środa, 6 lutego 2013

Prysły zmysły.....

W chwili obecnej....akuratnie tylko mogę zanucić-klik:
             Albowiem prysły zmysły
                    albowiem prysły zmysły
                             jak pajęczyny wątła nić...


   Mam tylko cichą nadzieję ,że nikt w tej chwili do mnie nie przyjdzie,,,plisssssssssss
Ale od początku!!
W poniedziałek.... Pan listonosz-zwany przez Niektórych Panem Pocztówką..przyniósł mi....
Od owych Niektórych:))
A w środku:
 
  Piękne dwa lampiony))  
     Migocące świeczuszki dają w nich piękne światło...
Czyż nie jest to miód dla zmysłów?
Stanowczo mówię :tak!!
Kasiu-dziękuję:))
Wieczorem...nadal w poniedziałek Małż przytachał do domu od przyjaciół transporter...
Pierwszy  wlazł Muciek:
-Chłopaki zobaczcie jaki odlot:)Mamy nowy domek,:)Kawalerka!!!
-Jaka kawalerka??? -zagaił Rudy 
-Posuń się Młody...to M-2:)-zdecydował szybko Rysiek..
-....A może nawet M-3?? Burciu dawaj,posuniemy się!! -rzekł podekscytowany po szybkiej lustracji
-Phiii...a co ja dziecko???Nie mam ważniejszych zajęć??- Bury udał brak zainteresowania
Po chwili...
-No już myślałem ,że nie pójdą...Eeee przereklamowane ..wolę parapet:))
A dziś po 14....prysły zmysły:(( Rysiek wrócił z zabiegu,nie jest już prawdziwym mężczyzną...
Ale to nie problem...
Ryśko wrócił w transporterze cały obsikany ...ze stresu...w domu ...zapach.......no nie do podrobienia...wciąż myje podłogi wodą z octem,wietrz,palę kadzidełka...i
Mam tylko cichą nadzieję ,że nikt w tej chwili do mnie nie przyjdzie,,,plisssssssssss

poniedziałek, 4 lutego 2013

Nie wygrałam...

Kiedyś brałam udział w candy u dziewczyn - przedmiotem ,którego była książka o filcowaniu.
Akuratnie -co mnie nie dziwi, było sporo chętnych...i mała szansa na wygranie:)
Ale czy to problem??? Żaden!!!
Książkę sobie po skończonej zabawie- kupiłam:))
I tak poleżała kilka dobrych miesięcy...trochę problemy zdrowotne z rękoma,trochę brak weny,trochę czasu...ale na szczęście..leki zaczęły działać..czas się znalazł(...pokutne domowe ślęczenie pogrypowe).....no i zakasałam rękawy:))
Co powstało?
Cała książka traktuje o temacie filcowania torebek:)
 
Popełniłam kilka małych błędów:))Ale jak inaczej się nauczyć??
No nijak..hihihi:)
 
Ponieważ zawsze szukam w torbie kluczy...wszyłam sobie mały karabińczyk,do którego przypinam klucze...i kłopot przy furtce z głowy:)
 Torba jest już w dość wiosennych kolorkach...chociaż bazą jest filc czarny:))
 
Mam już w planach następną")

W realu wygląda o wiele lepiej -ta szaruga za oknem robi swoje:(
Ja jestem z niej dumna i blada!!
Mimo,że nie mam doświadczenia z filcowaniem ..na pewno została zrobiona z.... 
 Ostatnio zakupiłam sobie A  to wszystko przez Maryś:) ...no właśnie...po rozpakowaniu cieszyłam się jak dziecię:)
 
Pieczątkę!!!  -do nabycia TU:))
Teraz mogę produkować swoje własne metki,torebki na prezenty....
Ach jak to mało do szczęścia potrzeba:))))
A w środę Rysiek idzie na zabieg pozbycia go męskości..
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze:))
Bo ten delikwent-Muciek nie daje się jeszcze do siebie zbliżyć...choć z wygód jak widać chętnie korzysta:))
I jaka to bezdomność się pytam?:))
Cały czas czujny i zwarty:
 
klik/\ 
przepraszam za szumy i hałasy...ale filmowiec ze mnie żadny..hihihi

środa, 30 stycznia 2013

Nie ma co czekać...

Czekam na słońce,czekam,czekam...i nic....
A dlaczego czekam? Ano akuratnie dlatego,że dostałam takie piękności od Snow:))
Jakiś czas temu padł u mnie 10.000komentarz.Trafiła go...i Śnieżynkę właśnie Snow:)
ale nie spodziewałam się tak cudnego prezentu od niej:)))
W moich kolorkach...a właściwie w kolorkach mojej przyszłej sypialni:))
 
Tu kolory w sztucznym świetle....trochę przekłamane
Niestety, zdjęcia nie oddają uroku tych cudeniek:(
Poniżej już dziennym świetle..
Zachwycona jestem motywem powojnika...a właściwie powoju:))
 Kochana Snow bardzo ci jeszcze raz dziękuję:))
A u mnie?....Cieszę się ,że zrobiłam tej Różyczce podwójne szwy:))))
 
To,co musiała przeżyć w niedzielę podczas tańca ze swoją nową- trzy i pół letnią właścicielką-Zosią...taaaa...wulkan energii na szczęście nie spowodował (jak na razie) żadnych szkód:))
Róża powędrowała do nowego domku w pełnym rynsztunku:
 Odziana dodatkowo w wełniane bolerko...z prezentami dla brata nowej właścicielki pod pachą...powędrowała niczego nieświadoma w niedaleką podróż
A ja...postanowiłam  w końcu spróbować sił z filcowaniem większych form
...ale to już następnym razem:))


czwartek, 24 stycznia 2013

Mam dwa latka...

Dzisiaj pierwszą nockę spędził w domu...chodził z niedowierzaniem od kaloryfera do kaloryfera...
 
Chyba sam nie wierzył swemu szczęściu:))...Nie daje się jeszcze pogłaskać...ale mam nadzieję, że to kwestia czasu:)
................................*************........................
Wczoraj uszyłam małą króliczkę:
Dostała cieplutki sweterek i takie też getry
I jak ją szyłam -przypomniałam sobie ,że przecież za niecały miesiąc miną dwa lata.....
 
....jak umieściłam pierwszego posta:)) 
I choć twierdzę,że nie warto obracać się w tył
To jednak warto podziękować!! Za czas,za miłe słowa.....oj same wiecie:)))
Dlatego  tych,którzy w mniejszym lub większym stopniu uczestniczyli w tworzeniu tego bloga poprzez swój czas,swoje komentarze-postanowiłam obdarować wyżej wymienioną:)
Zasady jak zawsze:)
Czy znajdzie nowy dom?

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Oczko w lewo,oczko....

 Dziękuję bardzo za życzenia zdrówka:)))
Mimo ,że w sobotę wskoczyłam w dresy...ale nadal poleguję...nie łażę za bardzo po domu...mimo,ze mam już taką ochotę wylec na dwór...ale resztki rozumku w tym Qrzym móżdżku  mówi mi ,abym zbastowała...
Dlatego u mnie akuratnie ostatnio w natarciu tylko druty:)))
W zeszłym tygodniu do Ani powędrowała paczuszka,a w niej:
 
To już trzecia chusta w tym kolorze..muszę przyznać,że wcale się nie dziwię, że cieszy się takim powodzeniem....bo jest piękny...no tak- ale ja kocham zieleń...hihihi 
 
Wełenka jest cieplutka..i taka mięciutka:)))
Ślicznie jej  w zimowym słońcu...zdjęcie przedgrypowe:)))
 
Została mi odrobinka wełenki...dlatego zrobiłam Ani maleńkiego, szydełkowego kwiatka,który pomaga "zapanować" nad nią:)
 
Ale może do tego posłużyć też filcowy kwiatek...jeden z moich pierwszych,który zrobiłam jeszcze na kursie :)) Ania lubi brązy:)
Do paczuszki dołączyłam zamówione przez Anię szyldy....
A także kilka małych niespodzianek..
                                                (te różyczki to maleńkie mydełka:))
Aniu niech Ci wszystko służy:))Dziękuję!!
.................**********.................
A na warsztacie kolejne wytworki..tak jak pisałam- drutowe:
Kremowy Gail dla Agi:)
 
Dla przyjaciółki-mojej imienniczki w niebieskościach....ta sama wełna,co zielona...(himalaya)
  Tu zostało więcej wełny..wyszła jeszcze czapka na szydełku:)
Wraz z błękitnym entrelakiem czekają na nowe właścicielki:
Gdyby nie inne zastosowanie...jednak typowe kuchenne...to bieliźniarka byłaby cudna na takie wełniane wytworki plus przybory...mmmm:))
 
W czasie grypy,kiedy mogłam już ruszać głową i rękoma trafiłam na blog Agnieszki,dzięki, której zaczęłam naukę kolejnej chusty..echo flower.
Najpierw dorwałam jakąś byle jaką "akrylówkę"...aby pojąć co zacz....

i poczyniłam mini-chustunię:))
 
Teraz robię taką sobie - z TEJ wełenki:
Niestety mam tylko dwa moteczki,więc i ona nie będzie największa...
Na drutach mam też szal- chinese _lace...a jakże ...także w fioletach-Z TEJ wełny:)
 Czy ktoś wytrwał???