czwartek, 6 sierpnia 2015

Niezapowiedziany gość..

  Przyszedł wczoraj...zaszedł mnie prawdę powiedziawszy od tyłu:))Wyrzucałam rano na kompost zawartość kubełka z tarasu-gdy nawzajem się nieźle przestraszyliśmy:))Mnie przeszło,ale gościowi-albo gościówie nie:))
Ze strachu pierdołeczka mała, tak się nastroszył ,że myślałam,że jest o wiele większy!!
Piszczało,miauczało toto,nie dało do siebie podejść..
Z chęcią jednak wtrąbiło miseczkę jedzonka...wieczorem go już nie było....ale dziś rano..
Już spokojniejszy,nie nastroszony...ale z dystansem...
Jak zobaczył Ryśka z radości do niego podbiegł...może akuratnie mama jest ruda?
Ale Rycho nie chce być mamą:(
Przed chwilą jak wróciłam do domu-nie było go na kompoście....ale na wołanie zaczął głośno miauczeć i przybiegł....z daleka....
Usiadłam koło miseczki....długo mu to zeszło...ale obecność innych kotów go ośmieliła
Powolutku ,coraz bliżej..
z pewną dozą nieśmiałości..
Udało mi się nawet dotknąć palcem jego uszko..brudne uszko:))
Chciałabym to maleństwo złapać...ale czy mi się uda?
Czyżby rodzina się nam powiększała?:)))

wtorek, 4 sierpnia 2015

Podano do stołu?:)

    W zeszłym tygodniu mieliśmy gości...
A ponieważ chodziły za mną ciasteczka kokosowe postanowiłam szybko takie upiec....
Mimo,ze mieszkamy prawie nad morzem naszym gościom  nie mogliśmy serwować ryb:((
Dorian ma tak silną alergię ,że po zjedzeniu ryb po 4 minutach nastąpiłby zgon....chyba ,że wytrzymałby dłużej bez powietrza....Agatka wstrzymuje się od ich jedzenia,gdyż przez 24 godziny jej skóra wytwarza jeszcze toksyny...nawet pocałunek męża powoduje jego puchnięcie!!!
W zeszłym tygodniu była u nas istna jesień..od niedzieli upały..
  Współczuję kotom....ale to,to już akuratnie przesada!!
Wyłożył się tak tuż przed przyjściem moich przyjaciółek..
A ileż musiałam go natarmosić aby z niego zlazł:))
 
 W tę niedzielę mają mnie odwiedzić  Lila wraz z Esterką.
Pamiętam jak rok temu,kiedy po raz pierwszy miała do mnie przyjechać Esterka z mężem jaki miałam stres:))) Jak się okazało-niepotrzebnie:)) niestety teraz się stresuję Lilą:))..i na pewno niepotrzebnie:))
Ponieważ minął już ponad rok od olejowania mojej podłogi klik 
,więc jeszcze przed przyjazdem dziewczyn postanowiłam chociaż połowę salonu odświeżyć-gdyż we wrześniu mam szkolenie,jadę też na urlop i czasu na to nie będzie..
Jeśli nadal będzie tak ciepło i olej będzie szybko wysychał- to może uda mi się jeszcze zrobić drugą część salonu..Zwłaszcza ,że teraz wystarczy tylko jedna warstwa 
Mężuś wrócił z basenu...a ja idę podlać ogród:))

piątek, 31 lipca 2015

Metamorfoza prawie w jeden dzień...

    Sama śmiałam się z siebie ,że zmalowałam ten stół ...w jeden dzień...no prawie w jeden-a szyldy akuratnie to ja robię około dwóch tygodni:)))
   Stół kupiliśmy 12 lat temu w komisie,wraz z 4 krzesłami...za jakieś nieduże pieniążki.Przez ten czas służyli nam dzielnie....Stół z anielską cierpliwością znosząc czasem za ciepłe potrawy, kredki i długopisy dzieci,moje farby,czasem toaletę kotów.itd,itd..Krzesłom było nie łatwiej:))
Od dłuższego czasu musiał być szczelnie nakryty obrusem.
No cóż,wiedziałam, że go przemaluję:) Zmiana koloru podłogi tylko to przyśpieszyła:)

Farba ,którą malowałam na końcu podłogę klik plus trochę czarnej-powędrowała na górną część stołu
Wystarczyły tylko 3 warswy-było dość ciepło farba szybko schła...po kilku godzinach przecierki....a noga stołu na biało
 
Potem również i ona dostała przecierki.
I tak rana następnego dnia stół był zupełnie gotowy:))....i wszystko byłoby dobrze gdybym nie ja i moje gapiostwo:(
Postanowiłam pomalować sobie paznokcie....i jak się okazało mój nowy stół także dostał trochę lakieru do paznokci...brązowego:)
zanim go starłam ...plama została...nie miałam więcej koloru tej farby-powstało jej tylko na  potrzebę pomalowania blatu.Nie umiałam jakoś uchwycić tego koloru.....i przypomniałam sobie ,ze mam w słoiczku farbę lateksową połączoną z farbą tablicową-ciemny szary..... Pomalowałam,po dwóch minutach starłam ją druciakiem do naczyń....i chyba teraz jeszcze bardziej mi się podoba:)
A krzesła? Te,które kupiliśmy wraz ze stołem powędrowały do mojej przyjaciółki do biura...a ja dostałam na zamianę cztery inne:)) Krzesła oprócz zmiany koloru stolarki dostały nowe ubranka...prawie nowe:)

Od dłuższego czasu uparcie twierdzę ,że zamiast farb kredowych stosuję czasem do malowania mebli farby lateksowe-którymi maluję ściany:)))...a cena nie do podbicia!! Kiedy usłyszałam,że farbami kredowymi można malować obicia-tapicerkę postanowiłam spróbować i ja z lateksem:))
Rozwodniłam farbę tylko jeszcze bardziej wodą i pomalowałam ...efekt?
Materiał delikatnie traci swoją miękkość...ale efekt szybki i tani!!!
Na zmiany czekają pozostałe krzesła-wymagają tylko delikatnej naprawy:)

sobota, 25 lipca 2015

Metalowy zawrót głowy:)

       Czasem do męża się śmieję ,że boję się je pokazywać,bo znów nie poradzę sobie czasowo z ich mini produkcją:)) I chyba najlepiej wiedzą to kochane dziewczyny,którym przychodzi czasem bardzo długo czekać na ich wykonanie:((
Te Mirka zamówiła dla siebie i swoich przyjaciółek:
dodatkowo zamówiła cyferki
 A ode mnie :
W tym samym czasie od Eli przyszło zamówienie też na szyldy ziołowe:
Chenia poprosiła mnie o szyldy ziołowe:
oraz metalową podkładkę pod diagramy wzorów...niestety,mimo,że szyld jest metalowy-okazało się ,że nie trzyma się go taśma magnetyczna:(
 
Od siebie wysłałam dodatkowo serduszko...
...i kolejny zestaw dla Eli
potem dla Kasi
dodałam dwa maleństwa,które można,dzięki taśmie dwustronnej przykleić do różnych miejsc,np.:
A do Marioli po raz -co mnie cieszy tym bardziej-drugi zestaw ziołowy
a w podziękowaniu taki "mały żarcik":
Potem jeszcze dwa szyldy innego typu-jeden do Eli
a drugi do ....Eli:))Miałam akuratnie ostatnio wyjątkowe szczęście do El:))
No i jeszcze Karolinka:
ziołowe:
i do ogrodu:
 
Obecnie kończę szyldy dla Małgosi:)) 
U nas zaczęło padać....mają być burze...jakieś te lato mało letnie.....

poniedziałek, 20 lipca 2015

Szara podłoga..

   Jestem nią nadal oczarowana:))Nieskromnie?Niekoniecznie:) Mnie jest zwyczajnie łatwo uszczęśliwić...cieszą mnie małe rzeczy-nie jestem perfekcjonistką....no tak mam..Może ma na to wpływ czas,kiedy dorastałam...głęboki PRL...braki wszystkiego i mój tatko zwany do dziś przez nas MacGyver-em i królem prowizorki (przez ówczesną konieczność)
    Choć prowizorki akuratnie nie lubię-z małymi wyjątkami-ale  MacGyverem zostałam i ja:))
 Tak czasem patrzę na ten nasz domek i myślę ,że on to właściwie powinien mieć na elewacji znaczek:

 
Ponieważ oprócz naszego łóżka i dwóch sof w salonie oraz małej sofy rozkładanej dla gości-wszystko mamy z drugiej,trzeciej a nawet czwartej ręki!!Łącznie z domem:))) Ale to dzięki temu właśnie nie żal mi malować tych mebli,bawić się nimi,zmieniać...bo koszt ich był znikomy a czasem wprost zerowy-bo przytargany od kogoś w "prezencie" lub zwyczajnie ze śmietnika:))
Prawie wszystkie swoje oszczędności wydaliśmy na kupno naszego domku-staruszka(rocznik 1938)i na remont zostały jakieś minimalne kwoty...Dziś wiem ,że na początku chcąc zamieszkać w nim...a mieliśmy tylko 2 tygodnie na przeprowadzkę i remont popełniliśmy mnóstwo błędów!! Dla mnie największym jest właśnie podłoga w kuchni i jadalni!!
Pozbyliśmy się z kuchni i pokoju,który po wyburzeniu ścian stał się jadalnią-drewnianej podłogi!!! 
A było nam zrobić prowizorkę i położyć jakąś wykładzinę pcv imitującą np.kafelki:(( Dziś bym ją zdjęła i wycyklinowała deski-pobieliła:))
A tak pozostało mi pomalować te kafle farbą:) 
W takim razie kilka słów o moich zmaganiach z tą podłogą:) Farba,której użyłam to chlorokauczukowa do betonu i metalu firmy nobiles kolor jasny szary-klik. Czy poleciłabym wam tę farbę? Chyba jednak nie...dlaczego?
Ponieważ była naprawdę niełatwa w nakładaniu!!
Chociaż po około 15m2 doszłam do wprawy:))
No i ten zapach!! A właściwie smród!!!! u mnie w kuchnio-jadalni 2 okna i wielkie okno tarasowe...więc było jak wpuścić świeże powietrze...ale około 2 godzin czuć było farbę intensywnie w całym domu.I jeszcze jeden minus to jest ona z połyskiem:(
Dlatego na całość dałam potem farbę akrylową do drewna i metalu.
Czy jest trwała? Jak na razie-tak,a ma około miesiąca:)) Chociaż wczoraj spadł mi na podłogę z hukiem ciężki nóż i zrobił maleńki odprysk farby....ale ten nóż już kiedyś zrobił mi odprysk w kafelku:(((
Farba jest dość tania -bo około 28zł za puszkę-wystarczyły mi na około35m2 -3 puszki  chlorokauczukowej plus niecałe dwie akrylowej.Czyli remont całej podłogi to około 140zł za 35m2-
Czy powtórzyłabym malowanie? Tak:))))))))) 
 Ale dowiedziałam się od Lili z Kokonu ,że ona używała farby akrylowej do betonu-bez zapachu, szybkoschnącej chyba tej:klik.Aż żałuję ,że ja jej nie znalazłam:(( Niestety nie wiem ile kosztuje-ale na pewno bym jej poszukała:)
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to piszcie:))

niedziela, 28 czerwca 2015

Tak szybciutko:)

      Niedoczas wciąż trwa:)) Ale wiem ,że wiele osób ciekawi jak skończyła się przygoda z podłogą.
Powiem krótko-na początku nie było łatwo...Ale "..lepszy koniec sprawy ,niż początek:))"KLIK
Mówiąc krótko-kocham moją starą-nową podłogę!!
Cieszę się ,że w końcu się odważyłam:)
Jest dokładnie tak jak chciałam-jasno,czysto,przestronnie i jednolicie:)
 A było tak:
I jak to akuratnie u mnie bywa zmiany okazały się falowe-metamorfoza podłogi pociągnęła za sobą przemalowanie stołu,krzeseł-a właściwie na razie jednego..no i powstał kolejny sznurkowy dywanik!!!...ale o szczegółach innym razem...bo ten czas....a właściwie jego brak:))
Dziś nareszcie ciepły wieczór..można posiedzieć na zewnątrz:))..i trochę odpocząć:))
....a wy odpoczęłyście ?