środa, 11 lipca 2012

Ale pada!!!!!!!!!!

 Właśnie tak zaczęło padać,że hohohoho...nawet własnych myśli nie słychać.....potem przerwa...aby znów za moment uderzyć z siłą...i grzmoty.....Rano było słonecznie i cieplutko...dobry moment na nabranie sił na cały dzień:)-(kwiatki od mężusia)
A ja akuratnie siedzę sobie na tarasie...jeszcze przed chwilą pędziłam przez miasto na rowerze-świeciło słoneczko...a wiadomo...rower ma bagażnik i jeszcze koszyk...a ja torbę na ramieniu-jest gdzie pakować zakupy hihihihi:)))
Jaki to więc problem wejść do sklepów.....
No nie mogłam się mu oprzeć...zwłaszcza ,że zawsze taki chciałam...nawet już myślałam ,że sama coś wymyślę:)
Łupem padł ten koszyk z pałąkiem i napisem WITAMY:)
No ale czy można było go zostawić?
 
Szkoda było mi go postawić przy schodach do domu....zawędrował więc w głąb ogrodu...widać go z tarasu,gdzie najchętniej przyjmujemy gości-także tu będzie mu na razie chyba najlepiej:)

 Postawiłam go na starej kolumnie,która stała gdzieś w krzakach:))
 Dokupiłam przy okazji kwiatki do ksza....Padło na astry,lawendę i małą begonię i bluszczyk:
 
Dodatkowa przygarnęłam małego figowca pnącego.... z myślą o koronie:
W tym samym sklepie co koszyk- w poniedziałek mój mąż kupił wybrakowane poidełko dla ptaszków...sama słodycz....
Zwłaszcza ta ptaszyna:
Wybrakowany ,ponieważ zamiast łańcuszka ,na którym powinno wisieć dołączyli część od dzwonka......ja mam już pomysł do jego wykorzystania
 
 A na koniec kilka migawek z ogrodu ..zaczynają kwitnąć jasnoróżowe lilie:))
A lada dzień powinna zakwitnąć lilia wodna:
Na szczęście zagloniona -przez te upały-woda jej zbytnio nie przeszkadza:)
i maleńki powojniczek...jakby dzika odmiana:))
Pnie się śmiało po winogronie:)
A wszystkiego strzeże Pan Sikora:)))
EDIT: jaka sikora???Pan Sroka:))))))a może Srok//hihihi 
I co najważniejsze...w odróżnieniu do żywych...bardzo cichutki!!!!!
Jest tak genialnie wyważony,że można go całkiem mocno pacnąć...i nie ma mowy ,że spadł z tej podstawki:))
...no i się rozpadało!!!!

piątek, 6 lipca 2012

Burzowo

  U nas dziś kolejna...już chyba czwarta burza w tym miesiącu...a mamy 6.:((
Na szczęście teren po wygląda zupełnie normalnie...ale zobaczcie TU:(( Dziś jest tak duszno i wilgotno ,że podłoga w ogóle nie chce schnąć!!
Obawiam się ,ze i dziś bez burzy się nie obejdzie!!!
Musze się przyznać ,że akuratnie kocham burze...no ale bez zniszczeń...
W taką pogodę tylko lekki obiadek...ulubiony mojego męża:
Szybkie ciasto..ja dodaję jajko..ale można i bez-natomiast dodaję zawsze ciepłą wodę..ciasto jest pulchne i elastyczne:):
Brzegi zabezpieczam widelcem..jest większa szansa,że się nie rozwalą:
...mmmmm ze śmietana i cukrem waniliowym...
I jak tu trzymać dietę??Ludzie kochani!!! Litości..też wymyśliłam!!!
Buuuuuuuuuuuuuuuuuu....

poniedziałek, 2 lipca 2012

Misz-masz ogrodowy

  Zaniedbałam ogród okrutnie!!!!!!! Nie tylko zresztą ogród:(( Las pokrzyw,chwasty po kolana:)) Ale oprócz trawy,która po ostatnich ulewach może-ba!!!-musi!!! być już skoszona -to całość nie wygląda akuratnie aż tak źle:)
Dlaczego? Ponieważ mój ogród to istny misz-masz gatunkowy!!! Jeśli ktoś chciałby tu znaleźć równiutkie grządki i rabatki tematyczne..to niech w ogóle nie wchodzi!!!
W moim ogrodzie jedna roślina wyrasta z drugiej....
Maliny obok iglaków,perukowca,lilii,powojników,róż,moich ukochanych berberysów:)
Takie nasadzenie daje wrażenie braku chwastów....ale to tylko złudzenie:))...baczne oko zaraz takowy namierzy..ooo:
I muszę się przyznać,że jest to jeden z decydujących powodów dlaczego mój ogród tak wygląda:))
Jednak przede wszystkim zawsze chciałam mieć tajemniczy ogród....ach te lektury z dzieciństwa:))
 

Kiedyś próbowałam tu siać marchew,pietruchę ...i takie tam....ale takie rachityczności rosły...,że dałam sobie spokój...zresztą ja bardzo nie lubię pielić,przerywać warzyw:((
Ale można tu znaleźć owoce:
wisienki w towarzystwie piwonii:
aronia w towarzystwie milinu,paproci,berberysów...i agrestu:
 
 Jabłka tuż obok sosny i tulipanowca....swoją drogą ciekawe,kiedy zakwitnie??
Albo inna jabłoń otulona pęcherzycami:
Datury tuż obok modrzewia i czerwonolistnego orzecha laskowego:
I nikogo już nie dziwi,że agrestu należy szukać w świerkach:)
Mogłabym tak bez końca wymieniać tych dziwnych sąsiadów...wiadomo...jaki pan -taki kram!!!
I takiego go właśnie lubię...każdego roku się zmienia...niektóre rośliny wędrują po całym ogrodzie-rozsiewają się...a ja im na to pozwalam...
Wszędzie wszystkiego pełno.....Busz prawie kontrolowany:
Niestety jak na początku czerwca schowałam leżak przed urlopem-to nawet go jeszcze nie wyjęłam...czasu brak na lenistwo!!!...ale mam nadzieję ,że ulegnie to zmianie:)
Nawet kwiatów do skrzynek nie kupiłam...a w koszach nadal bratki:))))...jednak taras tak dokumentnie zarasta dzika różą ,winogronem i winobluszczem.że już od przyszłego roku nie będzie sensu...i miejsca na skrzynki:
 ..............................................................***************.......................................................
A na koniec zobaczcie jakie cudne serducho wygrałam u Wioli :
 Jest duże-mogłoby robić za mini podusię:))Piękne!!
 Oczywiście po słodyczach śladu nie zostało!!
Wiolu bardzo Ci dziękuję:))))
..................................................****************............................................
Mam jeszcze prośbę...skasowałam jakiś czas temu wszystkie maile:))Ot nadgorliwe porządki:) Pewna Kasia W. zamówiła u mnie szyldy:17 i Maison..jeśli to nadal aktualne-poproszę o kontakt:))

niedziela, 24 czerwca 2012

Nogi mnie bolą:))

  Wczoraj byłam na potrójnej rocznicy ślubu:). Dlaczego akuratnie potrójnej? Moja przyjaciółka i jej  brat mają rocznicę ślubu w tym samym dniu...-tylko staż różny, a w zeszłym roku ich najmłodszy brat..prawie też się wpasował datą..kwestia kilku dni...taka rodzinna tradycja..hihihi:)
Tak jak już kiedyś pisałam- na małe ,grubiutkie Qrki ciężko coś dostać,aby było lepsze w kształcie niż worek na ziemniaczki:))
W takiej sytuacji wsiadłam w piątek na rower,pojechałam do sklepu z materiałami....
...a,że kocham szarości.....materiał ten wpadł mi od razu w oko:)) Posiedziałam wieczorkiem przy maszynie.i:
Sukienka jest bardzo prosta,z rękawkiem kimono:)....oczywiście manekin jest kilka rozmiarów mniejszy od właścicielki!!!
 Wracając z materiałem do domu weszłam do lumka...po pasek...przód skóra...tył szeroka guma....także będzie dobry na następne tłuste lata:))..za całe 10zł:)))
Sandałki z zeszłorocznego wesela...wygodne jak kapcie!!
Korale kupione z 3 lata temu za chyba 3-4zł -też w lumpku..... także za niecałe 70zł mogłam iść do poszaleć na parkiecie... A dziś nogi mnie boląąąąą:) Ale ile kalorii spaliłam!!!!!!
  Mieliśmy kilka osób u siebie na noclegu...na szczęście rano dopisała pogoda i mogliśmy zjeść  śniadanko na tarasie:)
Małżowinek wyskoczył do ogródka po porzeczki do dekoracji...fiu fiu!!! co za esteta!!
Na deser załapało sie rocznicowe ciasto...pycha!!!!!
Jedzenie na świeżym powietrzu to czysta rozkosz!!
Niestety apetyt wtedy bardziej dopisuje!!
Ale co tam:))) Pasek ma spore możliwości...hihbihih:)))