wtorek, 13 marca 2012

Przedwiosennie,mgliście...

  Wczoraj była piękna wiosna -dziś pochmurno....siedzę pod kocem...nic mi się nie chce...a Qrnik wzywa:)
W niedziele rozpoczęłam sezon ogrodowy...powymiatałam trochę śmieci,starych liści,powycinałam suche badylki...było tak pięknie:).. wszystko już budzi się powolutku do życia
Bzy mają coraz bardziej napęczniałe pąki..
 Lilie świata ciekawe wyłaniają się spod warstwy jeszcze zimnej ziemi:
Bury zasnął na ławeczce  w słonku..tak mu one nagrzało futerko,że postanowił położyć się w cieniu...w miejscu,gdzie mógł mnie mieć cały czas na oku:)
Zza okna Rysiek i Belek oddawali się porannej niedzielnej toalecie:
Ryśkowi nie uszły uwadze smakowitości...jeszcze ciepłe i pachnące...i jakby chciał zapewnić,że jemu też się należy.Akurat...nie:))
...niezawodne francuzy...i tak jakoś kolorystycznie pasują do niego,prawda?:
                           ....................................******************....................................
  Zakończyłam błękitną mgiełkę...robiłam specjalnie na trochę grubszych drutach...
Jest bardzo zwiewna,delikatna...
Idealna na wiosenny otulacz:
Wiem ,wiem mnóstwo zdjęć....ale nie mogłam się opanować:)
 Mam nadzieję ,że przypadnie do gustu mojej przyjaciółce:))
                  ..................................**************...........................
  Jak zwykle z niczym się nie wyrabiam...już dwa tygodnie minęło jak dostałam dwie przesyłki....
Pierwszą od Anniston :
 Wygrałam jako obserwator mnóstwo pięknych przydasi....słodkości....mniam mniam...także coś dla ciała:
i cudne wiosenne wiadereczko:))
Jeszcze raz bardzo dziękuję za te miłą niespodziankę:)
W ten sam dzień dostałam jeszcze jedna paczuszkę.Tym razem wygrana u Joanki. Paczka była nafaszerowana słodkościam i,cudnie pachnącymi kosmetykami,wesoła biżuterią....
Joasiu bardzo ci dziękuje:))))
Tak jak pisałam na początku ostatnio sporo zajęć,pracy i jeszcze przedwiosenne lenistwo nie pozwala mi nawet na przeczytanie książki, która dostałam od Ani :
Aniu obiecuję ,ze w końcu wygospodaruję czas na jej przeczytanie.....jak na razie w ruch poszła zakładka:))))-Dziękuję:))
Następnym razem pokażę wynik pewnej wymianki......z Anetką,której szczodrość zawsze mnie zaskakuje:))))
Ps.wiosna na całego idzie...Burego obudziła właśnie ....mucha!!!!!!

piątek, 9 marca 2012

Sie działo....cz1.

   Kiedy tak jak dziś pachnie wiosną w powietrzu-wracają wspomnienia.Jakie?
Dwa lata temu...postanowiłam zburzyć kilka ścian....
Mój mąż patrzył na wszystkie moje pomysły,robiąc oczy większe od głowy....Dziś oboje jesteśmy zadowoleni z tego,że nie powiedział akuratnie BASTA!!!!
Ale jak patrzę na zdjęcia...to nie wiem czy drugi raz bym się zdecydowała:)))
Została wyburzona ściana między dwoma pokojami:
 
Ale także między pokojem i kuchnią....(bo między przedpokojem i kuchnią zniknęła ściana już przy pierwszym remoncie prawie 8 lat temu )..hihihi..pogubiłyście się już:?
 
A jakby było mało...to jeszcze w proch obróciła się ściana między pokojem i jadalnią:))))
    Oczywiście jak widać również elektryka nadawała się tylko do wymiany...ta pamiętała Adolfa...dom z 1938r:)
  Jak się wprowadzaliśmy namówiłam męża na wejście na ogród z jadalni..tu też powstał -dzięki mojemu mężowi mój kochany taras.....teraz jednak postanowiliśmy powiększyć do niego wejście..po zadaszeniu tarasu okazało się ,że w jadalni zrobiło się trochę ciemno...cóż cały czas uczyliśmy się na własnych błędach..i nadal się uczymy:
Tu już po wyburzeniu:) Surrealizm w pełni:
 I już wstawione:)-dziś jaki pozostałe okna jest przeze mnie okleinowane:
Zniknęła też ściana między klatką schodową i kuchnią:
Powstała spora przestrzeń...wszystkie pomieszczenia na dole zostały połączone...choć nadal zachowały swój charakter..no i chyba wiadomo dlaczego w moim domu nie ma już pomarańczu???hihihi
Tu spojrzenie z jadalni na klatkę schodową...a najdalsze pomieszczenie to powstały (z byłego "otwartego" ganku) przy przeprowadzce wiatrołap:
 Z sufitu w jednej z części powstałego salonu zerwałyśmy z przyjaciółką spadek po byłej właścicielce:
Potem przyszła kolej na moje ukochane belki:
Po zerwaniu tapet -belki poszły również na sufity:
...i najbardziej pracochłonna praca.....dziesiątki ...jeśli nie setki m2 tynku strukturalnego ...własnej (czytaj -mojej) produkcji....kładzionego moimi ręcyma:))..na ściany i sufit:
  Jak ja dałam radę? Nie wiem......
Ale wiem,że przy remoncie można odkryć wiele talentów!!!Tu na przykład wyszedł artyzm mej przyjaciółki:)):
Powoli wszystko nabierało kształtów..
 

 Potem próby doboru koloru
 

 Przed malowaniem...cyklinowanie podłóg...potem ich dokładne oblepianie folią, kocami, starymi szmatami...aby jej nie zniszczyć:)
Wszystko się działo pod ścisłą kontrolą mojej staruszki,która niestety do samego końca rocznego remontu nie doczekała
Żal mi było tylko wiosny ,która wtedy zaczęła buchać tak pięknie:)
 
...a to był dopiero niecały półmetek:))) ....cd.kiedyś nastąpi:))...chyba:))

środa, 7 marca 2012

W przerwie...

 Dziś rozpoczęłam bardzo wcześnie dzień......o 5.:)) ...to nasze koty.....Dzień w dzień się budzą mniej więcej o tej porze....Akuratnie śpią na dole...ale potem postanawiają wejść do sypialni...albo najlepiej na korytarzyk przed sypialnią...i myć się... Macie kota? Kto ma wie,że te stworzenie potrafi niezmordowanie myć się nawet godzinę.Taaaa koty to czyściochy!!! Ale dlaczego tak głośno przy tym mlaskają?????A  u nas jeszcze Bury myje dodatkowo uszy Koksowi....no czasem go lekko ugryzie...zbudził was kiedyś przeraźliwy krzyk kota?....nas wczoraj tak:))

Dzisiejsza poranna toaleta kotów rozbudziła mnie na dobre...napaliłam w piecu...wypiłam kawkę...nakarmiłam koty...moje dwa...i pozostałe...
Dziś na śniadanie przyszedł też Rysiek...dał się pogłaskać..:)))
Normalnie zakochałam się w nim....ciekawe na jak długo zostanie....
W poniedziałek przyprowadził na śniadanie towarzystwo....jak ją zobaczyłam...te oczęta...no pomyślałam sobie Bella jak nic:))
...ale po podniesieniu ogonka.....okazało się ,że to Pan Bell:)))Czterech facetów na tarasie...czy to nie przesada..i ja jedna:))))
Po nakarmieniu kotów warto samemu coś przekąsić..może coś niezdrowego....
Pachnący chlebek własnej roboty....z serkiem brie
Potem kilka rzędów chusty.....a potem...na kolana!!!!! Wpadłam..na początku wydawało mi się ,że świetny pomysł,aby wyszorować druciakiem podłogę w kuchni i jadalni....ponad 30m2 fug i terakoty...stąd moja przerwa-na jedno podejście nie daję rady!! ...robota kocha głupiego jak mądrze mawiała moja babcia:)) Potem czeka mnie 40m2 drewnianych podłóg...do szorowania,potem pastowania:)))... trzeba mieć fantazje:))
Ale jakoś tę wiosnę muszę przywołać...na dworzu mróz...świeci słońce i tylko palcem pokazuje co jeszcze należy umyć:(((
Wczoraj moja przyjaciółka zaczęła stosować koloroterapię
Docelowo znajdą się już niedługo na tarasie...póki co ...wczoraj wieczorkiem nastąpiła inauguracja:
 
Poza tym dostała ostatnio kilka wyróżnień od

i od -Jaddis
Dziewczyny pięknie dziękuję:)) Swoim zwyczajem nie mam pojęcia kogo wyróżnić...więc proszę częstujcie się:)
A gwoli informacji ,przepraszam,że nie dałam się namówić na dwie zabawy...seriale i kosmetyki....nie mam 
telewizji!!!! Używam 2,3 kosmetyków na krzyż -płacę za nie nie małe pieniądze...więc reklamować ich już nie będę :)))Mam nadzieje ,że nikogo nie uraziłam:))
Koniec przerwy!!! Na kolana!!!!