środa, 23 listopada 2011

Martwię się....

  Jeszcze w niedzielę mój Burasek pełen " wigoru "wylegiwał się na parapecie...czyli akuratnie to, co Bury lubi najbardziej...
..nawet nie przejmował się ,ze pancia obrzuca go owocami róży...
czasem tylko podnosząc łepek ...zdawałoby się z wyrzutem pytając:"...i długo tak zamierzasz walić mi po oczętach tym fleszem?.."
 
No ,ale czyż mu nie do mordki  burej w czerwieni?
...a dziś mój kociołek jest po serii zastrzyków...jutro kolejne....ma 40,3temperatury...wet(a ma 40letnią praktykę) stwierdził ,że u kota jeszcze takiej nie widział:(((
Nie wiadomo co mu jest,czy się najadł jakoweś padliny...może tez być przyczyną ta jego złamana i sztywna nóżka(jakiś ropień-i tworzący się stan zapalny)
Bidulek nic nie je,nie pije...trzymajcie za nas kciuki

niedziela, 20 listopada 2011

Francuskie ...

   Kto nie lubi w niedzielkę posiedzieć dłużej w pidżamce....z kubeczkiem dobrej kawusi...poczytać,podłubać xxx...Za oknem mży...a domu zapalone w różnych miejscach obowiązkowo lampki....I nagle sobie przypominamy ,ze wczoraj nasi znajomi wspominali ,ze wpadną po swój transporter dla kota(Koksik nadal bezoperacyjny:(
   Wiadomo,-nie dam im w drzwiach kosza i nie zamknę drzwi...hihihi....z wielką przyjemnością zaproszę ich na kawę...tylko akuratnie nie mam nic do niej....
I w takim momencie przychodzi zawsze na ratunek Francuz....
 gotowe ciasto francuskie bardzo często mieszka w mojej lodówce:) I zgodnie z zasobem kuchni można z niego czarować smaczniutkie ciasteczka
 
Moje mają w środku pokrojone w kostkę jabłka,cynamon ,cukier waniliowy....wierzch posypany makiem i cukrem....najlepszy brązowy.nie miałam:)..kilka minut w piekarniku
Są tak kruche,pachnące i pyszne:))
 ...  i juz z uśmiechem na twarzy można przyjmować gości...
 
przy blasku świeczki,którą się samej zrobiło:)...pachnącej lawendą:
...zostały jeszcze dwa....ktoś chętny? 
A skoro piekarnik rozgrzany....to może zamiast chleba kilka bułeczek na kolacje dla mężusia....
 
Miłego wieczoru:)

środa, 16 listopada 2011

Gabrysia....

 Gdybym nie wiedziała,że jest listopad to z pewnością oczekiwałabym wiosny:))) Dlaczego? Mimo zdecydowanie krajobrazu jesiennego:
 
...to ,co dziś się dzieje z moimi ogrodowymi skrzydlatymi przyjaciółmi....to akuratnie jakiś odlot:)) Tak śpiewają,trelują...jakby się szykowały do godów....w eterze dziś mam wiosnę:)))
Ale nie dajmy się zwieść-za dwa tygodnie grudzień.Ponieważ często marznę w nogi....od pewnego czasu przyglądałam się pewnym skarpeto-kapciom..ich zimowy wzorek tak mnie urzekł,ze w końcu postanowiłam je kupić:
Dla mnie dodatkowym atutem jest podeszwa antypoślizgowa
Kiedy wracałam zadowolona z zakupu do domku..wdepnęłam do Biedronki,a tam:))))) No nie mogłam ich zostawić:))
i jeszcze te:
i te pomponiki!!! I cena:))No to teraz chłody zimowe mi nie straszne:)
Czyż nie są cudowne? Były jeszcze inne kolory a także ocieplane skarpety w pięknych zimowych wzorach:))
.................*******...............
Pisałam jakiś czas temu o candy u Agi..nie wspominałam ,ze wygrałam nagrodę pocieszenia)) Był to bon....co wybrałam sobie w sklepiku u Agi?....jak to co?
 
Qrkę:))
Ago bardzo ci dziękuję za przemiłą zabawę:)
A na koniec kilka zdjęć pasterki Gabryśki- a miała być Róża(takie imię wybrała dla niej jej nowa właścicielka)
Proszę nie patrzeć na jej cellulit na rękach....cóż przejdzie na dietę -to może coś się da z tym zrobić
Znów oczęta z bliska....ta wersja została zaakceptowana:
a tu wersja Tildowa:
I jeszcze kilka małych detali...jakość najwyżej 3kategorii...ale to moje pierwsze zmagania z taką maleńką garderobą:)-więc proszę o wyrozumiałość:)
i buciki:
Całe ubranko..poprzez buty,pantalonki,terebeczkę....zdobią małe różyczki
Jak się okazało Gabryśka już wchodzi na głowę mojej przyjaciółce...a co będzie w domu...no strach się bać:) 
I tak wczoraj ja,moja przyjaciółka i Gabrysia spędzałyśmy sobie twórczo popołudnie w Qrniczku...wspomagając się naleweczką domowej roboty z pigwy...wiadomo mąż na szkoleniu-Qry harcują:)) Babski wieczór,że hej!!!!
Pozdrawiam:)

piątek, 11 listopada 2011

Miłe zaskoczenie ,Knujki ...i liniaC:)))

  Co mnie tak mile zaskoczyło? Moja reakcja.... Na co? Na to,że straciłam swojego bloga..... Od rana wyświetlał mi się taki komunikat...a ja akuratnie NIC!!!! Qrcze nawet się mi jakoś przykro nie zrobiło...pomyślałam ....może to i dobrze...może to palec Boży....I tak sobie myślę,że mam właśnie nad czym teraz podumać:)))
   Ale tak po prawdzie to nie o tym chce dziś pisać.W poniedziałek ,kiedy listonosz przyniósł mi kopertę -byłam pewna,że to przesyłka od Patti....A tu....KNUJKI wstrętne:))) O kim mowa? O Dysiaku i jej siostrze-czyli żonie Colombo:)))) Zobaczcie co zrobiła dla mnie Dysia:
 Ta piękna bransoletka jest moja!!!! A zdjęcia w żaden sposób nie oddają jej urody:))
A jakby było tego mało...to jeszcze siostra Reni -Dorotka-przyłączyła się do spisku!!!
 Dostało mi się od niej tę śliczną śnieżnobiałą ściereczkę -koronka na szydełku zrobiona jej zdolnymi łapkami...jak i serduszko:
 
Dorotko jestes tak zdolna osóbką,że może zaczęłabyś nam pokazywać swoje wytworki?
A poza tym siostrzyczki-już ja się zemszczę:))))
Bardzo wam dziękuje dziewczyny.....to była dla mnie ogromną i jakże miła niespodzianka:)))
..........................***************.........................
   A teraz linia C...Co to takiego.?..ach dużo byłoby opowiadać...-to taki nasz-to znaczy mój i mojej przyjaciółki grypsik-w skrócie...jak coś bardzo.....ale tak bardzo mnie rozśmieszy...to wtedy mówię ,ze nadjeżdża linia C....bo tam -w Gdańsku pierwszy raz mnie to złapało....Dostaję wtedy ścisku powiek..płaczę ze śmiechu...i nie ma na taki atak ratunku.....
No i właśnie w środę ,siedząc w domu-sama:)) dostałam ataku....
A zaczęło się od tego ,że stałam się dumną posiadaczką:):
   Oczywiście książki sprawiły mi nieopisaną radość...ale nie do tego stopnia,aby miała nadjechać linia C!!!!
Dopiero mój pierwszy twór...QRA-.no toż nie mogłam się opanować:)) No bo spójrzcie w jej oczęta.....
  Qrcze :))...a te włosy...bo korony nie miałam.....
   O inteligencji wspominać nawet nie będę:))))
A jak jej uszyłam porteczki z moich spodenek od  starej pidżamki....to już leżałam na podłodze...wypisz ,wymaluj ....moja ranna-tzn. o porę dnia mi chodzi-podobizna...ten błysk w oku,ta fryzurka,do tego te portasie....biała góra...ja nosiłam do tych spodni białą podkoszulkę...i te gabaryty:))))
 Chociaż oczy powinny być namalowane.....to jednak wówczas moja Qrka traciła cały swój wdzięk głuptaka..no spójrzcie:
No oceńcie same-czy te oczy mogą kłamać?
 
I ta niewymuszona elegancja pereł...hihihi
Taaa...prawdziwie radosne dekoracje:))
..........................*************.......................
A na koniec pokażę kilka szyldzików-nie wszystkie,które ostatnio poczyniłam..
 
i jeszcze razem :
            Teraz pędzę robić sobie gigant-świeczkę)
Dziękuję za miłe komentarze i życzę miłego odpoczynku...
Ps. osoby,które pytały o przepisy proszę wrócić do starego posta....tam za chwilę umieszczę proporcje na ciasta:)