładu właśnie postanowiły przyjść w odwiedziny ....jakie gościnne..pomyślał by kto?
Dlatego nastąpiła nieoczekiwana zmiana miejsc..koty na dwór...gil do łazienki....oby jak najszybciej wrócił do siebie.ponieważ nie mam pomysłu na jego rekonwalescencję...
A tak po prawdzie to wolę ptaki w trochę innej "łazience"
<---kos w trakcie kąpieli

i już po:
 
...I tym pogodnym (?) akcentem kończę i idę sprawdzić co z moim gilem....pozdrawiam

sobota, 19 lutego 2011

Trochę spóźnione...

Wczoraj był Dzień kota...a ja przecież kociara akuratnie jestem!!
  W chwili obecnej mam dwa koty...i to właściwie od niedawna-i jak zawsze znajdy...najkochańsze...ale dzisiaj chciałabym wspomnieć o mojej staruszce,która przeżyła ze mną..prawie 18 lat..Miałam ją od drugiego tygodnia jej życia...i bardzo przeżyłam,kiedy w październiku jej już zabrakło.Chyba każdy ,kto ma zwierzaczki w domu-wie,jak bardzo się do nich przyzwyczajamy...Na początku była bardzo dzika....i wciąż nienajedzona.....wiele osób nawet się jej trochę bało....ale z wiekiem stawała się coraz spokojniejsza i chętniejsza do głaskania....
  Ostatni rok nie był tak do końca dla niej  łaskawy-remont w domu,hałasy ,ale i tak musiała mieć wszystko pod "nadzorem ":
 
 Dziś mając inne koty,widzę jaka była mądra i karna.....ale też bardzo gościnna..hihi:                                                                                                                                                               
                                ...i chyba jak każdy kot musiała sprawdzić jak dalece pasuje jej nowe pudełeczko-czy oby na pewno jest wygodne??!!!
 

POZDRAWIAM WSZYSTKICH,KTÓRZY KOCHAJĄ KOTY I TYCH....,KTÓRZY JESZCZE O TYM NIE WIEDZĄ:)