piątek, 16 września 2011

Jesień....to czas przetworów?

   Prawdę mówiąc jesień i wiosna to akuratnie moje ukochane pory roku.....aby tylko słoneczko chciało świecić.. Światło lampki,świec....nastrojowa muzyczka
 i.....spożywanie przetworów jesiennych....w postaci: 
Nalewki cytrynowej!!! Czyli Cytrynówka:))) Przepis mam od mojej Magrytki:
6 cytryn
3limonki
2szklanki cukru
0,5litra spirytusu
0,5litra przegotowanej wody.
Myślę,że zamiast wody i spirytusu,można użyć 1litr wódki.
Owoce kroimy w plastry,zasypujemy cukrem ,dodajemy wodę i trochę ugniatamy-aby wypuściły sok:)
Dolewamy spirytus.
Odstawiamy na 24 godziny...u mnie z braku wolnego czasu stały ponad 40 godzin:)
Po tym czasie odcedzamy i wyciskamy owoce.....mniam mniam jakie dobre:))....i przelewamy do karaweczki,buteleczki...jak kto woli:)
Jest to jeden z lepszych przetworów i jakże zdrowy(wiadomo witaminaC!!) na jesienne i zimowe długie wieczory:)
Niestety, ten doczeka tylko soboty...hihi... bo niektórzy goście już się niecierpliwią...
Nalewkę tę lubią nawet panowie...a szkoda...bo nas babek też będzie trochę:((
Kolejny " lek " na przeziębienia to...Aroniówka!!!
Przepis znalazłam w sieci:
1kg.aronii
100sztuk liści aronii lub wiśni (ja wzięłam pół na pół)
0,75kg.cukru
0,5 cytryny-wycisnąć sok
1litr wody.
Wszystko zagotować na małym ogniu.
Wystudzić i przecedzić przez sito.Połączyć z 0,5litrem wódki.
Przelać do butelek....po kilku dniach gotowe!!!
A wiadomo...aronia jest bardzo zdrowa na przeziębienia:)A w takiej postaci to ja chętnie przyjmę lekarstwo!!!
Skoro lekarstwo-tego będę się trzymać...to i butla aptekarska!!
Cóż teraz tylko się leczyć....a może lepiej zapobiegawczo...??
Owoce aronii ,które zostały po przecedzeniu potraktowałam blenderem-po wyciągnięciu liści oczywiście!!-dodałam cukru....i do słoiczków:)
Będzie jak znalazł do naleśniczków ,pleśniaka  i herbatki....
A w kolejce już czekają winogronka....
  Normalnie alkoholizm mi w oczy zajrzał!!!
 I jak nie kochać ogrodów z całą ich zawartością i szczodrością?
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe komentarze:))
Pozdrawiam i miłego odpoczynku....bo ja będę miała bardzo miły i towarzyski!!!...i jeszcze dostanę fajne prezenty hihihihi....a właściwie ja i mój Małż:)))

czwartek, 15 września 2011

Bure kocisko i wrzosowisko...

  Już kiedyś się przyznałam,że chciałabym kotka...dużego,puszystego,rasowego......np.Błekitna rosyjskiego...albo...taaaa..  u mnie zawsze jednak akuratnie  koty nie rasowe...ale przekochane...
Taki Bury-noga tylna sztywna...(złamana-źle zrośnięta) przyszedł,posiedział,pojadł.....i został. Zaraz będzie rok. Inwalidztwo w niczym mu nie przeszkadza!!! Po drzewach skacze jak fryga...a co dopiero na parapet
A zresztą jak nie wskoczyć...skoro taka fajna karteczka leży...a że Panci potrzebna?
a tu koraliki...można się nimi od niechcenia pobawić :
i tak fajnie się je w mordce nosi....
Fyyy..też coś....za oknem też są ciekawe widoki...
...aj to od razu trzeba było powiedzieć,że mam zachwycić się tymi badylami...
 
no już dłużej nie dam rady!!!
....koniec...ile można się nimi zachwycać???
 
Nie proś...bo i tak nie zerknę na nie...
A o mnie to nie łaska wspomnieć...jaki jestem odważny...już trzy razy wziąłem jedzonko prosto z ręki....i wchodzę do domu....i siedzę na pianinie....chyba strzelę focha!!!
 ....takie kocie życie...i Qrzęce...
Dziś idę po chryzantemy....
Pozdrawiam:)))

poniedziałek, 12 września 2011

Powroty...

Wakacje,wakacje....i już po....
Pięknymi widokami zostaliśmy akuratnie poczęstowani już w samolocie:
 
Urlop zaliczam do udanych.Pierwszy raz nie chciało mi się wracać do domu.....myślę,że to z powodu długiej zimy,której nie znoszę i nieciekawego lata...Wygrzałam się i wymoczyłam za wszystkie czasy.:))
Może zdziwię wiele z was,ale nie widziałam piramid.Trochę z braku funduszu....bo na dwie osoby to kolejne setki złotych.....a trochę i  braku chęci na tak długą i męczącą podróż....Na urlopie byliśmy z naszymi przyjaciółmi.Panowie zaliczyli kurs nurkowania.a my z Magrytką udałyśmy się w rejs statkiem ze szklanym dnem.Dzięki temu mogłyśmy obserwować rafę koralową i piękne rybki...niestety zdjęcia są nie najlepsze(video o wiele lepsze)...ale wrażenia super!!...Udało nam się także zobaczyć delfiny,które z ciekawością podpływały do statku:))
Woda w morzu cieplejsza niż w basenie...a czyściutka!!!!!Tu również na wyciągnięcie reki rafa.Kolorowe rybki,które jadły mi z reki....piękne muszelki...niestety zakaz wywożenia ich z Egiptu....a tak miałam ochotę na tę...i pomysł na biżutkę:)))
 Jedzonko było pyszne...no i tu i ówdzie mi przybyło...zresztą u mnie to nie nowość:)))
 
Po powrocie do domu czekała mnie miła niespodzianka:)) Jakiś czas temu poprosiłam Bożenkę o pewien wzorek...okazało się ,że miała z tym trochę pracy....Jakie było moje zaskoczenie,że oprócz wzorku dostałam jeszcze piękny upominek!!!!
Bożenko,bardzo ci dziękuję za tę cudownie pachnącą niespodziankę:))
Ale to nie wszystko!!!Okazało się ,że czekała na mnie także przesyłka od :
 Do broszki-znaku rozpoznawczego Agi-były dołączone:
W życiu się takich prezentów nie spodziewałam!!!Dziękuję:))) 
A teraz dwie sprawy:)
Candy-nie candy z poprzedniego postu!!
Szyldzik trafi do Brydzi:
Brydzia pisze...
Wspaniałych wakacji!!! I oczywiście staję po szyldziki :)) Pozdrawiam!

wtorek, 23 sierpnia 2011

Wakacje,tutek i niespodzianka....

To już na pewno ostatni post przed podróżą...w zeszłym roku w pakowaniu pomagała mi Emi-kot przyjaciół,który spędzał u mnie urlop....państwo na wojażach zagranicznych...
 Przyznam się ,że już nie mogę się doczekać tego ciepełka,basenu,morza.Chyba dlatego,iż te lato nas w tym roku nie rozpieszczało...a stare kości dobrze byłoby wygrzać....
Dziękuje za pochwały mojego stołu.Ponieważ było kilka pytań po krótce na nie odpowiem.
Cały stół malowany jest kilkakrotnie rozwodnioną ..myślę,że 1:1farbą akrylowa duluxa do drewna i metalu..kolor brąz czekoladowy-satynowa.
Podobnie potraktowałam też ławeczki
 Przed pomalowaniem meble miały taki kolor...nieciekawy...
 Potem blat kilka warstw lakieru wodnego-czyli akrylowego..ale chyba dam zwykły,aby był bardziej odporny na uszkodzenia i zarysowania...jeszcze się nie zdecydowałam....
Kanty(?) nóg i listwy pod blatem posmarowałam miękką świeczka-dość grubo:))
Następnie pomalowałam je dwukrotnie złamaną bielą-może być np.znana wielu z was pastelowa orchidea-tez duluxa.Na tak zwana metodę suchego pędzla.Kiedy druga warstw jeszcze będzie odrobinkę mokra...ale po dotknięciu nie robiła na rekach śladu -nożem-tępą stroną zdrapujemy farbę-dzięki świeczce będzie dobrze schodzić:)))...no i lakierujemy..

Ale były też pytania dotyczące  napisów:))
Do ich wykonania potrzebujemy serwetkę...a właściwie jedną warstwę-białą
Przycinamy ją do rozmiaru kartki...może być kilka milimetrów węższa
Przyklejamy ją taśmą malarską.Dobrze ,aby od strony,którą " wciąga "...hihihi..drukarka taśma zachodziła na drugą stronę kartki-zapobiega to wciąganiu kartki
Wybieramy  odpowiednia czcionkę-u mnie to była baroque script i napis jaki chcemy oraz jego wielkość
Czekamy aż druk trochę wyschnie....Wycinamy paski serwetki z napisami ..i robimy dekupaż!!!!

Czyli potem lakierujemy.lakierujemy,lakierujemy,szlifujemy,lakierujemy...i tak do momentu uzyskania gładkiej powierzchni!!!
  Mam nadzieję,ze choć trochę napisałam to zrozumiale???
Taka samą metodę zastosowałam przy szyldzikach....których produkcja trwa..hihi..ale inna czcionka:))
Tu jednak nastąpi mała zmiana...abym wiedziała,gdzie jest czarna,gdzie czerwona a gdzie zielona herbata-napisy już wydrukowane.Powstały też:
...No i jeszcze niespodzianka.Małe candy...ale na innych warunkach!! Chciałabym ,aby oby objęło ono osoby,które tu zaglądają-dlatego proszę nie zamieszczać o nim informacji na swoich blogach:))..a do przygarnięcia będą szyldziki...z napisami ,jakie sobie wymyślicie.Kto chętny? ZAPRASZAM:)Wylosuję osobę z tych,które wyrażą taka chęć w komentarzu:))
Ps.Reniu przesyłka dotarła!!Dziękuję:))
Ciasteczko schrupałam od razu:)))
No to zmykam !!!