poniedziałek, 22 października 2012

Rysiek -poliglota?

  Czasem mam taki dzień ,że biegam jak kot z pęcherzem....tak było w środę...i jeszcze uciekł mi autobus...a musiałam w ciągu 25minut znaleźć się w zupełnie innej części miasta-dystans ponad 2km:(.. Moje krótkie nóżki jednak potrafią nieźle przebierać...także zdążyłam....po dwóch godzinach...dalej biegiem.....ale przechodząc zdyszana obok lumpka coś mnie tchnęło....
Jak ją zobaczyłam- zaczęłam się sama do siebie śmiać:)) Ten napis jakby akuratnie speszyl for mi...i jeszcze w moim ukochanym kolorze:)) ...Zgarnąwszy dodatkowo koronkowy,biały obrus...poszłam równie szybkim -ale jakże lekkim krokiem  do domu:
 Przed chwilą....dostrzegł ją Rysiek..
          Popatrzył,poczytał,podumał..
 
wrzucił dane na "twardy dysk"...
i...zastosował się:))
 Czyżby był kocim poliglotą?...A może ma jakiegoś przodka wśród kotów angielskich?..
Jakby nie było...dalece wziął sobie to serca.....i zasnął;
 
Chyba czas uczyć się języków bo wówczas życie o wiele przyjemniejsze:))
 

sobota, 20 października 2012

Jak uchwycić mgłę?

  Ta przesyłka szła do Iwonki ponad 7 tygodni.....ile mnie i ją kosztowało to nerwów!!!! Dlatego od razu podaję informację-jeśli ,kiedyś będziecie miały zamiar wysłać przesyłkę za ocean...sam polecony to za mało:(( Dlaczego?..Ponieważ on nie ma wyznaczonego czasu w jakim ma dotrzeć na miejsce!! To może trwać do 6 miesięcy!!! Dla własnego komfortu warto dopłacić i wysłać priorytetem:)))
Wełenka to Drops Lace ...delikatna jak mgiełka:))
Bardzo trudno było mi ja uchwycić w obiektywie:))
Dodatkowo do Iwonki poleciały woreczki na zioła;
 
Oraz trochę większe na grzyby:
 Ponoć nowa właścicielka zadowolona:)
Dziękuję Iwonko za cierpliwość :))
 Kolejna chusta się blokuje:
A ja idę szykować kolację...własną wariację na penne carbonara i tartę z jabłkami:)))...Tylko tak mi się nie chce.....ogród mnie dziś wykończył:(

piątek, 19 października 2012

Kropelka...



   Jak znalazłam w skrzynce awizo na przesyłkę z zagranicy...to przestraszyłam się ,że to paczka dla Iwonki,która od ponad 7 tygodni nie mogła dotrzeć do USA....
Okazało się ,że to wygrana od Kropelki:)))..a ja nawet nie miałam pojęcia ,że mieszka poza zagranicami Polski:)
Moim oczom ukazało się tyle cudowności:)))
śliczna karteczka:)
Upragniony...a nie do dostania u nas..i ten zapach!!!!!!!!!!
Reklamy czekolad Lindt:)
 Które znalazły już miejsce na mojej "blaszkowej" ścianie:
 Są naprawdę śliczne i idealnie wpisały się w klimat mojej kuchni:)
Zresztą jak i pozostałe prezenty:
Ten domek w roli latarenki jest idealny:
Kropelko-bardzo ci dziękuję:))
Po chustę nadal nowa właścicielka się nie zgłosiła....Jeśli do poniedziałku Ivalia nie napisze do mnie maila z adresem...to ktoś inny będzie mieć szansę bycia jej nową właścicielką:))

poniedziałek, 15 października 2012

Zielona i....

  W ogrodzie jesień dopiero się powoli zadomawia...Wszędzie mnóstwo zieleni..to akuratnie kolejny kolor tęczy:
Dzięki temu ślimuny mają wciąż co jeść:(
Na wszystkich rabatach naparstnica piętrzy się swoimi grubymi liśćmi, którym żaden mróz nie straszny..
 
Na parapecie za oknem kuchennym w tę zieleń wpatrzony Belek... jakiś taki tłuściutki...chyba zapasy na zimę:))
 Jak zawsze taki..."niekompletny"...i tym razem zapomniał się po wypiciu mleczka wymyć..
Winobluszcz ..w tym miejscu jeszcze zielony...przytulony w pożegnalnym uścisku do pustego już wieszaka na wąż ogrodowy:
  Dzisiaj ogród bez słońca...po daliach i bieluniach widać już ,że po pierwszych małych przymrozkach....ale i taką jesień kocham...
Rysiu z chęcią coraz częściej zagląda do domu....czasem chowając się gdzieś cichutko...ale pod stołem tak przyjemnie:)
                  ..................................................*****************...................................................
 Aby jednak nie przedłużać....Dziękuję wszystkim za zainteresowanie moją jesienną niespodzianką Klik
Na początku miałam okropny dylemat.....ale jak przeczytałam ten komentarz.....to wszystko stało się jasne:)):
 "...Cóż, nigdy nie lubiłam jesieni, pomimo uwielbienia do grzybów zbierania i zapachu ziemi po deszczu, i jeszcze widoku spadających kolorowych liści z drzew.
No, nie lubiłam jesieni :)
Ale wszystko się zmieniło bo zauważyłam wreszcie te cudne kolory liści spadających z drzew, bo uwielbiam zapach suszonych grzybów, zebranych własnoręcznie z dziećmi, i jeszcze polubiłam dni podczas których deszcz pada jakby od niechcenia, by wreszcie spaść z wielką siłą ogromnych kropli. Mam wszystko to dzięki mieszkaniu tu, gdzie mieszkam, dzięki ciepłu kominka przy blasku którego przychodzą najlepsze pomysły do zrobienia dnia następnego. I jeszcze uwielbiam zapach ciasta z jabłkami lub gruszkami rozchodzący się po całym domu, a są to zapachy jesieni.
Zaczęłam lubić jesień, dzięki takim osobom jak Ty Qrko - pokazywanie piękna tej właśnie pory roku powoduje dostrzeganie jej wszystkich atutów:))) (mimo tych wszystkich nielicznych minusów ;))..."
                                                          
                                                       Także chusta 
   ...powędruje do: Ivalii:)) :))...Gratuluję i poproszę o adres:)))
 
Jednak Rysiu coś do końca nie zadowolony??
No dobrze,dobrze:))
Wiadomo ,jesień sprzyja czytaniu książek,leżeniu pod kocykiem- o nalewkach,szydełku,drutach nie wspomnę....więc poduszeczka do tego procederu też jest konieczna:)) Dlatego ta powłoczka jako podziękowanie za największą ilość komentarzy :
poleci do Avrei:)) ciebie też poproszę o adres:))
Mam nadzieję ,że podobnie jak ja dobrze się bawiłyście:))

sobota, 13 października 2012

Żółta...

 Jesień...dziś za oknem ciemno,deszczowo....kaloryfery już cieplutkie..a w kominku....
   Jesień to też  żółty ...ale u mnie w ogrodzie mało jesiennej żółci...jeszcze...drzewa właściwie zielone... Jednak ranki są tak chłodne-wczoraj pierwszy poranny minus na termometrze:((,że tylko patrzeć jak wszystko opadnie....
Ale na placu boju wciąż małe słoneczniczki...małe tylko kwiaty...bo krzaki akuratnie ponad 2metry!!
 A w domku w zastępstwie słonka...
 
wieczory sprzyjają piciu nalewek,win....dlatego, kiedy w czwartek zobaczyłam tę szklaną karafkę  na wino-niecałe 7zł!! (w Biedronce)bez wahania przytargałam ją ze sobą:)
 Ujął mnie ten napis:)
W dodatku jakiś czas temu stłukłam...żadne nowość u mnie..szklany słój..też z B.została mi po nim "zakrywka" -okazało się ,że idealnie pasująca do karafki..także octówki nie będą mogły degustować razem z nami wina!!
 
W chwili obecnej w karafce czekoladowe serca....
 ...ale czas to zmienić..może zrobię żółtą cytrynówkę?
No cóż Bury jak widać czeka na inną degustację...rozbawiła mnie ta jego łapka na kartonie,(w którym stoją miski tych kocich brudasków)

 Ach ,właśnie dostałam wielką reklamówkę jabłek ...idę piec jabłecznik z kokosem wg przepisu Marysi...mężuś chory..niech ma dzień dziecka:)))