czwartek, 15 marca 2012

..muszę odpocząć..

...Oj już mi się odechciało na dziś szycia...została mi się jeszcze jedna...i jak na dziś straciłam zapał:( Pogoda jest brzydka-szaro,buro.....i gdyby nie obowiązki....leżałabym pod kocem..A i zdjęcia siódmy sort:
 
 Dziś akuratnie uszyłam najdłuższą-na okno tarasowe...ma trzy wiązania i dwa wieńce
Zamiast napisu w wieńcu umieściłam lilijkę:
 
 Do kompletu chyba dobrze byłoby uszyć lniany obrus na stół....
..ale to już później:((
...................********.............    

No, ale nie przedłużając....spodziewałam się ,że sporo osób będzie chętnych na te słodycze...ale 352?!!
Szok:)) Ze względu na ilość osób będą dwie szczęśliwe osoby-mam przynajmniej taką nadzieje:))
do wylosowania pierwszej posłużyłam się wujaszkiem R....no nie wyobrażam sobie robienia tylu losów:))..
Pod tym numerkiem skrywa się.....
Poza tym postanowiłam nagrodzić jeszcze jedną osobę..zawieszek jest sporo:)) 
Wybrałam Ewelinkę ,która wg wykazu zostawiła u mnie najwięcej komentarzy :)

Pozostałe osoby zachęcam do zajrzenia na stronę FIRMY BEADS ,gdzie możecie kupić te cudeńka:)

Dziękuje wszystkim za udział w zabawie...a dziewczyny o adresik na maila...jest w moim profilu.

środa, 14 marca 2012

Prawie czyni różnicę?

    Miałam pokazać jakie cuda w ramach wymianki dostałam od Anetki-ale pochwalę się jutro...
Dziś spędziłam cały ranek i przedpołudnie przy maszynie.Oczywiście nie obyło się bez nadzoru i pomocy:) Bury akuratnie chyba uważa,ze bez niego nie dam rady:)))...może i ma rację?
Jak zobaczył ile mam szycia...zwołał posiłki..hihihi
Na pierwszy ogień poszły...no właśnie co? Ani to rolety,ani zasłonki...na pewno też nie firanki.....może zazdrostki?
Uszyłam je z dwóch rodzaju lnu..kupionego u Gosi.
 Materiał nie jest na tyle gruby aby zabierać światło....
Oczywiście użyłam nitro i wydruków z laserówki.Wewnątrz wieńca umieściłam  grafikę .Początkowo myślałam ,że od Lilli. Po czasie okazało się ,że jednak STĄD
Oraz napis z odpowiednia czcionką:
Na razie uszyłam 3 sztuki...tyle okien jest w salonie...jutro jak czas pozwoli...mam już skrojone...kolejne dwie do jadalni:)
Ponieważ zostało mi odrobinkę materiału....uszyłam poduszki,do których już dawno wzdychałam...nie są takie jak oryginały,które widziałam na niektórych zagranicznych blogach....i choć mówią ,że " prawie " czyni różnicę....to ja jestem bardzo zadowolona:))...a oto mój misz-masz
Powstały dwie sztuki...w kolorach lnu z zazdrostki:
Mam jeszcze ochotę na białą do kompletu:)
..i jeszcze w popołudniowym słoneczku...
 
 ...ach ,jak to mało Qrkom do szczęścia potrzeba:)))
A tak wygląda oryginał,wg którego popełniłam plagiat:(a znalazłam ją TU)
..................................************...............................
Przypominam...jutro wyniki:))

wtorek, 13 marca 2012

Przedwiosennie,mgliście...

  Wczoraj była piękna wiosna -dziś pochmurno....siedzę pod kocem...nic mi się nie chce...a Qrnik wzywa:)
W niedziele rozpoczęłam sezon ogrodowy...powymiatałam trochę śmieci,starych liści,powycinałam suche badylki...było tak pięknie:).. wszystko już budzi się powolutku do życia
Bzy mają coraz bardziej napęczniałe pąki..
 Lilie świata ciekawe wyłaniają się spod warstwy jeszcze zimnej ziemi:
Bury zasnął na ławeczce  w słonku..tak mu one nagrzało futerko,że postanowił położyć się w cieniu...w miejscu,gdzie mógł mnie mieć cały czas na oku:)
Zza okna Rysiek i Belek oddawali się porannej niedzielnej toalecie:
Ryśkowi nie uszły uwadze smakowitości...jeszcze ciepłe i pachnące...i jakby chciał zapewnić,że jemu też się należy.Akurat...nie:))
...niezawodne francuzy...i tak jakoś kolorystycznie pasują do niego,prawda?:
                           ....................................******************....................................
  Zakończyłam błękitną mgiełkę...robiłam specjalnie na trochę grubszych drutach...
Jest bardzo zwiewna,delikatna...
Idealna na wiosenny otulacz:
Wiem ,wiem mnóstwo zdjęć....ale nie mogłam się opanować:)
 Mam nadzieję ,że przypadnie do gustu mojej przyjaciółce:))
                  ..................................**************...........................
  Jak zwykle z niczym się nie wyrabiam...już dwa tygodnie minęło jak dostałam dwie przesyłki....
Pierwszą od Anniston :
 Wygrałam jako obserwator mnóstwo pięknych przydasi....słodkości....mniam mniam...także coś dla ciała:
i cudne wiosenne wiadereczko:))
Jeszcze raz bardzo dziękuję za te miłą niespodziankę:)
W ten sam dzień dostałam jeszcze jedna paczuszkę.Tym razem wygrana u Joanki. Paczka była nafaszerowana słodkościam i,cudnie pachnącymi kosmetykami,wesoła biżuterią....
Joasiu bardzo ci dziękuje:))))
Tak jak pisałam na początku ostatnio sporo zajęć,pracy i jeszcze przedwiosenne lenistwo nie pozwala mi nawet na przeczytanie książki, która dostałam od Ani :
Aniu obiecuję ,ze w końcu wygospodaruję czas na jej przeczytanie.....jak na razie w ruch poszła zakładka:))))-Dziękuję:))
Następnym razem pokażę wynik pewnej wymianki......z Anetką,której szczodrość zawsze mnie zaskakuje:))))
Ps.wiosna na całego idzie...Burego obudziła właśnie ....mucha!!!!!!

piątek, 9 marca 2012

Sie działo....cz1.

   Kiedy tak jak dziś pachnie wiosną w powietrzu-wracają wspomnienia.Jakie?
Dwa lata temu...postanowiłam zburzyć kilka ścian....
Mój mąż patrzył na wszystkie moje pomysły,robiąc oczy większe od głowy....Dziś oboje jesteśmy zadowoleni z tego,że nie powiedział akuratnie BASTA!!!!
Ale jak patrzę na zdjęcia...to nie wiem czy drugi raz bym się zdecydowała:)))
Została wyburzona ściana między dwoma pokojami:
 
Ale także między pokojem i kuchnią....(bo między przedpokojem i kuchnią zniknęła ściana już przy pierwszym remoncie prawie 8 lat temu )..hihihi..pogubiłyście się już:?
 
A jakby było mało...to jeszcze w proch obróciła się ściana między pokojem i jadalnią:))))
    Oczywiście jak widać również elektryka nadawała się tylko do wymiany...ta pamiętała Adolfa...dom z 1938r:)
  Jak się wprowadzaliśmy namówiłam męża na wejście na ogród z jadalni..tu też powstał -dzięki mojemu mężowi mój kochany taras.....teraz jednak postanowiliśmy powiększyć do niego wejście..po zadaszeniu tarasu okazało się ,że w jadalni zrobiło się trochę ciemno...cóż cały czas uczyliśmy się na własnych błędach..i nadal się uczymy:
Tu już po wyburzeniu:) Surrealizm w pełni:
 I już wstawione:)-dziś jaki pozostałe okna jest przeze mnie okleinowane:
Zniknęła też ściana między klatką schodową i kuchnią:
Powstała spora przestrzeń...wszystkie pomieszczenia na dole zostały połączone...choć nadal zachowały swój charakter..no i chyba wiadomo dlaczego w moim domu nie ma już pomarańczu???hihihi
Tu spojrzenie z jadalni na klatkę schodową...a najdalsze pomieszczenie to powstały (z byłego "otwartego" ganku) przy przeprowadzce wiatrołap:
 Z sufitu w jednej z części powstałego salonu zerwałyśmy z przyjaciółką spadek po byłej właścicielce:
Potem przyszła kolej na moje ukochane belki:
Po zerwaniu tapet -belki poszły również na sufity:
...i najbardziej pracochłonna praca.....dziesiątki ...jeśli nie setki m2 tynku strukturalnego ...własnej (czytaj -mojej) produkcji....kładzionego moimi ręcyma:))..na ściany i sufit:
  Jak ja dałam radę? Nie wiem......
Ale wiem,że przy remoncie można odkryć wiele talentów!!!Tu na przykład wyszedł artyzm mej przyjaciółki:)):
Powoli wszystko nabierało kształtów..
 

 Potem próby doboru koloru
 

 Przed malowaniem...cyklinowanie podłóg...potem ich dokładne oblepianie folią, kocami, starymi szmatami...aby jej nie zniszczyć:)
Wszystko się działo pod ścisłą kontrolą mojej staruszki,która niestety do samego końca rocznego remontu nie doczekała
Żal mi było tylko wiosny ,która wtedy zaczęła buchać tak pięknie:)
 
...a to był dopiero niecały półmetek:))) ....cd.kiedyś nastąpi:))...chyba:))